Bluesowy alfabet Sławka Wierzcholskiego

Bluesowy alfabet Sławka WierzcholskiegoMariusz Szalbierz

Nasza recenzja

Któż nam opowie o bluesie lepiej, mądrzej i ciekawiej, aniżeli Sławek Wierzcholski...? Otóż nikt - i dlatego tym bardziej możemy się cieszyć, że ten legendarny artysta podjął się tego dzieła na kartach świeżo wydanej książki „Bluesowy alfabet Sławka Wierzcholskiego”, jaka to ukazała się nakładem Wydawnictwa Adam Marszałek. To 340 stron opowieści o tym, co w duszy bluesmana gra.

Sławek Wierzcholski i doświadczony dziennikarz muzyczny Mariusz Szalbierz - to właśnie ci dwaj zakochani w bluesie panowie popełnili tę publikację, obierając bardzo ciekawy pomysł na jej postać - alfabetyczny leksykon tego, co dla Sławka Wierzcholskiego było, jest i zawsze będzie ważne, a co wiąże się oczywiście z muzyką, jak i jego życiem. To hasła i ukryte za nimi wspomnienia, anegdoty i doświadczenia, które z jednej strony prowadzą nas przez karierę tego artysty, ale z drugiej też i odkrywają magię tej muzyki oraz uczą tego, czym ona jest.

Najlepiej posłużyć się przykładami, które od razu powiedzą to, jaką i o czym jest tak książka.

„ADAPTER” - historia o dzieciństwie i młodości Sławka, jego rodzinie oraz pierwszej fascynacji muzyką, którą niosło radio i dołączony do niego adapter. To piękne, intymne, poruszające nie tylko autora, ale też i nas słowa, które w dużej mierze mówią nam o tym, co ukształtowało bluesową duszę tego artysty.

„HARMONIJKA USTNA” - fascynująca relacja o miłości do tego kojarzącego się od zawsze ze Sławkiem instrumentu, wraz z chronologicznym zarysem od kiedy, na czym i jak on na nim grał, jak i też wyczerpującym wykładem na temat tego, czym jest to muzyczne, magiczne urządzenie.

„LOEBL, BOGDAN” - piękna opowieść o tworzeniu tekstów, którą rozpoczynają wspomnienia o współpracy z Bogdanem Loeblem, ale za chwilę kontynuuje relacja o własnych zmaganiach ze słowem, o poszukiwaniu ważnych historii, o tym, co chce się opowiedzieć o życiu i bluesie...

„NOCNA ZMIANA BLUESA” - tego hasła nie mogło tu oczywiście zabraknąć, gdyż od zawsze formacja ta kojarzy się nam niezmiennie z osobą Sławka Wierzcholskiego. I to właśnie tu poznajemy dzieje tego projektu, dowiadujemy się o ludziach tworzących ten band, czytamy o pierwszych utworach i płytach, o wielkich koncertach, o rodzącej się bluesowej legendzie i wraz z nią, sławie.

Oczywiście to tylko kilka z kilkudziesięciu haseł, jakie znaczą tę biograficzną opowieść i które prowadzą nas przez życie i twórczość Sławka Wierzcholskiego. I w mej ocenie jest to bardzo ciekawy koncept na książkę, który pozwala tak naprawdę opowiedzieć absolutnie o wszystkim tym, co dla głównego bohatera tej historii było, jest i zawsze będzie najważniejszym, a przy tym w jakiejś mierze ogranicza ów słowa to konkretu, co dla książki - zwłaszcza dla autobiograficznej książki, jest rzeczą zawsze ważną. Ponadto opowieść ta nabiera w ten sposób niezwykłej lekkości, otwartości, zwyczajności, dzięki czemu czujemy się tak, jakbyśmy słuchali dobrego przyjaciela w jakimś przyjemnym lokalu z dobrym napojem w ręku i przy dźwiękach zawsze pięknego bluesa.

Oczywiście jest to przede wszystkim opowieść o Sławku - jego życiu, muzycznej karierze, ważnych projektach, sukcesie Nocnej Zmiany Bluesa, współpracy z wielkimi artystami - z Tadeuszem Nalepą i zespołem Dżem, na czele. To wszystko jest ciekawe, intrygujące, wielokrotnie zaskakujące nas prawdą o tym, jak to wtedy było. Jednocześnie jest to też relacja o polskiej muzyce, naszej scenie sprzed lat i tej obecnej, jak i o zmieniającym się bluesie, który święcił swoje wielkie sukcesy na przełomie lat 80-tch i 90-tych, by dziś stać się muzyką dla być może nieco mniejszych kręgów odbiorców, ale za to naprawdę znających i kochających tę muzykę.

To opowieść znaczona słowem, emocjami, pięknymi wspomnieniami i naprawdę wielką wiedzą Sławka, który to chociażby na instrumentach i ich możliwościach zna się perfekcyjnie, mogąc opowiadać o nich bez końca.

Jednakże książkę tę znaczą również wspaniałe fotografie w naprawdę imponującej ilości. To zdjęcia z domu, ze studyjnych nagrań, z wielkich koncertów, czy też choćby ze spotkań ze wspaniałymi artystami - m.in. Martyną Jakubowicz, Ireną Santor, Jerzym Połomskim, czy też nieodżałowanym Tadeuszem Woźniakiem. To graficzna podróż w czasie, która potrafi nas dogłębnie wzruszyć i poruszyć.

Najważniejszym pozostaje zatem pytanie, czy książka ta pozwala nam poznać w pełni Sławka Wierzcholskiego? W mej cenie jak najbardziej tak, gdyż mamy tu możliwość poznania nie tylko bluesmana, wokalisty, kompozytora i autora tekstów, ale przede wszystkim niezwykle pogodnego, pozytywnie nastawionego do świata i innych ludzi, zawsze uśmiechniętego człowieka. który kocha bluesa i kocha życie. To obraz, jaki wyłania się z tej pięknej, potrafiącej zaciekawić absolutnie każdego czytelnika, świetnie napisanej książki.

 Albumy, piosenki, wielkie koncerty i wyjątkowe postrzeganie tego, czym jest muzyka i blues – to wszystko i znacznie więcej znalazło się na stronach książki „Bluesowy alfabet Sławka Wierzcholskiego”, która w mej opinii może zaskoczyć i zainteresować nie tylko fanów Sławka i jego twórczości, ale też i każdego z nas, kogo ciekawią losy barwnych ludzi, dzięki którym nasza codzienność jest ciekawszą, przyjemniejszą, lepszą. Polecam.