Takie ogłoszenia nie zdarzają się często! W czasie tegorocznego Open’era publiczność wysłucha kompozycji ze wspólnego albumu Krzysztofa Pendereckiego i Jonny’ego Greenwooda z Radiohead. W Gdyni zagra także amerykańska formacja The Mars Volta, która kilka dni temu wydała swoją nową płytę.
The Mars Volta
Jeśli w muzyce istnieje odpowiednik prozy Thomasa Pynchona, to z pewnością jest nim zespół The Mars Volta. W książkach jednego z najważniejszych współczesnych pisarzy mamy przecież główny wątek, choć czy zawsze doprowadzony do końca tak jakby życzył sobie tego czytelnik? Niezwykła erudycja autora, bogaty język, dziesiątki tematów pobocznych (choć cały czas połączonych z właściwą akcją), skomplikowane sformułowania i specjalistyczne zwroty, a wreszcie paranoiczna atmosfera. Zupełnie, jak w niepokojących utworach The Mars Volta, dla których bazą jest rock progresywny, choć jednocześnie w ciągu kilku minut potrafią zahaczyć o tuzin innych gatunków muzycznych. Jakieś różnice? Jak wygląda Pynchon, wie zaledwie kilka osób na świecie, jak wyglądają muzycy The Mars Volta, wiedzą wszyscy.
Dwie charakterystyczne fryzury afro należą do Omara Rodrigueza-Lopeza oraz Cedrica Bixlera-Zavali, którzy przez lata związani byli z legendarną formacją At The Drive-In z teksaskiego El Paso. Początki The Mars Volta datuje się na rok 2001, kiedy to At The Drive-In przechodziło do historii, a Rodriguez-Lopez i Bixler-Zavala coraz więcej czasu poświęcali eksperymentalnemu projektowi De Facto. Właściwy skład The Mars Volta uformował się w ciągu kilku miesięcy, co pozwoliło na częste koncertowanie oraz nagranie pierwszej EP’ki zatytułowanej „Tremulant”, która do tej pory jest jedynym oficjalnym wydawnictwem The Mars Volta nagranym z basistką Evą Gardner. To intensywne dwadzieścia minut muzyki oraz sława poprzedniego zespołu pozwoliły The Mars Volta na zgromadzenie w studiu doborowej ekipy. Debiutancka płyta „De-Loused In The Comatorium” została zarejestrowana pod czujnym okiem supergwiazdy produkcji – Ricka Rubina, a w studiu muzykom towarzyszyła ½ ówczesnego składu Red Hot Chili Peppers. Flea grał na basie, John Frusciante na gitarze i syntezatorze. Studyjna współpraca zaowocowała wspólną trasą koncertową u boku Red Hot Chili Peppers, podczas której, z powodu przedawkowania narkotyków, zmarł Jeremy Michael Ward, odpowiedzialny za brzmienie i manipulacje dźwiękiem, tak istotne w muzyce The Mars Volta. Wątek narkotyków pojawił się zresztą nie pierwszy raz w kontekście tego zespołu - jego członkowie wielokrotnie mieli problem z używkami, a tematem debiutanckiego albumu była historia człowieka, który zapadł w śpiączkę po przedawkowaniu morfiny i trutki na szczury. Single „Inertiatic ESP” i „Televators” do tej pory są jednymi z najbardziej oczekiwanych przez publiczność podczas koncertów The Mars Volta, a sam album jest jak do tej pory największym sukcesem komercyjnym grupy i chyba najczęściej przywoływanym przez krytyków i dziennikarzy w różnego rodzaju podsumowaniach.
Śmierć przyjaciela z zespołu stałą się ostatecznym impulsem do zerwania z używkami i jednocześnie istotnie wpłynęła na kolejny album The Mars Volta. Jego temat zainspirował pamiętnik znaleziony w prywatnych rzeczach Warda. „Frances The Mute” wydany na początku 2005 roku był nagrany z jeszcze większą swobodą muzyczną niż debiut. Wyraźne wpływy muzyki latynoskiej i jazzu oraz częste zmiany tempa stały się wyzwaniem dla słuchaczy. Ci jednak zaufali zespołowi i tłumnie ruszyli do sklepów – do tej pory ta płyta jest najszybciej kupowanym albumem The Mars Volta. Zamykający płytę kompozycja „Cassandra Gemini” trwa ponad 32 minuty, rekordowo długo nawet jak na możliwości tej grupy. Przy okazji „Frances The Mute” do składu dołączył młodszy brat Omara, Marcel, a w studiu ponownie pojawili się Flea i Frusciante.
Od początku siłą The Mars Volta były częste rotacje w składzie. Coś, co nierzadko staje się problemem dla zespołu, w wypadku grupy z El Paso pozwalało na eksplorowanie kolejnych muzycznych terenów i realizowanie pomysłów trzonu zespołu czyli Rodrigueza-Lopeza i Bixlera-Zavali. Dlatego przed premierą trzeciego albumu do grupy dołączył były Paul Hinojos, były członek At The Drive-In. „Amputechture” z 2006 roku to pierwsza płyta The Mars Volta bez głównego wątku narracyjnego. Kolejne dwa albumy The Mars Volta powstawały w tym samym czasie, choć daty premier dzieli półtora roku. Płyty różnią się także stylistycznie. „The Bedlam In Goliath” (2008) to „klasyczne” The Mars Volta, z kolei „Octahedron” (2009) ma znamiona najbardziej przystępnej płyty w dyskografii. Ostatnim, szóstym w karierze dziełem The Mars Volta jest wydany tydzień temu „Noctourniquet”. Nagrywany na przestrzeni trzech lat, jest powrotem do idei albumów koncepcyjnych. Bixler-Zavala, tłumaczył, że chciał przypomnieć, że w każdym z nas czai się artysta. Pierwsze recenzje albumu są niezwykle pozytywne i co ciekawe, zwracają uwagę, że najlepsze utwory to te najwolniejsze, jak „Empty Vessels Make The Loudest Sound”. Wraz z premierą albumu muzycy zaczęli ogłaszać daty europejskiej trasy, w tym występ na Open’er Festival!
penderecki // greenwood
“Tren Pendereckiego nadal szokuje siłą, natomiast "Popcorn Superhet Receiver" to już współczesny klasyk.”
The Guardian 18.03.2012
„Dług Jonny’ego Greenwooda wobec Pendereckiego jest wyraźnie potwierdzony w tym wspólnym dziele obu kompozytorów”
The Independent 8.03.2012
Dokładnie dwa tygodnie po sukcesie projektu w londyńskim Barbican, gdzie występ kończyła siedmiominutowa owacja na stojąco, i na kilka miesięcy przed międzynarodową trasą koncertową, Open’er ma zaszczyt ogłosić wykonanie utworów Krzysztofa Pendereckiego i Jonny’ego Greenwooda podczas tegorocznej edycji festiwalu. Kompozycje Pendereckiego: „Ofiarom Hiroszimy – tren” i „Polymorphia” oraz Greenwooda: „Popcorn Superhet Receiver” i „48 Responses to Polymorphia” zostaną wykonane przez prawie pięćdziesięcioosobową Orkiestrę Kameralna AUKSO pod batutą Krzysztofa Pendereckiego i Marka Mosia. Heineken Open'er będzie jedyną prezentacją tego projektu w ostatecznej formie w Polsce.
Współpraca Krzysztofa Pendereckiego i Jonny’ego Greenwooda jest wydarzeniem bez precedensu. We wrześniu ubiegłego roku, podczas Europejskiego Kongresu Kultury, doszło do spotkania tych muzycznych znakomitości przed kilkutysięczną publicznością zgromadzoną we wrocławskiej Hali Stulecia. W czasie koncertu wykonano dwie kompozycje Pendereckiego: „Polymorphia” i „Ofiarom Hiroszimy – tren” pochodzące z początku lat 60-tych. Oba utwory zaliczane są do awangardy, a konkretnie nurtu, który otrzymał nazwę sonoryzm. W utworach tych nie ma klasycznie pojmowanej melodii czy rytmu, są za to różne rodzaje brzmień uzyskiwane m.in. za pomocą drapania czy uderzania w instrumenty. Jak wspomina Penderecki w wywiadzie dla tygodnika Newsweek: „Były takie sytuacje, że orkiestry odmawiały grania kompozycji na kilka godzin przed występem. […] Wtedy dowiedziałem się, że to nie są kompozycje, tylko zbiór efektów dźwiękowych niszczących instrumenty.” Utwory zaliczane obecnie do kanonu muzyki współczesnej, przez lata doczekały się wyjątkowej rehabilitacji, jaką stało się swoiste uwielbienie dla twórczości Pendereckiego w środowisku muzyków elektronicznych i rockowych. Jednym z nich był Jonny Greenwood, gitarzysta formacji Radiohead, który wielokrotnie podkreślał jak inspirujące dla jego twórczości, a co z tym idzie także dla Radiohead, było spotkanie z muzyką polskiego kompozytora. Wyrazem tej fascynacji są dwa utwory: „Popcorn Superhet Receiver” oraz „48 Responses to Polymorphia”, które również usłyszymy 5 lipca na Open’erze. Pierwsza z kompozycji Greenwooda została wykorzystana kilka lat temu we fragmentach na ścieżce dźwiękowej do filmu „Aż poleje się krew”, z kolei „48 Responses to Polymorphia” miała prawykonanie właśnie podczas wrocławskiego Kongresu. Wszystkie kompozycje zostały wykonane przez Orkiestrę Kameralną AUKSO. Penderecki, Greenwood oraz AUKSO pod dyrekcją Marka Mosia spotkali się kilka dni po EKK w podkrakowskiej Alwerni, gdzie dopracowano i zarejestrowano kompozycje na potrzeby wydawnictwa płytowego które ukazało się w marcu, nakładem wytwórni Nonesuch.
Krzysztof Penderecki jest jednym z najwybitniejszych polskich kompozytorów. W przyszłym roku będzie obchodził 80-te urodziny oraz 60-lecie pracy zawodowej. Z tej okazji nagrywa właśnie od nowa wszystkie swoje symfonie, tym razem dyrygując orkiestrą. Do najważniejszych prac Pendereckiego należą: „Pasja wg św. Łukasza”, „Polskie Requiem”, „Ofiarom Hiroszimy – tren” czy „Polymorphia”. Ten ostatni utwór zabrzmiał m.in. w „Lśnieniu” czy „Egzorcyście”. Po muzykę Pendereckiego sięgali także Lynch, Scorsese i Wajda. Współtworzył polską szkołę kompozytorską i awangardę, choćby dzięki rozwinięciu nowego nurtu – sonoryzmu. Trzykrotnie otrzymał nagrodę Grammy oraz szereg innych wyróżnień, w tym Order Orła Białego. Komponował zarówno muzykę instrumentalną, jak i utwory operowe czy wokalne ale nie stronił także od dyrygowania orkiestrami wykonującymi dzieła klasyków. Przez 15 lat był rektorem Akademii Muzycznej w Krakowie. Odpoczywa, sadząc drzewa w swoim dworku w Lusławicach.
Jonny Greenwood jest gitarzystą angielskiej grupy Radiohead, w której gra także na syntezatorze i odpowiada za elektroniczne brzmienia. Jest najmłodszym członkiem grupy, ale obok lidera Thoma Yorke’a najbardziej rozpoznawalnym. Zafascynowany twórczością Krzysztofa Pendereckiego rozpoczął pracę jako kompozytor, czego efektem są ścieżki dźwiękowe do filmów „Bodysong”, „Aż Poleje się krew” oraz „Norwegian Wood” oraz komponowana do zapowiadanego na jesień filmu „The Master”. Jesienią ubiegłego roku na festiwalu Sacrum Profanum wykonał utwór „Electric Counterpoint” Steve’a Reicha Konsekwentnie wymienia się go jako jednego z największych współczesnych gitarzystów. Był także muzykiem w The Weird Sisters - fikcyjnym zespole znanym z ekranizacji książki „Harry Potter i Czara Ognia”.
AUKSO i Marek Moś.
Zespół powstał w 1998 roku w Tychach, dzięki wspólnej inicjatywie jednego z najwybitniejszych kameralistów Marka Mosia oraz utalentowanej młodzieży z Akademii Muzycznej im. Szymanowskiego w Katowicach. Repertuar AUKSO stanowią utwory klasyczne, romantyczne i współczesne, ze szczególnym uwzględnieniem muzyki polskiej. Zespół koncertuje w kraju i za granicą, biorąc udział zarówno w projektach klasycznych jak i rozrywkowych. Duża w tym zasługa samego Mosia, którego w jeansach, luźnej koszuli i nieodłącznej chuście na głowie ciężko postrzegać jako tradycyjnego dyrygenta. Moś występował na najbardziej prestiżowych festiwalach i najznakomitszych estradach świata, dokonując około 30 prawykonań utworów polskich i zagranicznych.