Tyler Bryant (Tyler Bryant & The Shakedown): Codziennie muszę się mocno uszczypnąć

Tyler Bryant (Tyler Bryant & The Shakedown): Codziennie muszę się mocno uszczypnąć


Robert: Spotykamy się po pierwszych koncertach trasy z AC/DC. Jak wygląda tournée z Twojego punktu widzenia?
Coś wspaniałego. Po prostu kompletne szaleństwo. Od 40 do 70 tysięcy ludzi na koncertach. Coś niesamowitego...

Nie odnosisz wrażenia, że to wszystko Ci się śni?
To faktycznie wygląda jak sen... Szczerze: nawet przez myśl nie przeszło mi, że kiedyś będę miał możliwość zagrania przed AC/DC. Oni zawsze byli w piątce moich ulubionych kapel, z którymi chciałbym wystąpić na scenie. I nagle – totalnie znikąd – pojawiła się taka szansa. Codziennie muszę uszczypnąć się mocno, by uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę... Ostatnio na przykład mieliśmy okazję spotkać się w garderobie ze Stevie Youngiem, wymienialiśmy się różnymi zabawnymi historiami z tras koncertowych. Tournee z AC/DC to również świetna zabawa. I cudowne doświadczenie...

Którzy artyści znajdują się jeszcze w Twoim prywatnym Top 5?
The Rolling Stones, Tom Petty & The Heartbreakers, The Who i Black Crowes, którzy co prawda nie zamierzają dawać koncertów, ale bardzo chciałbym z nimi zagrać.

Musisz się spieszyć z realizacją marzeń. Wielcy ostatnio masowo odchodzą...
Tak, ostatnie miesiące to okropny czas dla rock'n'rolla pod tym względem.

Jakie albumy zainspirowały Cię do grania gdy dorastałeś?
„Greatest Hits” Johnny'ego Wintera – to płyta, która miała bardzo duży wpływ na mnie. „Electric Mud” - Muddy'ego Watersa. I jeszcze album Lightin' Hopkinsa. Siedziałem wtedy mocno w bluesie i wczesnym rock and rollu. Muszę też wymienić płyty wspomnianych wyżej Toma Petty'ego i Black Crowes. Lubię każdy rodzaj muzyki od Hanka Williamsa po Nine Inch Nails.

Nie dziwię się, że wymieniłeś legendę country. Jesteście wszak z Nashville...
Tak, ale urodziłem się w Teksasie i mieszkałem tam do ukończenia 17 roku życia. W mieście, w którym dorastałem było dużo farmerów i muzyka country była praktycznie jedyną jaką puszczano w okolicy. Na pewno moje korzenie tkwią również w tym gatunku muzycznym. Dopiero później poznałem bluesa, a dzięki bluesowi dotarłem do rock'n'rolla.

Wymieniłeś mnóstwo klasycznych nazw i nazwisk. Kręci Cię także współczesna muza?
Nie słucham zbyt dużo radia, ale lubię sporo współczesnych wykonawców, na przykład Rival Sons, The Black Keys, Queens of The Stone Age, Eagles of Death Metal, Adele, Jack White... Wielu mógłbym jeszcze wymienić... Beyonce też jest niesamowita! Cieszę się, że znów w muzyce liczy się przede wszystkim szczerość. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych – szczerość była czymś oczywistym. Fajnie, że artyści znów do tego wracają. Weźmy na przykład dokonania Chrisa Stapletona. To samo powiedzieć o wielu płytach, które powstają w Nashville...

Kupujesz czarne płyty?
Tak, posiadam ogromną kolekcję winyli. Zbieram je od sześciu – siedmiu lat.

Katowice, w którym dziś wystąpicie, to polska stolica bluesa. Może kiedyś uda się posłuchać Waszej muzyki na Rawa Blues Festival?
Chciałbym bardzo. Miałem trochę wolnego czasu, pospacerowałem po okolicy. Widziałem całkiem sporo klubów muzycznych, w których gra się jazz, czy blues co jest naprawdę fajne. Pierwszy raz jestem w Polsce – chętnie tutaj wrócę.

Kiedy możemy spodziewać się nowego pełnowymiarowego krążka?
Zostało nam jeszcze siedem utworów z sesji EP „Wayside”. EPki są bardzo popularnym nośnikiem w USA. Jestem wdzięczny wytwórni, że zdecydowała się na wydanie takiej małej płytki.  W sumie powinniśmy mieć 15-16 nowych kawałków z myślą o nowym długograju. Po trasie z AC/DC i zagraniu amerykańskich koncertów popracujemy w studio nad premierowymi utworami.

Komentarze: