
Z autorami książki "My Lunatycy - rzecz o Republice" - Anną Sztuczka, Krzysztofem Janiszewskim rozmawiał Mateusz Godoń
Skąd w ogóle przyszedł Wam pomysł na stworzenie tej książki?
Pomysł przyszedł do głowy 2 lata temu, choć sama myśl o napisaniu książki o Republice kiełkowała już wcześniej. Uznaliśmy, że my fani mamy tyle pięknych wspomnień, opowieści, przeżyć związanych z Republiką, którymi chcielibyśmy się podzielić z młodymi ludźmi. Spisaliśmy je, by nie wyblakły w naszej pamięci, by zostały dla następnych pokoleń. Chcieliśmy to wszystko, co przeżyliśmy z Republiką ocalić od zapomnienia.
Czym Wasza książka różni się od innych biografii Republiki czy Grzegorza Ciechowskiego?
Po pierwsze nie jest to biografia Republiki i Grzegorza Ciechowskiego. Nad takimi pozycjami pracują inni autorzy. Nasza książka jest obrazem Republiki widzianym oczami fanów i przyjaciół zespołu. Podkreślamy – to nie jest biografia grupy z Torunia. Innością tej książki jest to, że tak naprawdę została napisana przez fanów Republiki – nie tylko przez Anię Sztuczkę i Krzysztofa Janiszewskiego (śmiech), ale przede wszystkim przez fanów, którzy opowiedzieli nam swoje wspomnienia, opowieści związane z grupą. To prawdopodobnie pierwsza książka w Polsce napisana przez fanów ulubionego zespołu. Innym, ważnym elementem wydawnictwa jest także to, że po raz pierwszy pozycja ta opisuje muzyczną scenę Torunia lat 80. Oczywiście wszystko wiąże się z Republiką i jej początkami w starej Od nowie, która znajdowała się w Dworze Artusa.
Jakie największe trudności napotkaliście w trakcie zbierania materiałów do tej książki? Który z rozmówców najdłużej wzbraniał się przed rozmową z Wami?
Tak naprawdę nie mieliśmy żadnych trudności. Książkę pisało się wyśmienicie, rozmówcy byli cudowni, otwierali swoje serca, by opowiedzieć nam własne historie i przeżycia. Może początek tworzenia wydawnictwa był trudny, ponieważ szukaliśmy klucza do sposobu opowiedzenia czytelnikowi tej fascynującej historii. Później szło wszystko gładko, sami oddawaliśmy się wspomnieniom i wracaliśmy z przyjemnością do czarno-białego świata. Jeśli chodzi o konkretne osoby, które najdłużej wzbraniały się przed rozmową to wskazalibyśmy może Maxa – najbliższego przyjaciela Grzegorza. Max nie chciał przeżywać tych historii ponownie, dużo go to kosztowało. Emocje czasami były przeogromne, ale zgodził się z nami porozmawiać i stworzył przepiękny wpis w naszej książce.
Czy był ktoś, kogo nie udało się Wam namówić na zwierzenia?
Nie, nie było takiej osoby. Wszystkie zainteresowane postaci z przyjemnością się z nami spotykały i rozmawiały. Nikt nam nie odmówił wywiadu!
W książce pojawiają się także krytyczne spojrzenia na niektóre zdarzenia z życia zespołu - na przykład na zachowanie Grzegorza dotyczące praw autorskich. Czy było Wam ciężko poruszać w książce takie trudne kwestie dotyczące Waszego ukochanego zespołu?
Nie! Jesteśmy już dorosłymi ludźmi, którzy z pewnym dystansem podchodzą do niektórych wydarzeń i sytuacji. Zespół to organizm składający się z czterech osobowości, które mają inne podejście do niektórych kwestii. W każdym zespole wrze, to normalne. Republika też była takim żywym i dynamicznym organizmem. Dziś przyjmujemy te mniej ciekawe zdarzenia z życia zespołu w sposób naturalny, choć nieraz toczą się nadal gorące dyskusje, na niektóre tematy. Nie chcieliśmy też przedstawiać Republiki w sposób wyidealizowany, cukierkowy. Nie byłoby to uczciwe wobec czytelnika.
Co właściwie takiego urzekło Was w Republice, że staliście się tak wielkimi fanami akurat tego zespołu? Jak duży wpływ miał na to swoisty lokalny - toruński – patriotyzm?
Przede wszystkim muzyka i teksty zespołu. Od tego się wszystko zaczęło. Następnie profesjonalne podejście do życia artystycznego i scenicznego. Mamy tu na myśli przede wszystkim to, że Republika była zespołem kompletnym, tj. miała swój wyrazisty image, sposób bycia na scenie, komunikowania się z fanami. To był niezwykle oryginalny i fascynujący zespół. Ta specyficzna tajemniczość i dystans zachęcały do bliższego przyjrzenia się grupie. Członkowie Republiki to także bardzo mocne indywidualności muzyczne i charakterologiczne. Czy lokalny patriotyzm wpłynął na miłość do zespołu? Chyba nie, choć bliskość grupy, którą mieliśmy na wyciągnięcie ręki, na pewno pomogła nam zawrzeć bliższe znajomości z republikanami. Jednak to muzyka zadecydowała, że zakochaliśmy się w tym zespole.
Jakie są Wasze najcenniejsze pamiątki - te fizyczne, ale i te skryte w głowie - związane z Republiką?
O! Jest ich wiele, od autografów muzyków, poprzez osobiste wpisy członków zespołu do pamiętników i specjalnie zakładanych republikańskich zeszytów. To wspomnienia, które są opisane w książce. Nasza książka jest taką właśnie pamiątką, która mamy nadzieje pozostanie przez lata. Zachęcamy do zapoznania się z treścią wydawnictwa, każda osoba przekazuje czytelnikowi mnóstwo pamiątek, tych, które pozostały w pamięci, jak i tych fizycznych, które są w szufladach.
Gdzie najdalej zdarzyło się Wam pojechać za ukochanym zespołem? Były na Waszych trasach koncertowych jakieś dziwne miejsca, do których pojechaliście zobaczyć występ?
AS. W moim przypadku dziwnych miejsc nie było. Jeździłam tylko po Polsce i raczej do miast niezbyt odległych od Torunia, ale są fani, którzy przejeżdżali cała Polskę, by zobaczyć zespół lub jeździli na całe trasy koncertowe :)
KJ. Republikę miałem na miejscu, każdego dnia, także nie było potrzeby wyjeżdżać w dalekie trasy. Owszem, na koncerty Obywatela GC trzeba było jechać.
Pytanie do Pani Ani: była Pani szefową fanklubu - jak wyglądała Pani codzienność w tamtych czasach? Czy po latach brakuje Pani tego wszystkiego, z czym prowadzenie fanklubu się wiązało?
Głównym zadaniem fan klubu w tamtych latach było odpisywanie na listy, wysyłanie autografów oraz nowinek związanych z zespołem Co sobotę było wspólne słuchanie Listy Przebojów Trójki. Śledziliśmy wszystkie notowania i zapisywaliśmy miejsca piosenek Republiki. Co tydzień także wysyłaliśmy setki kartek pocztowych z głosami ma Republikę. A czy mi tego brakuje ? Jasne – pamiętam jak co dzień biegłam po szkole do domu i otwierałam skrzynkę na listy – zawsze wysypywało się z niej mnóstwo kopert wypchanych zdjęciami Republiki :) To była taka wymiana między fanami z całej Polski – przesyłaliśmy sobie klisze lub zdjęcia, czasem artykuły z gazet lokalnych :) Cudowne czasy :)
Czy jakikolwiek inny zespół - polski lub zagraniczny - zdobył w Waszych sercach choć trochę takiej sympatii, co Republika? Czy w dzisiejszych artystach widzicie potencjał do równie wielkiej kariery?
Oczywiście, że słuchamy także innych zespołów, które kochamy i szanujemy, ale... Republika jest jak rodzina, którą się kocha bezwarunkowo, jest nasza - stąd - z Torunia, naszego rodzinnego miasta. Dzisiejszy rynek muzyczny jest już zupełnie inny niż 30 lat temu, są inne kanały prezentacji sztuki, inne narzędzia. Myślimy, że w dzisiejszych czasach mogą się już nie pojawić takie indywidualności, które pozostaną w pamięci na długie, długie lata. Dziś wszystko jest krótkie, ale intensywne, można mieć swoje „5 minut” i zniknąć bez pamięci w oceanie internetu.
Jak wygląda w dzisiejszych czasach życie fana Republiki?
Myślimy, że wygląda podobnie jak innych ludzi w naszym wieku tylko, że my mamy Republikę, której muzyka zawsze pocieszy w trudnych chwilach, mamy też przyjaciół których poznaliśmy dzięki Republice oraz trzy magiczne imprezy co roku ( Koncert Pamięci G. Ciechowskiego, Dzień Białej Flagi, In Memoriam G. Ciechowskiego ), na których zawsze jesteśmy i są one dla nas prawdziwym świętem.
Czego życzylibyście sobie na przyszłość?
Jeśli chodzi o życzenia związane z Republika to chcielibyśmy, aby twórczość zespołu nigdy nie została zapomniana oraz aby nasze republikańskie przyjaźnie przetrwały na zawsze.