Nasza fotorelacja: Eluveitie w Warszawie!

Nasza fotorelacja: Eluveitie w Warszawie!

Zapraszamy do oglądania naszej galerii zdjęć z koncertu grupy Eluveitie, który odbył się 11 grudnia w warszawskim klubie Progresja!

* * *

W minionym tygodniu po raz kolejny mieliśmy okazję gościć grupę Eluveitie w naszym kraju. Tym razem wywodząca się ze Szwajcarii formacja wystąpiła w Krakowie i w Warszawie w znamienitym towarzystwie zespołów Lacuna Coil i Infected Rain. A była to nie lada gratka dla fanów zespołu, bo stanowiąca jedną z pierwszych okazji, by usłyszeć na żywo premierowy materiał z tegorocznej płyty „Ategnatos”.

Środowy koncert w Progresji rozpoczął się od mistyczno-folkowego intro, śpiewanego a capella za kurtyną. Zaraz potem wjechał mocny wokal Chrigela Grienzmanna w ołączeniu z subtelnym śpiewem Fabienne Erni. W Erni pokładane były spore nadzieje, związane z zajęciem przez nią w zespole miejsca Anny Murphy – i moim zdaniem poradziła sobie z wysoko zawieszoną poprzeczką. Ale to nie tylko wokal tworzył mistyczny charakter koncertu – przede wszystkim, koncertom Eluveitie aury tajemnicy nadaje warstwa tekstowa utworów, pisana w nieużywanych językach, takich jak galijski czy celtycki.

Setlista skupiona była głównie wokół utworów z nowej płyty (takich jak „Deathwalker”, „Breath” czy „The Slumber”) ale nie zabrakło też znanych i lubianych utworów, typu „King”, „Quoth of the Raven” czy kultowego już kawałka, od którego zaczęła się cała kariera zespołu, czyli „Inis Mona”. O ile zestaw utworów zagranych na koncercie mógł się podobać, to już gorzej było z ich słyszalnością – nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam na tak słabo nagłośnionym koncercie. Trudno o to mieć jednak pretensje do członków zespołu, którzy szaleli na scenie przez całe show, wyraźnie zachwyceni reakcją zgromadzonej w Progresji publiczności.

Możemy być pewni, że Eluveitie powróci do Polski w niedługim czasie – zwłaszcza, od kiedy mamy w zespole polskie przedstawicielstwo w osobie Michaliny Malisz, grającej na lirze korbowej, nasz kraj jest, jak się zdaje, permanentnie na liście miejsc do odwiedzenia. Zatem... czekamy z niecierpliwością!

Komentarze: