Doogie White to szkocki wokalista, który na swym koncie ma współpracę z wieloma zespołami - występował między innymi w Rainbow, z którym to zespołem nagrał przed laty album "Stranger In Us All". Od tego czasu brał udział w kilkunastu innych projektach i rzadko zdarza się, by zaangażowany był w mniej, niż trzy jednocześnie. Obecnie szykuje się do premiery najnowszej płyty swojego zespołu, La Paz i mimo dość napiętego terminarza, znalazł chwilę na wywiad specjalnie dla naszego serwisu.
Mateusz M. Godoń, wyspa.fm: Twój najnowszy album nagrany z La Paz, "Shut Up And Rawk!" nie będzie pierwszym wydanym przez Ciebie pod szyldem polskiej wytwórni Metal Mind Productions - oprócz trzech albumów z La Paz, wydałeś przecież z nimi też kilka innych! Co jest takiego specjalnego w tej wytwórni z Polski, że rockman ze Szkocji zdecydował się właśnie jej powierzyć pieczę nad swymi albumami?
Doogie White: Kontakt z Metal Mind Productions nawiązałem poprzez Cliffa Evansa, kiedy byłem członkiem grupy Tank. Wytwórnia wykonywała wspaniałą robotę dla tego zespołu, więc kiedy zainteresowali się moimi własnymi projektami, zdecydowałem się podjąć z nimi współpracę. Pracuje tam drużyna utalentowanych producentów, grafików i promoterów, którzy rozumieją, jak zrobić dobry album i mieć pewność, że się będzie sprzedawał. Równie ważne jest to, że dają mi dużą wolność artystyczną i nie ingerują w żaden sposób w mó proces twórczy - a nie potrafiłbym pracować z wytwórnią, która by to robiła. Jak dotąd, zarówno dla mnie, jak i dla firmy to była bardzo dobra współpraca i mam nadzieję, że tak pozostanie.
Nasi czytelnicy są na pewno ciekawi kulisów powstawania nowego albumu. Czytałem gdzieś, że ty i Chic McSherry zaczęliście pisać nowe piosenki praktycznie od razu po premierze poprzedniego albumu, "The Dark And The Light". Jak to się więc stało, że ostecznie aż 3 lata minęły, zanim wydaliście "Shut Up And Rawk!"?
Chic jest bardzo pracowitą osobą i zawsze szuka sobie nowych zajęć. Przedstawił mi więc pierwsze pomysły na nowe piosenki zaraz po tym, jak nasz drugi album pojawił się w sklepach. Ale przez prawie dwa lata byłem w trasie z Michael Schenker’s Temple Of Rock, więc miałem czas na pracę nad nowymi utworami tylko wtedy, kiedy akurat mieliśmy przerwę. A trzeba pamiętać, że przez ten czas pisałem i nagrywałem też piosenki na nowe albumy Demon's Eye i właśnie Temple Of Rock. Ponadto, mogę zdradzić, że album był w zasadzie ukończony już we wrześniu zeszłego roku, ale musieliśmy się wstrzymać z jego wydaniem aż do teraz, żeby móc w odpowiedni sposób zająć się jego promocją.
Czujesz dumę, gdy odsłuchujesz ten album - tym bardziej, że tak długo nad nim pracowaliście? Jest na nim jakiś kawałek, który szczególnie lubisz?
Jestem bardzo dumny z tego albumu i z pracy, jaką wszyscy włożyli w jego nagranie. Chyba wszystkie piosenki lubię tak samo - są po prostu bardzo mocne! Staraliśmy się stworzyć melodyjne kawałki z dużym powerem i sporą dawką dramaturgii - takie, w których przekaz będzie pełen emocji płynących prosto z serca. Mamy mocne, chwytliwe kawałki z dynamicznymi refrenami, w których ekscytujące riffy gitarowe wzmocnione są przez dźwięki Hammonda i silnie wspierane przez wspaniałą sekcję rytmiczną.
Planujecie wyruszyć w trasę, by promować ten album?
Wszystko jest na razie w fazie dogadywania. Zobaczymy, co się będzie dało w tej sprawie zrobić - czasami trudno nam się zebrać razem w jednym miejscu na dłużej, niż na kilka dni, ale mamy nadzieję, że coś się uda wykombinować i zagramy choć kilka koncertów. Na pewno jesteśmy otwarci na propozycje.
Na chwilę cofnijmy się w czasie do roku 1988. Co się wtedy stało, że tak dobrze zapowiadający się zespół, jak La Paz, rozpadł się i to aż na ponad 20 lat? I jak to się stało, że w końcu jednak wznowiliście działalność?
Przez 4 lata, zaczynając w 1984, świetnie się bawiliśmy jako zespół, próbując w międzyczasie podpisać dobry kontrakt płytowy, ale z różnych względów nie doszło to ostatecznie do skutku i się rozstaliśmy. Po wielu latach spotkaliśmy się, by dla zabawy nagrać parę starych kawałków - i wtedy Metal Mind zaproponował nam, byśmy z ich pomocą jednak podzielili się tymi kawałkami ze światem - i oto jesteśmy, u progu promocji trzeciego już albumu...
Jako muzyk zaangażowany w wiele projektów, musisz być bardzo zajętym człowiekiem! Ciężko ci znaleźć czas dla każdego z nich?
Rzeczywiście, jestem bardzo zajętym człowiekiem. Ale kocham moją pracę! W La Paz świetnie mi się pracuje - Chic i ja tworzymy wspaniały duet kompozytorski, a cały zespół to po prostu grupa bardzo bliskich przyjaciół, którzy przez wiele lat mieli ze sobą kontakt. A w ogóle wszystkie projekty, w które się angażuje, wzbudzają we mnie wielką ekscytację i zapał do pracy. Jestem szczęśliwy, że nie muszę robić rzeczy, których nie lubię.
Jesteś obecnie głównym wokalistą trzech grup - Michael Schenker's Temple of Rock, Demon's Eye, oraz, oczywiście, La Paz. Czy któryś z tych zespołów traktujesz jako swój główny projekt?
Odpowiem krótko: moją główną pracą jest śpiewanie (śmiech).
Wiele lat temu, Ritchie Blackmore wybrał cię jako następcę takich artystów, jak Ronnie James Dio, Graham Bonnet i Joe Lynn Turner w roli głównego wokalisty Rainbow. Czy zastąpienie ich było dla ciebie trudnym zadaniem? Traktujesz to jako największe muzyczne wyzwanie, jakie podjąłeś w swym życiu?
Jeśli mam być szczery, to w żadnym wypadku! Możliwość pracy z Ritchiem była dla mnie prawdziwą przyjemnością i nie było w tym nic szczególnie trudnego. Moim zadaniem było śpiewanie i zrobiłem to najlepiej, jak się dało. Ponieważ byłem fanem całego dorobku Rainbow, dawałem z siebie zawsze naprawdę wszystko. Co inni o tym myślą - naprawdę nie jest istotne.
Współpracowałeś w przeszłości z wieloma wspaniałymi muzykami - oprócz Blackmore'a, byli to między innymi Yngwee Malmsteen, Michael Schenker, Vinny Appice, Marco Mendoza - i wielu innych! Z którym z nich pracowało ci się najlepiej?
Nie wyróżniam szczególnie nikogo - z wszystkimi pracowało mi się raczej dobrze. Z każdej współpracy można wyciągnąć korzyści, nauczyć się czegoś nowego. Zasadniczo, wykonuję swoją pracę, starając się przy tym traktować ludzi z szacunkiem i oczekuję tego samego od innych.
Jest ktoś, z kim jeszcze chciałbyś współpracować w przyszłości?
Jeśli ktoś mnie o to poprosi i będzie to interesujący pomysł, a ja znajdę na to czas - jestem otwarty na propozycje! Ale chyba nie mam jakichś specjalnych marzeń w tej kwestii. Kiedyś chciałem popracować z Bowiem - ale teraz to już niemożliwe. Zawsze myślałem też, że mógłbym zrobić coś ciekawego z Tonym Iommim, ale nasze rozmowy na temat ewentualnej współpracy skończyły się na jednym telefonie. Tony wrócił do grania z Ronniem Jamesem Dio i było to zresztą to, co powinno się było stać.
A jakie są twoje muzyczne inspiracje? Masz jakichś ulubionych artystów, których muzyka ma wpływ na twoją własną twórczość?
To łatwe! Przede wszystkim, David Bowie. Poza tym, Deep Purple i wszystkie poboczne, powiązane z tym zespołem projekty. A w radiu słucham głównie wiadomości, więc raczej nic nowego mi w ucho nie wpada... (śmiech).
A jakie są twoje zainteresowania poza światem muzyki?
Uprawiam ogródek warzywny, nagrywam filmiki, gram w tenisa i w golfa, zajmuję się też gotowaniem i rękodziełem, a poza tym dużo czytam. Moje życie poza światem wypełnione różnymi sprawami i nigdy się nie nudzę. Nie ma nic takiego, czego bym jeszcze potrzebował do szczęścia - jeśli tylko z moim zdrowiem jest wszystko w porządku, życie jest dobre! Rzeczy materialne znaczą dla mnie bardzo mało - w przeciwieństwie do przyjaciół. Prawdziwi przyjaciele są dla mnie wszystkim.