Bruce Dickinson nie zawsze był wokalistą Iron Maiden. Przed jego erą w Żelaznej Dziewicy swe struny głosowe zdzierał Paul Di’Anno. Kto wie jak potoczyłaby się zarówno historia Bruce’a, a także zespołu, gdyby ich drogi się nie przecięły. Czy Dickinson dalej byłby wokalistą Samson o pseudonimie Bruce Bruce? Czy Iron Maiden nagraliby „The Number of the Beast” z mającym punkowe zacięcie Di’Anno? Kto wie…
Autobiografie, spośród książek muzycznych, trafiają do mnie najbardziej – ma to chyba związek z tym, że pisane są zazwyczaj ciekawym stylem i z dużym poczuciem humoru (polecam „I’m the Man” Scotta Iana z Anthrax). Bruce w swojej książce również pokazuje pazury i błyskotliwy, brytyjski dowcip – samo wtrącenie w tytule „Do czego służy ten przycisk?” to sprytne nawiązanie do lotniczej kariery muzyka. Kariery, która dotyczy muzyki, a także życia rodzinnego i zmagania z chorobą. Bruce to jednak charakternik i twardziel.
Jak można się domyślić najwięcej stron poświęconych zostało muzycznym dokonaniom artysty – wszak spędził z Ironami 30 lat, wspólnie nagrywając 12 albumów studyjnych, niezliczoną liczbę koncertówek (2 tysiące zagranych koncertów!) i 6 solowych albumów.
Nie jest to może najobszerniejsza muzyczna autobiografia – ma ‘tylko’ 368 stron – ale gawędziarski styl pisania Bruce’a zamienia ją w prawdziwą przygodę. Osobiście kibicowałem bohaterom podczas gdy była mowa o możliwym reunion Ironów z Brucem, mimo że doskonale wiedziałem, że wrócą do wspólnego grania. Cóż, magia literatury.
Polskie wydanie to bardzo wysoki poziom – tu muszę pochwalić autora tłumaczenia, Jakuba ‘Bizona’ Michalskiego za doskonale zrealizowaną pracę – jego tłumaczenia zawsze są wierne i starają się oddać, czasami niełatwą, grę słówek oryginału.
Bez zastanowienia polecam autobiografię Bruce’a Dickinsona – dla każdego fana Maiden będzie to idealny prezent na zbliżające się Święta Bożego Narodzenia.