
Kiedy jeden z najbardziej znanych polskich muzyków i producentów – Andrzej Smolik, a także wokalista i gitarzysta brytyjskiego pochodzenia – Kev Fox, spotkali się 6 lat temu podczas jednego z koncertów, momentalnie zaiskrzyło między nimi muzycznymi pomysłami.
W ten oto sposób dokładnie rok temu Panowie wydali swoją debiutancką płytę pt. „Smolik/Kev Fox”. Album utrzymany w nastrojowym i tajemniczym stylu muzyki elektronicznej, z elementami awangardowego popu odniósł duży sukces, sprzedając się w dużej liczbie egzemplarzy i jednocześnie zdobywając liczne wyróżniania.
11 grudnia muzycy postanowili zawitać do przepięknego, nadmorskiego Trójmiasta – konkretnie do Gdańskiego klubu Stary Maneż.
Myślę, że najpierw należy napisać choćby kilka słów o samym miejscu wydarzenia. Stary Maneż został otwarty niespełna rok temu i jest w tej chwili jednym z głównych punktów na rozrywkowej mapie Gdańska. Powstał w odnowionym budynku, gdzie niegdyś obecna była ujeżdżalnia koni. Już z zewnątrz obiekt robi spore wrażenie nawiązując swym wyglądem do XIX wiecznych koszar. Po wejściu do środka najpierw wita nas duża kawiarnia, a następnie po przekroczeniu kolejnych drzwi, naszym oczom ukazuje się ogromna sala, mogąca pomieścić 1500 osób. To co zadziwia bardzo pozytywnie, to świetna akustyka klubu co można było dostrzec jeszcze przed rozpoczęciem koncertu kiedy to rozmowy osób stojących w tylniej części sali było można bez problemu usłyszeć tuż pod samą sceną. Ze względu na charakter Starego Maneżu, idealne dla tego miejsca są koncerty owiane tajemniczością, kameralnością więc muzycy, którzy akurat tego dnia wystąpili na głównej scenie, idealnie wpasowali się w tą konwencję.
Bohaterowie wieczoru zagrali wszystkie utwory z swojej debiutanckiego krążka, a także ku uciesze fanów zaprezentowali swoje premierowe nagrania, które jak się można domyśleć zostaną umieszczone na kolejnym albumie. Pękająca w szwach sala z każdą sekundą, po każdym kolejnym uderzeniu muzyków w instrumenty nabierała coraz większej ochoty do wspólnej zabawy.
Pięknym momentem koncertu był wejścia na scenę Johna Portera, który automatycznie otrzymał solidne i długie brawa od publiczności. Rockman wystąpił w dwóch utworach, zarówno grając na gitarze, jak i swoim nieco zachrypniętym głosem śpiewając w duecie z Kev Fox.
Natalia Grosiak, która z powodu choroby nie mogła wystąpić, została zastąpiona przez Adę Karpińską. Wokalistka wykonała razem z pozostałymi muzykami utwór „Hollywood”.
Hipnotyzujący wokal Kev Foxa w połączeniu z minimalistycznym brzmieniem gitary i charakterystycznym brzmieniem elektroniki i perkusji dał na żywo dobre wrażenie. To co zwracało uwagę obserwatora to ogromna ekspresja muzyczna brytyjskiego muzyka, który mimo to, że większość utworów grał na jedynie kilku akordach potrafił swoimi ruchami scenicznymi przekazywać publiczności ogromną energię. Podobnie wyglądała sprawa perkusisty, który pod wpływem ogromnej siły wkładanej w swój występ, momentami unosił się nad swoim instrumentem notabene pokazując także duże możliwości muzyczne.
Jako, że licznie zgromadzeni fani, nie chcieli by muzycy zakończyli już swoje show, na bis można było jeszcze usłyszeć dwa covery: „Come together” i „Wicked games”.
Andrzej Smolik, Kev Fox i goście zaczarowali swoją publiczność i na pewno nikt, kto jest fanem takiego alternatywnego, elektrycznego grania nie wyszedł z sali zawiedziony.