Paweł Małaszyński: "Nie potrafimy tworzyć muzycznych hamburgerów"

Paweł Małaszyński: "Nie potrafimy tworzyć muzycznych hamburgerów"

„The Sun Also Rises For Unicorns” - co kryje się za tym dosyć tajemniczym tytułem najnowszej, znakomitej płyty białostockiego zespołu Cochise? Dlaczego brzmienie różni się nieco od poprzednich albumów grupy? Jak powstał klip do utworu „Black Summer”? Oddajmy głos wokaliście i autorowi tekstów Pawłowi Małaszyńskiemu.

Robert Dłucik, Wyspa.fm: Kogo symbolizują tytułowe „jednorożce”,dla których również„świeci Słońce”?


Paweł Małaszyński, Cochise: Jednorożec, który występuje w tytule płyty jest dla mnie swego rodzaju symbolem, odzwierciedleniem zmian, których oczekiwałem od siebie i od życia. Zawarta jest tu głębia, odnosząca się do ludzi walczących z otaczającą rzeczywistością, potrafiących podnieść się z najbardziej dotkliwego upadku. Chodzi o to, że słońce - czyli coś pozytywnego - pojawia się w życiu każdego z nas. Wcześniej czy później pojawia się nadzieja na lepsze jutro. Grunt to się nie poddawać.


Mniej Pearl Jam i Metalliki, więcej Led Zeppelin – można byłoby w skrócie opisać ten album. Skąd ten zwrot w stronę hardrockowej klasyki sprzed czterech dekad?


Szczerze mówiąc to jeden z wielu elementów naszego stylu. Na pewno nie było takiego założenia. Nigdy nie planujemy tego co będziemy robić i nie przyjmujemy przed rozpoczęciem prac jakiegoś brzmieniowego drogowskazu. Wydaje mi się, że w Cochise miesza się wiele elementów i to jest dla nas najciekawsze. Najważniejsze jest to, by kawałki nam się podobały, a czy brzmią one tak czy inaczej jest sprawą drugorzędną. Nigdy nie planowaliśmy i nie myśleliśmy o naszej muzyce w ten sposób. Tworzymy tak jak czujemy, instynktownie.


Tym razem produkcja jest bardziej surowa, brzmienie różni się od poprzedników. Wyszło spontanicznie w studiu, czy taki był wasz zamiar od początku prac nad płytą?


Raczej spontanicznie. Staramy się nie gadać o muzyce tylko ją grać. Wolimy polegać na intuicji i czerpać z doświadczenia niż analizować to co zrobiliśmy. Oczywiście staramy się, by każda kolejna płyta była lepsza, kompozycyjnie i brzmieniowo, ale nie poprzez dyskusje, a intuicyjnie. Staraliśmy się jedynie stworzyć najlepsze kawałki na jakie nas było stać w danym momencie. Ale tak jest od zawsze. „The Sun Also Rises For Unicorns” nie jest tu wyjątkiem. Jedyną nowością jest to, że w całości została nagrana na „setkę” w studiu "The Rolling Tapes", a nie jak do tej pory bywało w białostockim studiu "Nagrywatornia".


Singlowemu „Black Summer” towarzyszy niezwykły, poetycki klip. Zdradzisz trochę „kuchni” jego powstania?

Po raz pierwszy nie wtrącaliśmy się do scenariusza ani do wizji klipu. To było proste choć z drugiej strony ryzykowne. Zawsze mieliśmy wszystko z góry zaplanowane. Tym razem powiedzieliśmy autorce Laurze Kielar "nakręć to co czujesz słuchając tego utworu". Jedyną prośbą było tylko to by klip był czarno-biały. W okolicach dolnośląskiego Miasta Skalnego powstały zdjęcia.

Pod względem kompozycyjnym to chyba najbardziej dojrzały materiał Cochise. Kawałki są bardziej urozmaicone, rozbudowane w formie. Ale chyba też bardziej wymagające zarówno dla was, jak i odbiorców na koncertach?

Nie potrafimy tworzyć tak zwanych muzycznych hamburgerów, a może potrafimy tylko nam się nie chce. Zawsze staramy się podnosić poprzeczkę. Przede wszystkim jesteśmy fair wobec siebie i rockandrolla.

Płyta ukazała się również poza Polską. Dostaliście jakieś pozytywne sygnały z Zachodu i USA?

Żadne informacje te pozytywne czy negatywne na razie do nas nie dotarły. Czekamy.

Komentarze: