Sonia Kopeć (Holly Blue): "mierzymy wysoko i nie chcemy ograniczać się jedynie do polskiego rynku muzycznego"

Sonia Kopeć (Holly Blue): "mierzymy wysoko i nie chcemy ograniczać się jedynie do polskiego rynku muzycznego"

Z Sonią Kopeć, wokalistką zespołu Holly Blue, o nowej płycie, planach na przyszłość i niespodziankach jakie czekają na fanów, rozmawiał Przemek Kokot.

- Spotykamy się tuż przed premierą Waszego nowego krążka, premiera jest przewidziana na 15 czerwca. Jaka to będzie płyta?
Na pewno bardziej energetyczna, z większą ilością bitu. Po spokojnej, melancholijnej momentami pierwszej płycie stwierdziliśmy, że czas spróbować czegoś nowego. Poszliśmy w klimaty Roisin Murphy, czy Moloko, więc na koncertach będzie można potańczyć.

- Czym zaskoczycie fanów? czekają ich jakieś niespodzianki?
Na pewno miłą niespodzianką, którą przygotowujemy jest limitowana wersja napoju John Lemon z naszym logiem. W przedsprzedaży będziemy dodawać go każdej płyty. To takie połączenie dwóch mysłowickich marek w jeden ciekawy produkt.

- Pierwszy Wasz album był, co tu dużo mówić, cudownie wydany. Pudełko na motyle, a w środku płyta Holly Blue. Czy tutaj też możemy spodziewać się jakiegoś arcydzieła jeśli chodzi o walory wizualne?
Tym razem postanowiliśmy iść z duchem czasu i zaprojektować nowoczesną okładkę, która z przypomina opiera się na naszym motylowym logo. Mamy wielką nadzieję, że przypadnie do gustu naszym słuchaczom tak samo jak poprzedni krążek.

- Ta płyta sądząc po singlach zapowiada troszkę odmienne oblicze Holly Blue? Czy tak w rzeczywistości będzie?
Zdecydowanie. Chcemy się pokazać z nieco innej strony. Przede wszystkim postawić na pełne energii koncerty. Uważamy, że niektóre nasze numery spokojnie mogą być puszczane w wakacyjnych audycjach radiowych. W nowym materiale na pewno czuć powiew lata 

- Kogo oprócz Waszej dwójki usłyszymy na nowej płycie?
W produkcji krążka pomagał nam m.in. Eddie Stevens znany z takich projektów jak Moloko, Zero7, czy Roisin Murphy, poza tym usłyszeć będzie można również naszego nowego basistę- Krystiana (brata Soni).

- Jak doszło do Waszej współpracy z Eddim Stevensem?
Zawsze byliśmy fanami Moloko i Eddiego, więc kiedy tylko nadarzyła się taka okazja postanowiliśmy się z nim skontaktować i spróbować nawiązać współpracę. Okazało się, że nasz materiał na tyle przypadł mu do gustu, że zdecydował, że pomoże nam w produkcji naszej drugiej płyty.

- Co jest największą siłą zespołu Holly Blue?
Chyba to, że jesteśmy samowystarczalni. Sami kręcimy klipy, sami wydajemy płytę, nawet okładkę stworzyliśmy o własnych siłach (zaprojektowała ją dziewczyna Krystiana- Dominika). Można powiedzieć, że w pewnym momencie Holly Blue stało się trochę projektem rodzinnym 

- Skąd pomysł na taką nazwę zespołu? Holly Blue to nazwa motyla.
Tak, Holly Blue to piękny niebieski motyl. Stwierdziliśmy, że fajnym pomysłem będzie połączenie nazwy z logo, ponieważ interesuje nas nie tylko muzyka, ale i strona wizualna płyty czy koncertów. Wcześniej zamierzaliśmy stworzyć 2 projekty połączone w jeden- w ten sposób powstało Holly Blue & Soundpetersburg, jednak spotkaliśmy się z opiniami, że nazwa jest za długa. I tak Holly Blue & Soundpetersburg stało się Holly Blue.

- Płyta będzie w całości po angielsku? Czemu  nie decydujecie się na utwory w ojczystym języku?
Tak, płyta w całości jest anglojęzyczna, a to chyba dlatego, że mierzymy wysoko i nie chcemy ograniczać się jedynie do polskiego rynku muzycznego. Język angielski stanowi dla nas taką furtkę na świat. Poza tym, nasza muzyka zwyczajnie lepiej brzmi po angielsku, chociaż w najbliższym czasie na pewno pojawią się też utwory w języku polskim. Wszystko w swoim czasie.

- Istniejecie już 5 lat, jaki jest Wasz największy sukces?
Bardzo fajnym doświadczeniem było zagranie 2 tras koncertowych z Selah Sue i oczywiście koncertowanie w Anglii z Patrycją Markowską. Z Selah Sue graliśmy koncerty w największych polskich klubach muzycznych, dla widowni sięgającej 1000 osób, emocje były niesamowite, szczególne na początku. Poza tym sama Selah Sue i jej zespół są bardzo w porządku i miło było ich poznać. Mamy na koncie również własną trasę koncertową pod szyldem Mysłowice Dobrze Brzmiące, która była wielkim sukcesem i na jesieni zamierzamy ją powtórzyć.

- Pochodzicie z Mysłowic, Śląsk to dobre miejsce na rozwój i tworzenie muzyki?
Sądząc po efektach i po tym, ile mamy zespołów grających na dobrym poziomie to tak. Mysłowice chyba w szczególności mają coś w sobie, bo powstają u nas liczne projekty muzyczne. Wszyscy się znamy, gramy w tych samych salach prób, więc atmosfera sprzyja rozwojowi.

Komentarze: