Nasza fotorelacja: Off Festival 2018, dzień trzeci

Nasza fotorelacja: Off Festival 2018, dzień trzeci

Wczoraj zakończył się Off Festival. Off niezwykły, z nietuzinkowymi artystami, zresztą jak co roku każdy mógł znaleźć coś dla siebie.

W pierwszym dniu Artur Rojek, jako główny organizator, zaserwował nam m.in. zespół Kult grający w całości płytę  „Spokojnie”, koncert Kazika okazał się strzałem w dziesiątkę, a jeszcze kilka lat temu, raczej mało kto, mógłby sobie wyobrazić lidera Kultu na Off Festivalu. Sam Kazik przyznał, że dla niego jest to wyjątkowy koncert i czuje ogromny stres. Po 10 latach, od swojego pierwszego występu na Offie, powrócił zespół Muchy i tak jak wtedy wykonał materiał z płyty „Terroromans”. Hańba! bo taką nazwę nosi kolejny zespół, który zaprezentował się na scenie leśnej od kilku lat rozwija się w niesamowitym tempie. Niezwykle dynamiczny koncert, zebrał pod sceną wielu fanów, rocka, punka i ska. Nie zabrakło również utworu Maanamu w hołdzie niedawno zmarłej korze, zespół wykonał „Raz dwa raz dwa”.

Prosto z delty Mississippi  przyleciały do nas The Como Mamas i wykonały kawał chrześcijańskiego soulu. Nie do końca w festiwal wpasowała się kapela, The Brian Jonestown Massacre, wokalnie tym razem niestety nie było idealnie, za cicho, za bardzo niewyraźnie, to chyba najsłabszy występ z dużych scen pierwszego dnia. Dużo ostrego grania zaprezentował zespół Oxbow.

O północy danie główne pierwszego dnia. Na scenie zaprezentowała się, pochodząca ze Sri Lanki, M.I.A. Nowa królowa elekto-popu zaprezentowała 1,5 godzinne show wraz z dwiema tancerkami i DJ-ką. Trzeba przyznać, że energii artystce nie brakowało, aczkolwiek obiektywnie trzeba przyznać, że był to koncert bardziej na Opene’ra czy Orange Warsaw Festival, niż na Offa, mimo to publiczność bawiła się wybornie.

Drugi dzień przyniósł nam najlepsze koncerty tej edycji, ale o tym za chwilę. Gdy na scenie pojawił się Unsane, publiczność zgromadzona pod sceną mogła usłyszeć istną ścianę dźwięku. To był koncert głośny, solidny, dający energie na resztę dnia. Nie zabrakło aspektu politycznego, perkusista zespołu miał na sobie koszulkę obrażającą Donalda Trumpa. Następnie na dużej scenie pojawił się zespół Turbonegro i .. deszcze. Nie przeszkodziło to fanom w szaleńczej zabawie. Energiczni Turbonegro dali niesamowite show a fani odwdzięczyli się pogo i dzikimi tańcami. Po tak energicznym występie zespół …And You Will Know Us by the Trail of Dead, niestety zaprezentował się blado. Nie do końca dobrze nagłośniony, wokalista gubiący jakoś klimat festiwalu, dostaliśmy porcję dłużącego się rocka, a nie o to chyba tu chodziło.

Teraz przyszedł czas na dania główne, bo było ich kilka. Na pewno trzeba zwrócić uwagę na nu-jazzowy koncert jaki dali  Skalpel Big Band. Znakomita orkiestra, DJ-eje trzeba przyznać, że w tym koncercie wszystko było na swoim miejscu. Następnie na scenie leśnej pojawiła się ona…Aurora, artystka, które skradła całe show podczas drugiego dnia festiwalu. Młoda Norweżka, od ostatniej wizyty w naszym kraju, rozwinęła się niesamowicie. Świadoma swojego talentu, pewna siebie, a zarazem skromna i cicha, ale jak rozpocznie swój śpiew połączony z tańcem, tłem stają się gitarzysta i perkusista. Na pewno występ numer jeden podczas  drugiego dnia.

Na koniec dnia na scenie głównej zaprezentowała się headlinerka drugiego dnia Charlotte Gainsbourg. Bardzo ciekawy wystrój sceny, prostokąty oświetlone na scenie i niezwykle intymny koncert delikatnie nas wyciszył po wspaniałym show Aurory. Po tym występie można żałować tylko jednej rzeczy..., że artystka ostatnią płytę wydała w 2010 roku. Trzeba przyznać, że ten drugi dzień, był niezwykle udany.

Niedziela zaczęła się od mocnego uderzenia jakie zaprezentował nam Ariel Pink, koncert dla jednych był niezwykle ciekawy, dla drugich zbyt ekstremalnym przeżyciem i niektórzy opuszczali scenę po kilku piosenkach. Następnie na scenie Leśnej pojawił się kolejny kontrowersyjny artysta, a mianowicie Big Freedia. Mistrzyni bounce'u wprawiła ludzi w szaleńczą zabawę, a niektórych ...w szok i niedowierzanie, ale chyba o to chodzi na takim festiwalu jak Off.

Na dużej scenie ciekawy flkowy koncert dała polska Kapela Ze Wsi Warszawa. Ekipa zaprezentowała przekrój swoich piosenek ze starszych jak i z nowszych płyt. Duża liczba osób powędrowała w tym czasie do trójkowego namiotu na koncert zespołu Furia.

Daniem głównym trzeciego dnia był niewątpliwie występ w iście gotyckim stylu Zola Jesus. Artystka występująca w czerwonych szatach, wprawiła w melancholijny klimat uczestników festiwalu, powoli wyciszając i zamykając klamrą 3 dni festiwalu. Ale to jeszcze nie był koniec, bo na dużej scenie pojawili się amerykanie z zespołu Grizzly Bear.  Trzeba przyznać, że wystrój sceny mieli niezwykle oryginalny.

Na pewno edycję 2018 trzeba zaliczyć do udanych, przede wszystkim nie mieliśmy takiej ilości odwołanych w ostatniej chwili koncertów jak rok temu. Każdy z uczestników mógł odnaleźć coś dla siebie, jak co roku przybyli na festiwal fani z różnych zakątków Europy. Katowice powinny być dumne, że mają taką imprezę w swoim mieście, a Panu Rojkowi życzymy wytrwałości i powodzenia przy tworzeniu Line upu na kolejny rok.

Komentarze: