Od ponad trzech dekad Autechre wyznaczają nowe terytoria we współczesnej muzyce elektronicznej – tam, gdzie syntetyczne brzmienia przestają przypominać cokolwiek znanego, a zaczynają tworzyć własny język.
Statusem i estymą dorównują im chyba tylko tacy artyści jak Aphex Twin. Tej jesieni ich dźwiękowy wszechświat zabrzmi na żywo we Wrocławiu – 28 września w klubie Zaklęte Rewiry.
Enigmatyczny duet stawia muzykę na pierwszym miejscu, czego dowodem są na wpół improwizowane występy grane w niemal całkowitej ciemności – tak, by publiczność zapomniała o smartfonach i mogła w pełni zanurzyć się w dźwiękach.
Sean Booth i Rob Brown poznali się w drugiej połowie lat 80. w Manchesterze, najpierw jako aktywni uczestnicy sceny graficiarskiej. Zaczynali od mixtape'ów z acid house'em, hip-hopem i electro-funkiem, szybko jednak przerzucili się na tworzenie własnych utworów na tanim sprzęcie. Pierwsze single wpisywały się w rave'ową energię miasta i klimat klubu The Haçienda, ale duet szybko poszedł dalej – ku abstrakcji, która stała się ich znakiem rozpoznawczym. Nazwa Autechre to ciąg przypadkowych znaków, a sami artyści podkreślają, że każda jej wymowa jest „prawidłowa" – podobnie jak dowolne interpretacje tytułów ich utworów.
Przełomem okazała się współpraca z legendarną wytwórnią Warp Records, w której katalogu są m.in. Aphex Twin, Boards of Canada czy Squarepusher. Debiutancka „Incunabula", a potem „Amber" i „Tri Repetae" wprowadziły Autechre do nurtu określanego jako IDM – Intelligent Dance Music – choć sami artyści nie przepadają za tą etykietą. Z czasem ich muzyka nabrała jeszcze bardziej abstrakcyjnego, „kosmicznego" charakteru: zimne syntezatory, połamane rytmy i „zepsute" dźwięki tworzą świat, który brzmi jak zapis pracy obcej maszynerii.
Kolejne płyty, od „Chiastic Slide" przez „LP5" i „Confield" po gigantyczne „Exai", „elseq 1–5" i ośmiogodzinne „NTS Sessions", tylko umacniały ich status twórców bezkompromisowych. Autechre stawiają wyzwania zarówno sobie, jak i słuchaczom – ich albumy są coraz dłuższe, coraz bardziej wymagające, a jednocześnie wciąż fascynujące dla krytyków i fanów. W ostatnich latach, obok studyjnych „SIGN" i „PLUS", duet opublikował też ponad 20 oficjalnych rejestracji koncertów, z których każdy jest osobną podróżą – opartą na kilku punktach węzłowych, ale wypełnioną improwizacją.
Na żywo ten świat dźwięków nabiera jeszcze większej intensywności. Autechre grają w ciemności rozświetlanej jedynie ekranami sprzętu, skutecznie zniechęcając do nagrywania. Publiczność zostaje sam na sam z tym, co płynie z głośników – z muzyką, którą ktoś na YouTubie trafnie opisał jako to, co mógłby usłyszeć człowiek zatrzaśnięty w maszynowni statku kosmicznego. We Wrocławiu będzie można to przeżyć na żywo już 28 września w Zaklętych Rewirach.