Patryk Utecki (Black Perfume): "Przyszłość już bierzemy w swoje ręce"

Patryk Utecki (Black Perfume): "Przyszłość już bierzemy w swoje ręce"

Na pytania odpowiadał Patryk Utecki – gitarzysta zespołu Black Perfume

Wydaliście właśnie swój debiutancki longplay. To zawsze ważny moment w życiu każdego zespołu, taki punkt zwrotny w dotychczasowej działalności. Niektóre piosenki na tę płytę powstały już wcześniej, fani mogli je usłyszeć na koncertach. Jesteście w pełni zadowoleni z kształtu, jaki obrał krążek #osiempięćzero?

Pogląd na płytę z każdym dniem się zmienia, dochodzą nowe wnioski i pomysły co można było zrobić inaczej, lepiej. Ciągle zmieniamy się jako muzycy i osoby, z każdym koncertem zdobywamy doświadczenie, które wpływa na postrzeganie swoich dotychczasowych poczynań. Odbiór słuchaczy i ludzi z branży znacznie różni się od naszych prognoz, każdy w zespole ma swój ulubiony kawałek na płycie i często żaden z nich nie jest odpowiedzią na pytanie „który się najabrdziej podobał?”. Mimo wszystko płyta jest zamkniętym projektem z którego jesteśmy dumni, przez sposób w jaki powstała, zawsze będzie jak stary album ze zdjęciami, przypominający nam kim byliśmy przy jej tworzeniu.

Skąd pomysł na tytuł #osiempięćzero? Co oznacza to zestawienie cyfr? Pisownia jest bardzo uwspółcześniona, zawiera tak popularny obecnie „hashtag”, natomiast spacji już nie.

Tytuł był dla nas dość oczywistym wyborem.  #osiempięćzero odnosi się do progresji  dźwiękowej dominującej w naszej twórczości i…. głowach potencjalnych odbiorców. Bowiem jeżeli dany utwór jest oparty na tej właśnie progresji - człowiek nie tylko bardzo szybko to wyłapuje, ale najczęściej też od pierwszego odsłuchu taki utwór częściej nam się podoba. To oczywiście nie wygląda tak, że gramy całą płytę na tych samych progach, ale większość progresji po uproszczeniu do najważniejszych dźwięków odkrywa właśnie te interwały, które występują przy osiem-pięć-zero. Najpierw urosło to do zespołowego żartu „fajna piosenka, pewnie 850”, później przy rozmowie na temat płyty bardzo szybko padło wspomniane hasło, i jedno głośnie ochrzciliśmy płytę tym właśnie mianem. Z kolei, hashtagi pod zdjęciami dotyczą rzeczy które je charakteryzują i na swój sposób dzieli na kategorię, pozwalając wyszukać zdjęcia czy posty, które nas w danej chwili interesują. Tak samo jest z nazwą płyty.

Nazwanie jej w ten sposób pozwala słuchaczom wpisać w google, facebooka czy instagram hasło „#osiempięćzero” i trafić prosto w miejsce którego szukali – czyli na nasz krążek.

Album wyprodukował Przemysław Wejmann, nagrywaliście go w jego studio Perlazza. Jak wyglądał ten proces? Czy Przemek miał duży wpływ na muzykę zawartą na albumie?

Perlazza to najlepsze miejsce w jakie może trafić zespół który nie ma doświadczeń z pracą w profesionalnym studio. Atmosfera jaką tworzy Perła i jego podejście do muzyków jest czymś, czego nie da się znaleźć nigdzie indziej. Przemek lubi dołożyć coś od siebie, ale tylko wtedy, kiedy jest to potrzebne. Szanuje wizję muzyków, nic nie na rzuca.  Kilkukrotnie otworzył nam oczy na pewne szczegóły, których wcześniej nie dostrzegaliśmy. Jeszcze długo będzie przerastał nas wszystkich doświadczeniem.  Jego „oldschoolowe” spojrzenie na naszą muzykę, różniło się nieco od naszego i dzięki tym różnicom - powstało parę fajnych rozwiązań jak np. jedna z moich ulubionych partii, czyli druga zwrotka w kawałku „Syreni śpiew”. Polecam nagrywanie u niego zarówno początkującym, jak i doświadczonym muzykom.

Występowaliście jako support zespołu Hunter podczas trasy z okazji ich 30-lecia. Jak doszło do tej współpracy i jak ona się układała? Otrzymaliście jakie wskazówki od bardziej doświadczonych kolegów po fachu?

Szukaliśmy zespołu z którym moglibyśmy zagrać, niestety (ablo i stety) nie znaleźliśmy nikogo, kto odpowiadałby nam idealnie stylistycznie, więc musieliśmy szukać kogoś, kto gra albo ciężej, albo lżej niż my. Większość artystów grających lżej ogranicza się do plenerów, festiwali itp., więc zaczęliśmy szukać w tę drugą stronę. Dość szybko nasze myśli skierowały się ku Hunterowi - nie dość, że grają sporo klubowych koncertów, to jeszcze zapełniają sale. Wojtek wykonał telefon i parę miesięcy później byliśmy już na jednej scenie.  Nie jestem w stanie opisać tego, ile nauczyłem się dzieląc ten miesiąc z Hunterem i całą ekipą. Każdy z 18. koncertów był inny, z każdego wynieśliśmy nowe doświadczenia zarówno te sceniczne, jak i równie ważne - pozasceniczne. Chłopaki z Huntera pokazali nam jak zachowywać się w danych okolicznościach i jak różnie wygląda traktowanie artystów w klubach, bez względu na to czy jesteś początkującym, czy już zasłużonym zespołem. Ekipa techniczna Huntera, która pomagała nam przed koncertami i po nich - nauczyła nas kultury pracy i tego, na co zwracać uwagę, a czym się nie przejmować. Całą trasę będę wspominał pozytywnie do końca życia.

Jak zostaliście odebrani przez publiczność? Występowanie przed fanami lubującymi się w tak specyficznej muzyce, jaką wykonuje Hunter, musiało być wyzwaniem.

Nie wiedzieliśmy tak naprawdę czego się spodziewać po tej trasie, ludzie bardzo pozytywnie nas zaskoczyli. Odbiór publiczności bywał różny, bo nie da się ukryć, że gramy inną muzykę niż Hunter. Czasami było zaskakująco dobrze, czasem trochę gorzej. Ale spędzanie czasu z takimi ludźmi jak zespół Hunter, po słabiej odebranym koncercie, natychmiastowo podnosiło nas na nogi, a po dobrym jeszcze bardziej dodawało skrzydeł. Tych gorszych było znacznie mniej, co bardzo nas cieszy. Nie spodziewaliśmy się tego, że Hunter ma tak szeroki przekrój wiekowy swojej publiki. Myślimy, że młodą publikę do której od początku mieliśmy nadzieję trafić udało nam się do siebie przekonać.

Dzieliliście scenę m.in. z Enejem, Acid Drinkers, Kukiz i Piersi czy Jose Torresem. To uznane firmy na polskiej scenie muzycznej. Na ich koncerty przychodzi mnóstwo osób, które potencjalnie mogły stać się waszymi przyszłymi fanami. Mieliście także okazję, aby podpatrzeć ich w akcji, może czegoś się od nich nauczyć. Jak wspominacie te występy? Czy z którymś z wymienionych artystów było wam szczególnie przyjemnie móc wspólnie koncertować?

Niektóre współprace były miłe - inne mniej. Osobiście najlepiej wspominam Pawła Kukiza, ze wszystkich wymienionych artystów - potraktował nas najfajniej. Mimo całej masy ludzi chcących z nim porozmawiać przed i po koncercie znalazł dla nas chwilę na bardzo miłą rozmowę. Przy graniu pojedynczego koncertu jako support często jedyny kontakt z headlinerem to minięcie się na schodach przy noszeniu sprzętu.

Braliście udział w wielu przeglądach muzycznych, w których docieraliście do półfinałów czy finałów. Zdobywanie wysokich miejsc na pewno dodawało wam pewności siebie i utwierdzało w przekonaniu, że podążacie właściwą drogą, ale czy oprócz tego niosło jakieś inne korzyści, jeśli chodzi o rozwój kapeli?

Osobiście nie lubię konkursów i przeglądów. Muzyka to nie sport, zespoły nie powinny walczyć między sobą, zwłaszcza podczas dzielenia jednej sceny, najczęściej reprezentując inne gatunki i style. To, że jakiś zespół nie przypadnie danemu jury do gustu - nie znaczy, że to nie może podobać się komuś innemu. Ale nie da się ukryć, że jest to nieodłączny szczebel w tej całej drabinie, po której każdy zespół musi przejść. W tego typu wydarzeniach można zebrać sporo doświadczenia i poznać wiele zespołów, z którymi można w przyszłości sobie pomóc np. umawiając się na wspólne granie w swoich miastach. Zbyt wiele innych korzyści nie wyniesie się po wbiegnięciu na scenę ze sprzętem i zagraniu 4 kawałków dla oceniających Cię ludzi siedzących za biurkiem, no chyba że ogląda Cię kilka milionów ludzi przed telewizorem – ale to trochę inna sprawa.

Dotychczas nie wzięliście udziału w żadnym telewizyjnym programie typu talent-show. Wiele rockowych kapel decyduje się na ten krok, bo chce zaprezentować się szerszej publiczności i trochę wyjść z cienia. Skąd taka decyzja?

Po części odpowiedź na to pytanie zawiera się w poprzedniej i tak jak wspominałem, to zupełnie inna sprawa. Takie programy są na innym poziomie organizacyjnym i na pewno wiele można się tam nauczyć ,nie mówiąc o zasięgu jaki posiadają. Do tej pory mieliśmy inne priorytety w naszym rozwoju, nie wyklucza to jednak udziału w takim programie. Możliwe, że za jakiś czas będzie można zobaczyć nas również w TV.

W zespole Black Perfume panuje demokracja czy ktoś pełni funkcję lidera? W ekipie, którą tworzy czterech facetów i kobieta, panuje idealna zgoda czy zdarzają się kłótnie? Tym bardziej, że Paulina na scenie stanowi wulkan temperamentu i energii, czy taka też jest w życiu codziennym?

Każde zdanie w zespole jest ważne,  ale szefem zespołu jest Wojtek(bas) i to on zajmuje się okiełznaniem nas wszystkich tak, aby zachować spójność kawałków i samego zespołu. Wszyscy mogą wyrazić swoją opinię, podrzucić pomysł, ale prawo veta należy do Wojtka(bas) i to on zazwyczaj podejmuje ostateczne decyzje. Kłótni jako takich nie ma, jesteśmy bardzo zgrani w każdym aspekcie. Przede wszystkim wszyscy jesteśmy przyjaciółmi i dlatego możemy sobie pozwolić na jakąś nieszkodliwą sprzeczkę od czasu do czasu. Każdy z nas jest inny na scenie i inny w życiu codziennym,  często to zależy też od dnia, ale dla każdej publiki dajemy z siebie 100% na scenie. O Paulinę, trzeba pytać Wojtka, bo to on spędza z nią najwięcej czasu, ale myślę że jak każda kobieta potrafi być temperamentna.

Macie w swoim dorobku kilka teledysków. Lubicie tę formę komunikacji z fanami i wyrazu artystycznego, uważacie, że jest ważna? Wasze klipy są bardzo rockowe i klimatyczne. Kto jest ich twórcą, pomysłodawcą?

Ludzie dziś lubią teledyski. Żyjemy w dobie audiowizualnych atrakcji - tak już działamy, że lubimy nie tylko słyszeć ale i widzieć muzykę. Dlatego staramy się oferować jak największy wybór naszym słuchaczom i robić jak najwięcej klipów. Pomysły zazwyczaj powstają podczas „burzy mózgów”, a czasami na samym planie teledysku. Pomysły wychodzą od każdego członka zespołu i od Wojtka „Tutka” Januszewskiego z „Tutek Video”, z którym współpracujemy od pierwszego teledysku i który odpowiada za realizację wszystkich materiałów, które do tej pory udało nam się uwiecznić w takiej formie. Nie planujemy żadnych zmian na tej płaszczyźnie, świetnie nam się współpracuje, dobrze się rozumiemy na planie i poza nim.  Mogę z czystym sumieniem polecić wszystkim zespołom współpracę z Wojtkiem.

Jesteście bandem, który szczególnie ceni granie koncertów i występowanie na żywo. Jaka przyszłość przed Black Perfume? Może jakaś samodzielna trasa koncertowa?

Przyszłość już bierzemy w swoje ręce - następne koncerty niebawem, następna płyta już jest na warsztacie. Te ruchy są nie tylko zaplanowane, ale powoli wprowadzane w życie, więc nie będziecie mieli czasu o nas zapomnieć. Na szczegóły przyjdzie jednak poczekać jeszcze kilka tygodni.

Komentarze: