Nasza fotorelacja: HammerFall w Warszawie!

Nasza fotorelacja: HammerFall w Warszawie!

Po trzech latach przerwy szwedzka formacja HammerFall powróciła do Warszawy w ramach trasy promującej jej najnowszy album „Dominion”, tym razem przywożąc ze sobą mocne wsparcie w postaci zespołów Battle Beast i Serious Black.

Wtorkowy wieczór w Progresji rozpoczął się od mocnej, acz stosunkowo krótkiej rozgrzewki w postaci występu międzynarodowej kapeli Serious Black. Zespół, na czele którego stoi występujący w charakterystycznym cylindrze wokalista Urban Breed (były frontman szwedzkiego Bloodbound) wydał niedawno swój piąty studyjny krążek „Suite 226” – o dziwo jednak, wśród sześciu numerów zagranych w Warszawie znalazł się zaledwie jeden z tej płyty, zatytułowany „We Still Stand Tall”.

Pochodzący z Finlandii zespół Battle Beast, który przejął pałeczkę od Serious Black, jest dobrze znany polskim fanom. Grupa wielokrotnie występowała już w naszym kraju jako support bardziej znanych kolegów (jak choćby panów z Sabatonu czy Powerwolfa), a w zeszłym roku zaliczyła nawet mini-tournee w roli headlinera. Tym razem Noora Louhimo i jej towarzysze zaprezentowali warszawskiej publiczności osiem utworów – wszystkie pochodzące z dwóch ostatnich krążków „Bringer Of Pain” i „No More Hollywood Endings” (co sprawiło, że w secie zabrakło starszych hitów, na czele z „Out Of Control” czy „Touch In The Night”).

Panowie z HammerFalla dość długo kazali na siebie czekać – ale jak już weszli na scenę, to z impetem. Zaczęli od dwóch energetycznych numerów z najnowszego albumu („Never Forgive, Never Forget” i „One Against The World”) i aż do ósmej w zestawie piosenki „Redemption” wszystko toczyło się według znanego z poprzednich koncertów z tej trasy scenariusza. Ku zdziwieniu śledzących poczynania zespołu fanów, w połowie seta zaczęły się jednak cięcia – wśród zagranych w Progresji piosenek zabrakło m.in. tytułowego numeru z krążka „Dominion” czy najnowszego singla grupy, „Second To One”, nagranego w duecie z Noorą z Battle Beast i wraz z nią wykonywanego na wszystkich dotychczasowych koncertach na tej trasie. Możemy tylko zgadywać, dlaczego akurat polskie koncerty (bo dzień później podobna historia powtórzyła się w Krakowie) HammerFalla zostały okrojone aż o 5 piosenek w stosunku do reszty Europy.

Skrócenie seta zespół starał się jednak zrekompensować swoim fanom, jak tylko mógł – końcówka koncertu w postaci numerów „Hammer High”, „(We Make) Sweden Rock” i „Hearts on Fire” była naprawdę imponująca. Pod koniec ostatniego kawałka zrobiło się naprawdę wesoło: wokalista Joacim Cans (co ciekawe, świętujący dzień po warszawskim show 50 urodziny), zszedł na dłuższą chwilę do ściśniętej pod barierkami publiczności, a szalejący w tym czasie na scenie gitarzysta Oscar Dronjak zerwał z siebie koszulkę, rozgrzany chyba przez buzującą w jego żyłach słowiańską krew. Zarówno zespół, jak i fani opuszczali Progresję w świetnych nastrojach – nie pozostaje nam zatem nic innego, jak czekać na kolejną wizytę HammerFalla w Polsce!

Komentarze: