Amon Amarth: "Śpiewanie o Wikingach naprawdę nas kręci!"

Amon Amarth: "Śpiewanie o Wikingach naprawdę nas kręci!"

Formacji Amon Amarth wielbicielom ciężkiego grania przedstawiać nie trzeba. Zespół, który od ponad 2 dekad tworzy charakterystyczne, death metalowe opowieści o nieustraszonych Wikingach, szykuje się do wydania swego dziesiątego albumu, zatytułowanego „Jomsviking”. W oczekiwaniu na premierę płyty, która nastąpi już 25 marca, zapraszamy do zapoznania się z wywiadem, którego specjalnie dla naszego portalu udzielił gitarzysta grupy, Olavi Mikkonen.

Rozmowę w imieniu wyspa.fm przeprowadził Mateusz M. Godoń.

MATEUSZ: "Jomsviking" to w pewnym sensie bardzo wyjątkowy album dla Amon Amarth – będzie to nie tylko wasz jubileuszowy, dziesiąty longplay, ale i pierwszy album koncepcyjny w waszej dyskografii. Skąd w ogóle wziął się pomysł na taką płytę i czemu będzie to opowieść akurat o wojownikach z Jomsborga?

OLAVI: Myśleliśmy nad albumem koncepcyjnym od wielu lat, ale długo nie mogliśmy znaleźć historii, która byłaby odpowiednia do stworzenia na jej podstawie tak długiej i ciekawej muzycznej opowieści, która wystarczyłaby do wypełnienia całego albumu. Wreszcie, pewnego dnia nasz wokalista, Johan Hegg, wpadł na pomysł, by opowiedzieć historię Jomsvikingów, i uznaliśmy, że to rzeczywiście świetny temat na taką płytę.

Słyszałem już pierwszy singiel z nowego albumu – "First Kill" – i muszę powiedzieć, że to naprawdę mocny kawałek! Nie mogę się doczekać, aż usłyszę resztę! A czy są na tej płycie utwory, z których Ty sam jesteś bardziej dumny, niż z innych?

Myślę, że na tym albumie jest wiele świetnych kawałków, które mogą się podobać, sam też mam kilka ulubionych. Bardzo lubię na przykład "Raise Your Horns", to naprawdę dobry utwór! Również kolejny singiel, który ukaże się jeszcze przed premierą albumu – "At Dawn's First Light" – to bardzo mocna pieśń! Ale w sumie, to znajdziesz tu dużo epickich utworów – "One Thousand Burning Arrows" to chyba najbardziej epicki kawałek, jaki kiedykolwiek nagraliśmy, a zamykający album "Back on Northern Shores" wcale nie jest od niego gorszy! Zabawne jest to, że nigdy nie mieliśmy równie wielkiego problemu z wyborem singli i chociaż "First Kill" to naprawdę fajny kawałek, uważam, że mogliśmy wybrać lepiej... (śmiech).

Zarówno dla wielu fanów, jak i w oczach sporego grona krytyków "Twilight Of The Thunder God" jest najlepszym albumem w dotychczasowym dorobku grupy. Czy sądzisz – a w zasadzie, czy czujesz – że nowa płyta jest jeszcze lepsza i co za tym idzie, będzie jeszcze bardziej doceniana?

Wiesz, kiedy właśnie skończyłeś tworzyć nowy album, jest on wciąż świeży, i lubisz go po części dla tego, że czujesz radość z ukończenia kolejnego dzieła – i wtedy wydaje ci się, że jest on najlepszy ze wszystkich, jakie dotąd stworzyłeś! Dlatego nie powinno się zaraz po wyjściu ze studia próbować porównywać nowego albumu ze starymi, bo zawsze ten nowy będzie miał tą przewagę świeżości. Na taką ocenę przyjdzie pora zapewne za jakieś 2, 3 lata, kiedy wszyscy nabierzemy do tej płyty odpowiedniego dystansu. Ale mogę powiedzieć, że właściwie wszystkim osobom, które słyszały cały album, bardzo się on podobał – więc mam szczerą nadzieję, że naprawdę okaże się on najlepszy!

"Jomsviking" powstał mimo pewnych zawirowań, jakie niedawno nastąpiły w składzie grupy – po odejściu Fredrika musieliście zmierzyć się z problemem znalezienia zastępczego perkusisty. Czytałem, że Tobias Gustafsson, który nagrał z wami nowy album, był zatrudniony tylko jako muzyk sesyjny i w zasadzie szukacie innego rozwiązania na stałe. Czy w obliczu zbliżającej się trasy jesteście już u kresu tych poszukiwań   a może przedłużycie współpracę z Tobiasem?

Nie wiem, czy to na pewno rozwiązanie na stałe, ale mamy już perkusistę, który wyruszy z nami w najbliższą trasę. Nie będzie to Tobias, ale inny, świetny muzyk, o którym więcej będziemy mogli powiedzieć wkrótce. Zobaczymy, czy wpasuje się w zespół na tyle, by zostać z nami na stałe – ale jesteśmy dobrej myśli! Natomiast jeśli chodzi o Tobiasa, to w związku z tym, że Fredrik opuścił nas na krótko przed tym, zanim zaczęliśmy tworzyć i nagrywać nowy album, chcieliśmy, by jego miejsce w trakcie nagrań zajął ktoś, kogo dobrze znamy. Tobias był naszym przyjacielem od wielu lat, dzięki czemu było nam łatwiej z nim się porozumiewać i wymieniać się pomysłami w trakcie pracy. Poza tym jest fantastycznym perkusistą i jesteśmy naprawdę szczęśliwi, że nagraliśmy tę płytę razem z nim!

A skąd wziął się pomysł, by na tym albumie gościnnie pojawiła się Doro Pesch?

Jedna z piosenek od początku była zaplanowana jako taka, w której potrzebny będzie damski wokal. Chociaż zdarzało się nam nagrywać utwory z gościnnym udziałem kobiet, zwykle były to wokalistki dysponujące głosem odpowiednim dla symfonicznej odmiany metalu – tym razem chcieliśmy wziąć kogoś, kto zaśpiewa to z prawdziwym pazurem! Doro Pesch jest dla nas prawdziwą królową metalu, więc była naszym pierwszym i najbardziej oczywistym wyborem. Kiedy się z nią skontaktowaliśmy, nie dała się długo prosić – szybko przyleciała do nas na nagrania. Te 3 dni, które z nami spędziła, były naprawdę świetnym czasem i naprawdę cieszę się, że zaśpiewała na naszej płycie!

Nagraliście już 10 płyt, które skoncentrowane są głównie na tematyce Wikingów – i nie pomylę się zapewne, jeśli założę, iż nagracie jeszcze 10 kolejnych, które również będą opowiadać o wojownikach z Północy! Musicie być wszyscy nieźle zafiksowani na punkcie Wikingów!

A jakżeby inaczej (śmiech)! Tak serio – nie wiem, czy można to nazwać fiksacją czy innym fanatyzmem, ale wydaje mi się, że dawno przekroczyliśmy już tę linię, kiedy mogliśmy tworzyć kawałki o tematyce niezwiązanej z wikingami. Gdybyśmy nagle postanowili nagrać album o czymś innym, sporo osób by się nie tylko zdziwiło, ale też autentycznie wkurzyło! No bo jak to tak – Amon Amarth miałoby nie śpiewać o Wikingach!? Mało prawdopodobne jest więc, byśmy w przyszłości odeszli od tematyki Wikingów i mitologii nordyckiej – tym bardziej, że naprawdę nas to kręci! Ale ważne jest, byśmy w tym wszystkim potrafili zawsze znaleźć coś nowego, jakąś ciekawą historię do opowiedzenia czy sposób, by nagrać album inaczej, niż pozostałe. Tak jak w przypadku "Jomsviking" – nie dość, że jest to nasz pierwszy album koncepcyjny, to opowiada naprawdę intrygującą historię o tych młodych chłopakach, którzy płynęli na Jomsborg, by dołączyć do bractwa będącego postrachem średniowiecznej Europy - jeśli ktoś w tamtym czasie zasługiwał na to, by zostać nazwanym "bad-assem", to byli właśnie oni!

A skąd czerpiecie wiedzę na temat Wikingów? Czytacie powieści historyczne i opracowania naukowe, oglądacie filmy – w rodzaju bardzo obecnie cenionego serialu "Vikings" by poszerzyć swoją znajomość tematu i znaleźć nowe inspiracje?

Jest dokładnie tak, jak mówisz – ale w swych poszukiwaniach nie skupiamy się w sumie na tematyce, która byłaby skupiona wyłącznie na Wikingach. Ja osobiście lubię czytać materiały historyczne o różnej tematyce – oprócz samej ery wikingów pasjonuje mnie w zasadzie całe średniowiecze, starożytna Grecja czy Rzym, a także postacie takie, jak Czyngis-chan i Attyla. Tak długo, jak rzecz się dzieje wiele wieków temu, jest to dla mnie ciekawe. Totalnie odrzuca mnie za to historia najnowsza i nowoczesna sztuka wojny. Bliższe teraźniejszości konflikty są po prostu... nudne! A jeśli chodzi o filmy i seriale, to "Vikings" jest rzeczywiście ciekawy, ale osobiście bardziej lubię inny, zatyłowany "The Last Kingdom", który opowiada historię o wikińskim wojowniku żyjącym w X-wieku w Anglii – jest dużo mroczniejszy i chyba bardziej realistyczny, niż "Vikings"! Poza tym jest dużo fenomenalnych filmów historycznych, z których da się czerpać inspirację – choćby "Gladiator" czy "Braveheart".

Wiemy już, skąd czerpiesz inspirację dla tekstów   a co z muzyką? Masz jakieś ulubione zespoły, które mają wpływ na to, jak sam grasz?

Moim ulubionym zespołem jest zdecydowanie Slayer i to się nie zmienia od 1988 roku, kiedy usłyszałem ich płytę "South of Heaven". Ale staram się jednak nie tworzyć swych utworów w taki sposób, by brzmiały one jak kawałki Slayera – albo Judas Priest czy Iron Maiden, które to zespoły też bardzo lubię. To nie sztuka skopiować coś, co nagrali inni i gdy wsłuchuję się w twórczość innych, czerpię inspirację nie z samego brzmienia ale z nastroju, który za tym brzmieniem idzie: w muzyce Slayera najbardziej lubię tę naturalną agresję, która z niej aż kipi i przenosi się na słuchacza, a na przykład Primordial czy Bathory wprawiają mnie w takie swoiste poczucie epickości. Wiesz, to jest nieuniknione, by znaleźć pewne podobieństwa między twórczością naszą a innych zespołów, jednak zależy nam na tym, by w ogólnym rozrachunku każdy nasz kawałek był czymś świeżym i brzmiał po prostu jak Amon Amarth – i nic innego!

Amon Amarth sam stał się już dawno grupą, która inspiruje innych – wielu muzyków deklaruje się jako fani waszej twórczości, częste są też przypadki tworzenia coverów waszych piosenek – i to nawet przez tak znane kapele, jak Sabaton. Co sądzisz o ich wersji „Twilight Of The Thunder God” i jak się czujesz jako członek tak wpływowego zespołu?

Ich wersja jest naprawdę świetna, wyjątkowo klimatyczna, i oczywiście bardzo mi się podoba! To super sprawa, kiedy słyszysz swoją piosenkę nagraną przez kogoś innego. Czasem, kiedy mam wolną chwilę i nic lepszego do roboty, wchodzę na YouTube’a i oglądam filmiki wrzucane przez dzieciaki, które gdzieś tam, w garażowych warunkach, nagrywają swoje wersje naszych piosenek. Z perspektywy kogoś, kto napisał piosenkę – to czasem zabawne patrzeć, jak różne sposoby na zagranie jednej i tej samej piosenki różni ludzie potrafią znaleźć!

Wracając do najnowszego singla – „First Kill” – to warto wspomnieć, że teledysk do tej piosenki wyreżyserował polski reżyser, Darek Szermanowicz. Biorąc pod uwagę, że to nie było pierwsze wspólne video, chyba można uznać, że Darek musi mieć w sobie coś naprawdę specjalnego, skoro tak lubicie z nim pracować?

Jasne! Darek jest po prostu właściwą osobą do tej pracy – zawsze ma wizję tego, co trzeba zrobić, i do wszystkiego podchodzi bardzo profesjonalnie. Współpraca z nim jest zawsze bardzo prosta, bo potrafi nam jasno przekazać swoje wskazówki, i dzięki temu mamy pewność, że w końcowym efekcie powstanie naprawdę świetny klip! Zresztą, kolejny teledysk, który powstał w ostatnich dniach, też nagrywaliśmy razem z Darkiem i wkrótce będziecie mogli go zobaczyć!

Czy on też, podobnie jak „First Kill” – który częściowo był nagrywany w Warszawie – powstawał w Polsce?

Tym razem nie – zdecydowaliśmy się nagrać ten teledysk w starej wikińskiej wiosce w Niemczech, która znajduje się jednak bardzo blisko granicy z Polską. Ale za to niemal cała ekipa filmowa – włącznie z osobami występującymi w teledysku – to polscy wikingowie (śmiech)!

A co ze zbliżającą się trasą koncertową? Czy polscy fani będą mieli szansę zobaczyć Amon Amarth na naszej ziemi? Bo jak dotąd, na liście ogłoszonych koncertów nie widać żadnego, który miałby odbyć się w Polsce…

Dopiero zaczynamy trasę – na wiosnę ruszamy do Ameryki, latem będziemy grać na kilku dużych festiwalach, natomiast ta właściwa europejska część trasy odbędzie się jesienią – jakoś w okolicach listopada i grudnia. Jeśli dobrze pamiętam, to mamy w planach cztery koncerty w Polsce, więc fani na pewno będą zadowoleni – tym bardziej, że pracujemy nad naprawdę epicką oprawą tej trasy!

A czy zespół ma już plany na dalszą przyszłość – w tym na kolejny album?

Wiesz, za miesiąc ruszamy w trasę, więc póki co, przede wszystkim odbywamy próby do koncertów, które nas czekają, i pracujemy nad tym, by były one naprawdę niezapomnianym przeżyciem dla naszych fanów! Jeśli zaś chodzi o kolejną płytę – na razie jest jeszcze stanowczo za wcześnie, by myśleć nad nowymi utworami, skoro ostatni album wciąż czeka na swą premierę. Myślę jednak, że w toku trasy pojawią się pierwsze pomysły i za jakiś czas zasiądziemy do pracy nad następnym albumem.

Wspomniałeś o tym, że szykujecie świetną oprawę dla waszych koncertów – zgaduję, że chodzi między innymi o kolejną epicką scenę, na której będziecie występować?

Tak, ta scena będzie naprawdę świetna! Jesteśmy w tej chwili w samym środku jej tworzenia – nie widziałem wprawdzie jak dotąd na żywo tego, co już zostało zbudowane, ale na papierze wygląda to naprawdę niesamowicie i na pewno będzie to największa i najpiękniejsza scena, na której dotąd występowaliśmy!

Na koniec poproszę Cię o uchylenie rąbka tajemnicy – co tak mroczny wiking jak Olavi Mikkonen lubi porabiać, gdy nie pisze piosenek bądź nie jest w trasie?

Uwielbiam grać na PlayStation! Obecnie moją ulubioną grą jest Fallout 4 – cholernie dobrze mi się w nią gra! Niestety, powoli zbliżam się do jej ukończenia – ale dobra wiadomość jest taka, że na dniach wychodzi nowy Far Cry, więc znów będzie w co grać… (śmiech).

Dzięki za wywiad i mam nadzieję, że do zobaczenia jesienią w Polsce!

Z całą pewnością!

Komentarze: