Choć świat muzyki pełen jest wyjątkowych postaci, mało która z nich pod względem nietuzinkowości może równać się z Eltonem Johnem. Nie dość, że prowadził żywot nawet bardziej szalony, niż wielu z jego kolegów, to jeszcze w przeciwieństwie do większości z nich nigdy nie wzbraniał się przed szczerym mówieniem o sobie i swoich problemach. Nic zatem dziwnego, że opowiadający o Eltonie film „Rocketman”, którego zresztą on sam był producentem wykonawczym, zebrał wiele pozytywnych recenzji również właśnie za rzetelne ukazanie wielu wątków z jego życia, włącznie z uzależnieniem od narkotyków i seksu z niezliczonymi partnerami.
Chociaż jednak „Rocketman” w barwny i dość wierny sposób oddaje postać Eltona Johna, to jednak trudno uznać go za biografię w ścisłym rozumieniu tego słowa. To raczej fantastyczny musical, którego celem było w większym stopniu oddanie emocjonalnej prawdy o tym wyjątkowym artyście, niż przedstawienie jego kariery z kronikarską drobiazgowością. Tym, którzy obejrzawszy film nabrali ochoty na to, by bardziej wgłębić się w tę historię, z pomocą przyszedł sam Elton, wydając napisaną z pomocą brytyjskiego dziennikarza Alexisa Petridisa autobiografię zatytułowaną po prostu „Ja”.
Na niemal 400 stronach książki, w Polsce opublikowanej nakładem Wydawnictwa Otwartego, John otwiera się przed czytelnikami, kreśląc swoje dzieje w opowieści, którą można umownie podzielić na trzy części. W pierwszej poznajemy zahukanego, nierozumiejącego swej seksualności chłopca, Reggiego Dwighta, który na przekór surowemu ojcu decyduje się spróbować swych sił w muzyce i mimo początkowych niepowodzeń, nie poddaje się – aż w końcu los wynagradza go, stawiając na jego drodze równie niepozornego tekściarza Berniego Taupina, do spółki z którym – już jako Elton John – odnosi pierwsze wielkie sukcesy. Następnie Elton opisuje czasy, gdy był u szczytu popularności, rysując obraz samego siebie jako genialnego twórcy piosenek, wiernego kibica Watford FC i generalnie wrażliwego faceta – ale jednocześnie także niepoprawnego alkoholika i narkomana, nie potrafiącego powstrzymać się przed szastaniem pieniędzmi, pomiataniem współpracownikami i wysuwaniem najbardziej nawet zdumiewających żądań, włącznie ze „zrobieniem czegoś z wiatrem na dworze”. Wreszcie dociera do okresu, w którym – poddawszy się leczeniu w klinice odwykowej – przewartościował swe postępowanie, znajdując wreszcie miłość swojego życia w osobie Davida Furnisha i odnajdując przyjemność w życiu rodzinnym.
Wszystko to Elton do spółki z Petridisem opisuje w tak niesamowicie plastyczny, pełen humoru (co warto podkreślić – mocno brytyjskiego humoru!) sposób, że od pierwszych stron książka wciąga czytelnika i nie pozwala mu się oderwać od lektury. Nie ma tu miejsca na nudę – może dzięki temu, że rozliczając się z przeszłością, John nie owija w bawełnę, opisując wprost, jak fatalnie potrafił się zachowywać w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Omawiając kwestie swojego alkoholizmu, narkomanii i katastrofalnych relacji z innymi ludźmi, Elton jest bardzo otwarty, szczery i czasami zabawny, nigdy nie unikając autorefleksji, która ostatecznie dociera do sedna omawianego problemu. Chwilami czujemy się jak uczestnicy jednego z tych spotkań grup wsparcia, na które, jak sam wyznaje, po wyleczeniu się z nałogów na początku lat dziewięćdziesiątych zaczął uczęszczać wręcz… nałogowo – można odnieść wrażenie, że siedzimy w kręgu wraz z autorem opowieści, słuchając jego wynurzeń, okraszonych licznymi mrugnięciami okiem, chichotami i odrobiną melancholii.
Co ciekawe, mimo że mamy do czynienia z biografią muzyka, tak naprawdę nie jest to książka o muzyce. Owszem, sporo miejsca zajmują wspomnienia tego, jak wyglądała współpraca Eltona z Berniem i innymi artystami czy wynurzenia o twórczych inspiracjach – jednak nie ma tu (na całe szczęście!) rozpisywania się na kilka stron o tym, jak zmieniała się treść poszczególnych piosenek, rozkładania kompozycji na czynniki pierwsze czy rozważań na temat najlepszego sprzętu (co wcale nie zdarza się rzadko w podobnych publikacjach…). Można odnieść wrażenie, że muzyka – niczym dobry soundtrack – jest tak naprawdę tłem całej tej opowieści, której głównym tematem są ludzie i relacje między nimi. „Ja” to zbiór anegdot o obecnych w życiu Eltona celebrytach, wśród których znajdziemy Roda Stewarta robiącego głównemu bohaterowi tej historii głupie żarty, Freddiego Mercury’ego wysyłającego mu świąteczny prezent po swej śmierci, Eminema witającego się z nim za każdym razem słowami „Elo, pizdo”, a nawet królową Elżbietę, dla żartu policzkującą swego siostrzeńca w obecności Johna. To także – być może przede wszystkim! – opowieść o chłopcu, który potrafił przezwyciężyć własne słabości i dzięki niepospolitemu talentowi, ciężkiej pracy oraz sporej dozie szczęścia („A gdybym był tak przygnębiony nieudanym przesłuchaniem, że w drodze na dworzec wyrzuciłbym kopertę [z tekstami Berniego – przyp. red.] do kosza?”, jak sam zastanawia się w epilogu książki) doszedł na sam szczyt. Jak podkreśla z przekąsem Elton, „wspaniałe w rock’n’rollu jest to, że ktoś taki jak ja może zostać gwiazdą”.
Nie mam wątpliwości, że dla każdego oddanego fana Eltona Johna, „Ja” jest lekturą obowiązkową. Zachęcam do sięgnięcia po tę książkę również tych pasjonatów muzyki, których znajomość twórczości tego szalonego Anglika ogranicza się do „I'm Still Standing”, „Your Song”, „Crocodile Rock” i kilku innych wielkich hitów – może zainspiruje Was do wgłębienia się w jego dyskografię i odkryjecie cudowne utwory, o których istnieniu dotąd nie mieliście pojęcia? Zresztą, nawet jeśli zbyt mocno nie „siedzicie w muzyce”, to myślę, że także powinniście się z nią zapoznać – traktując ją jako studium natury ludzkiej i odkrywania samego siebie przez pryzmat przemyśleń jednej z najbardziej barwnych postaci ostatniego półwiecza. „Ja” to po prostu jedna z najśmieszniejszych, najbardziej wzruszających i szczerych autobiografii, które miałem w rękach od dłuższego czasu i nie mam wątpliwości, że przypadnie do gustu niejednemu czytelnikowi.
Elton John – „Ja. Pierwsza i jedyna autobiografia Eltona Johna”
Tłumaczenie: Piotr Grzegorzewski
Premiera: 25 marca 2020
Wydawca: Wydawnictwo Otwarte