Slayer pożegnał się z polskimi fanami!

Slayer pożegnał się z polskimi fanami!

4 czerwca 2019 roku to była wyjątkowa data dla fanów ciężkich dźwięków. Tego dnia Slayer pożegnał się z polską publicznością, dając ostatni koncert w naszym kraju.

Występ odbył się w Arenie Gliwice w ramach trasy World Final Tour. Kalifornijska grupa, mająca w swoim dorobki 12 albumów, pięć nominacji i dwie nagrody Grammy, ogłosiła w styczniu 2018 roku, że po 37 latach działalność kończy karierę.

Formacja przyjechała do Gliwic z USA, gdzie 25 maja zagrała koncert kończący amerykańską część trasy. Występem w Polsce Kerry King i spółka rozpoczęli pożegnalny objazd Europy.

Przed występem gwiazdy wieczoru scenę opanował zespół Behemoth. Jedna z najbardziej rozpoznawalnych polskich formacji, która aktualnie na światowych scenach promuje swój najnowszy album zatytułowany "I Loved You At Your Darkest",  zaprezentowała gliwickiej publiczności  kawałki z tej, jak i starszych płyt. Nie zabrakło  takich utworów jak m.in. „God=Dog”, Wolves ov Siberia czy Blow You Trumpets Gabriel”. Występ gdańskiej grupy był doskonałą zapowiedzią zbliżającej się jesiennej trasy "Ecclesia Diabolica Baltica", podczas której Behemoth odwiedzi sześć polskich miast.

Po koncernie polskiej formacji przyszedł czas, na który czekali licznie zgromadzeni fani w gliwickiej Arenie. Punktualnie o 21 na czarnej kurtynie przysłaniającej scenę rozbłysły cztery krzyże, które po chwili odwróciły się, a następnie zmieniły się w logo Sleyer’a. Gdy kurtyna opadła widzom ukazała się okazała, płonąca piekielnym ogniem scena, na którą po chwili weszli członkowie amerykańskiej grupy. Trashmetalowy gigant nie zawiódł polskiej publiczności. Muzycy zaprezentowali przekrojowy materiał składający się z największych przebojów formacji. Nie mogło zabraknąć takich numerów jak, chociażby “Raining Blood", "Chemical Warfare", "South of Heaven" czy "Angel of Death".

Nergal tego wieczoru, pojawił się na scenie ponownie. Podczas występu Slayera, jako gość specjalny zaśpiewał wspólnie z Tomem Araya kawałek ”Evil Has No Boundaries”.

Wyjątkowo okazale prezentowała się również scenografia. Za muzykami był rozpięty ogromny obraz, który ukazywał surrealistyczne sceny z piekła rodem. Co chwilę nad scenę unosiły się ogniste kule, których żar był wyczuwalny nawet w połowie, szczelnie wypełnionej fanami płyty.

Koncert kalifornijskiej formacji zostanie na długo zapamiętany przez uczestniczących w nim fanów. Nie tylko ze względu na to, że był to ostatni koncert Slayera w Polsce, ale przede wszystkim dlatego, że grupa zaprezentowała się w najlepszej formie i godnie pożegnała się  z polskimi miłośnikami ich muzycznych dokonań.

 

Komentarze: