Zapraszamy do naszej galerii zdjęć z koncertu gwiazd muzyki pop lat 90-tych, który odbył się w sobotę w warszawskiej hali Torwar!
***
Lata '90 odbijają się ostatnio echem radosnej nostalgii. Choć uważane są za okres największego kiczu, ludzie powracają do nich z łezką w oku. Muzycznie był to również okres niezłego misz-maszu, a każdy teledysk koniecznie MUSIAŁ zawierać w sobie układ taneczny, powtarzany potem amatorsko na każdym polskim podwórku.
W minioną sobotę jeszcze raz "włożyliśmy ołówek w kasetę" i przewinęliśmy do lat '90, bowiem na warszawskim Torwarze zaprezentowała się muzyczna ekipa znana właśnie z tamtego okresu w składzie: Whigfield, Corona, Dr. Alban, Technotronic, Snap! i Aqua (dodatkowo wsparta przez przeżywającą swoje 5 minut już w kolejnej dekadzie naszą Mandarynę).
Przede wszystkim, spora część publiki uświadomiła sobie, że rzeczeni artyści mają całkiem spory dorobek artystyczny – bo najczęściej znani byli z jednego utworu, który zdobył swego czasu nieziemską popularność. Co ciekawe, ta popularność nie powróciła nigdy więcej w takiej formie, jak w przypadku tego jednego, flagowego kawałka każdego z tych wykonawców.
Tego wieczoru mogliśmy się poczuć dokładnie jak w latach '90, ponieważ nie każda gwiazda zdecydowała się na występ na żywo, co w obecnych czasach jest jednak dosyć rzadkie. Był też Dr. Alban, który co prawda śpiewał na żywo, ale rytm i sama muzyka mu w tym kompletnie nie przeszkadzały. Jednak były też takie grupy, jak Technotronic czy Snap!, które swoimi występami udowodniły, że i bez playbacku można zaprezentować kawał umiejętności wokalnych – czas obszedł się z ich głosami dosyć łagodnie.
Największym zaskoczeniem był jednak zespół Aqua, który po latach wypada na scenie wyśmienicie. Duńczycy dali show absolutny – włącznie z muzyką graną nie z taśmy, a na żywo, chórkiem i oryginalnym wokalem. Okazuje sie, że Lene Nystrøm-Rasted jest piekielnie zdolną wokalistką, a jej związek małżeński z kolegą z zespołu przetrwał lata – tak jak i kawałek "Barbie Girl". Ponadto, połączenie dwóch dość oryginalnych głosów Lene i René okazuje się brzmieć identycznie, jak na nagraniach, które swego czasu śmigały na kanale VIVA – chociaż większości ludzi wydawało się, że są mocno podrasowane komputerowo.
Najbardziej zaskakującą rzeczą była dla mnie... frekwencja – bo jak na Torwar, to można powiedzieć, że była średnia. Ja sama spodziewałam się, że przyjdzie więcej ludzi – ot, choćby z czystego sentymentu. Ale oczywiście nie ma tego złego – ekipa, która zjawiła się pod sceną, rozkręciła imprezę na całego.
Ciekawie jest zobaczyć gwiazdy znane z przebojów radiowych po tylu latach, zwłaszcza, że nie dla wszystkich czas był łaskawy. Ale przekombinowane lata '90 przeżywają teraz swój renesans, głównie przez to, że naprawdę jest się z czego pośmiać i kultura tamtych lat powraca dla tak zwanej "beki". Ale kto nie miał świecącej diody przy telefonie z klapką, ten nigdy nie zrozumie, jakim hitem było "Barbie Girl" jako dzwonek w telefonie, który naturalnie ściągnęło się z końca gazety...