Luxtorpeda w Stodole – nasza relacja

Luxtorpeda w Stodole – nasza relacja

Luxtorpedowa płyta "MYWASWYNAS", która ujrzała światło dzienne 1 kwietnia tego roku, niczym torpeda wjechała na topowe notowania albumów. Cóż może mieć ta informacja wspólnego z warszawskim koncertem tejże formacji? Ano to, że fani mogli w końcu usłyszeć ją w całości na żywo!

Trasa „MYWASWYNAS” rozpoczęta de facto równo z nowym rokiem akademickim, kręci się właśnie wokół ostatniej płyty. Oczywiście, nie wyłącznie samej nowej płyty – czy ktoś wyobraża sobie koncerty Luxtorpedy bez owianego już sławą „Jedziemy w górę mapy….”? Setlista powinna zatem ucieszyć każdego, łącząc nowe z tym… sentymentalnym. Myślę jednak, że przede wszystkim publika czekała na te nowe kawałki, których nie można było usłyszeć wcześniej, jak chociażby „Imago” czy „Dziury po ospie”.  A możecie mi wierzyć, że te kawałki to prawdziwe czarne konie tej płyty, chociaż nie cieszyły się taką popularnością jak „Siódme” albo „Jak Husaria” – mam więc nadzieję, że zostaną bardziej docenione po tej trasie. Poza tym, dostaliśmy ten sam, co zawsze poruszający i osobisty występ – i to jest ta rutyna, której właśnie pożądają fani. Pamiętam, że przy pierwszym spotkaniu z Luxtorpedą, urzekła mnie w nich najbardziej ich szczerość i prawdziwość. Bo trzeba poruszać trudne tematy, skoro są one ważne. A nawet odchodząc od tak popularnego wątku, jakim są teksty, muzycznie też należy chłopaków pochwalić – brzmieniowo to kawał naprawdę dobrej roboty.

Warto też wspomnieć o zespole Chupa – kolejnym dobrym supporcie pod skrzydłami Luxtorpedy. Bartosz Zawadzki, wokalista, to prawdziwy wulkan energii. Zespół działa od niedawna, ale jak na nieformalny debiut Chupa zachowuje pełen profesjonalizm. Poza tym, pomimo początków swojej kariery chłopaki mają już na swoim koncie duet z Hansem, więc można to już potraktować jako ciche wsparcie od starszego kolegi po fachu. Wróżę im szybki wjazd na muzyczne salony, bo Chupa to istna sceniczna petarda!

Z pozoru monotonne koncerty Luxtorpedy – ciągle ten sam skład, wciąż to samo brzmienie, prawie zawsze te same utwory – przyciągają coraz większe rzesze fanów. Dlaczego? Bo to oczywiste, że nie zmienia się ani zwycięskiego składu, ani zwycięskiej strategii. A warszawski koncert właśnie w tą strategię się wpisywał. I myślę, że fani dostali dokładnie to czego chcieli (no może oprócz jednego fana domagającego się w kółko zagrania „Paradise City” – poddajemy jednak pod wątpliwość, czy na jego nieustanne prośby nie miały aby wpływu… używki w zbyt dużych ilościach ;) ). I z pewnością po raz kolejny mogliśmy poczuć tą rodzinną, ciepłą atmosferę. Trasa „MYWASWYNAS” potrwa jeszcze niecały miesiąc i zahaczy m.in. o Opole, Wrocław, Łódź czy Trójmiasto. A tym, którzy nie dadzą rady wpaść na któryś z tegorocznych koncertów, pozostaje z nadzieją wyczekiwać wiosenno-letniej trasy, a wybiegając jeszcze dalej w przyszłość – kolejnej płyty!

Setlista koncertu:

1. Jak husaria
2. Pozdrawiamy!
3. Księgowy
4. Iglo
5. Dziury po ospie
6. Mazanic
7. 44 dni
8. Autystyczny
9. Mowa trawa
10. W ciemności
11. Tajne znaki
12. MYWASWYNAS
13. Silnalina
14. J.U.Z.U.T.N.U.K.U.
15. Mambałaga
16. Smoła
17. Persona non grata
18. Wilki dwa
19. Amnestia
20. Hymn
21. Siódme
22. Zerwali sieć
23. Imago

Komentarze: