Nasza fotorelacja: Scorpions w Gdańsku!

Nasza fotorelacja: Scorpions w Gdańsku!

Zapraszamy do naszej galerii zdjęć z koncertu legendarnej grupy Scorpions w gdańskiej Ergo Arenie!

***

Gdańsk zawsze zajmował szczególne miejsce w sercach zespołu Scorpions. W końcu to nigdzie indziej, jak właśnie w Gdańsku, powiał dla naszego kraju znaczący „wind od change” pod znakiem Solidarności. Nic dziwnego, że Panowie wracają tu co kilka lat z niezmienioną energią i zapałem.

Wczorajszy koncert Scorpionsów był drugim, który odbył się w Ergo Arenie. Przy okazji poprzedniego, jesienią 2017 roku, najwięcej mówiło się o doborze supportu, którym był Nocny Kochanek. Powątpiewano, czy aby na pewno ten właśnie zespół sprawdzi się w tej odpowiedzialnej roli, biorąc pod uwagę, że jego dowcipne teksty niekoniecznie muszą przypaść do gustu odbiorcom muzyki Scorpions. Tym razem organizatorzy trafili chyba w gusta uczestników, bo nad wyborem Lion Shepherd specjalnych dyskusji nie było. Co by nie mówić, jest to kolejny, choć nie częsty, przypadek zespołu-zjawiska. Muszę się Wam przyznać, że widziałam tylko 10 minut występu Lion Shepherd – i oceniając ich tylko na podstawie tych 10 minut, mogę powiedzieć, że mi się bardzo podobało (mam nadzieję, że wybaczycie mi ten pobieżny osąd, ale tuż przed koncertem wylądowałam na zapleczu medycznym – przy okazji, chciałam przekazać moje niskie ukłony teamowi ratowników, którzy doprowadzili mnie do ładu na tyle szybko, że mogłam zobaczyć chociaż końcówkę tego występu). Nasi rodzimi pasterze lwów kreują na scenie niesamowity klimat – mieszanka rocka progresywnego ze szczyptą folku niesie za sobą powiew enigmatyczności i delikatny chłód ciemnego grania. Trzeba również nadmienić, że Kamil Haidar ma hipnotyzujący głos. Mogę Was zapewnić, że Lion Shepherd jeszcze się na naszym portalu pojawi!

Jeśli zaś chodzi o główną gwiazdę wieczoru, to ich koncert nie odbiegał jakością od tego sprzed dwóch lat. Mikkey dalej pozostawał najbardziej dynamicznym i ruchliwym członkiem zespołu, Rudolf dalej pozostawał najdziwniej ubranym członkiem zespołu, Paweł dalej pozostawał najbardziej polskim członkiem zespołu. Jednak, co najważniejsze, Klaus pozostał na tym samym poziomie wokalnym co 2 lata temu – a to już coś, szczególnie biorąc pod uwagę jego wiek!

Muszę jednak powiedzieć, że wtorkowy koncert w Gdańsku nie zaskoczył mnie niczym szczególnym, zwlaszcza, że widziałam poprzedni. To coś jak obejrzenie dobrego filmu drugi raz – wszystko jest świetnie, poza świadomością, że „gdzieś to już widziałem”. Setlista, można by rzec, bez specjalnych niespodzianek – niemalże ta sama, co z grudnia 2017 roku (różniły się kilkoma kawałkami). Trochę szkoda, bo patrząc na dorobek zespołu, to jest w czym wybierać. Ale OK, jestem w stanie zaakceptować (co nie znaczy, że popieram!), że Scorpionsi chcą się skupić na najbardziej znanych kawałkach z ich bogatej dyskografii. Zarówno weterani koncertowi, jak i nowicjusze z takiego zestawu, jak prezentowany podczas trwającej trasy, będą raczej zadowoleni – tylko myślę, że w innym stopniu.

Mimo wszystko, jestem pełna podziwu dla zespołu Scorpions, że dalej trzymają tak dobrą formę. Rudolf i Matthias dalej mają przysłowiowy błysk w oku i sceniczną charyzmę. I dopóki Panowie będą ją mieli, dopóty będą jeździć w pożegnalne trasy co roku (co jednak trochę odbija się na frekwencji – w tym roku Ergo Arena nie zapełniła się w całości). Myślę, że możemy się spodziewać kolejnego koncertu w niedługim czasie. Zespół Scorpions jest akurat tym, który o Polsce nie zapomina nigdy!

Komentarze: