Nasza relacja z festiwalu OFF Country Club 2021

Nasza relacja z festiwalu OFF Country Club 2021

Od kilkunastu miesięcy muzyczne festiwale nie mają łatwo. Możliwe, że nigdy nie miały gorzej.

Nadzieję przywróciła postępująca kampania szczepień przeciwko covid-19, ale obecnie trwamy w dziwnym, półpandemicznym świecie, w którym muzyka na żywo w dalszym ciągu nie powróciła do stanu sprzed marca 2020 r. Organizatorzy jednak nie złożyli broni i zaproponowali nowe formuły sztandarowych eventów. Od Open’er Park po Męskie Granie, a także OFF Country Club w Katowicach.

Każdy, kto raz zawitał w Dolinie Trzech Stawów przy okazji poprzednich edycji, z miejsca zakochiwał się w magicznym terenie, który od lat — raz do roku — zamienia się w miejscówkę OFF Festivalu. Z niekłamaną radością przemierzyłem ikoniczną drogę, która ciągnie się wzdłuż lotniska Muchowiec, wspominając przy okazji poprzednie edycje, które często należały do najlepszych muzycznych wydarzeń, w którym brałem udział.

Nostalgia to jedno, ale jak zaprezentował się OFF Country Club? Wydarzenie podzielono na trzy festiwalowe dni, podczas których odbywały się koncerty na głównej scenie (nazwanej Sceną Perlage), sety dj-skie na mniejszej scenie oraz kawiarnia literacka (wśród zaproszonych gości byli między innymi Jakub Ćwiek, Sylwia Chwedorczuk i Konstanty Usenko). Przejdźmy do najważniejszego, do muzyki. Artur Rojek zaprosił w tym roku, oprócz swojego zespołu, Brodkę, Quebonafide, Króla, Mitch & Mitch, Smolika, a także TUZZA, Immortal Onion i hage-o. W sieci pojawiły się głosy, że wybrany zestaw artystów jest za mało „offowy”, ale należy uznać, że bookowanie składu w trakcie pandemii nie należy do zadań łatwych.

Pierwszy dzień festiwalu przypominał klimatem zjazd największych miłośników OFF-a. Uczestnicy zjawili się pomimo niesprzyjającej pogody, warto nadmienić, poprzedni dzień w Katowicach był niezwykle deszczowy, a piątkowy wieczór chłodny. Mitch & Mitch powitali przyjemnym występem, ale gwiazdą bez dwóch zdań był sam założyciel festiwalu. Artur Rojek zagrał świetny koncert, a szczególne brawa należą się za intrygujące aranżacje szlagierów Myslovitz (quasi-metalowa wersja „Peggy Brown”!) i odjechane outro do „Beksy”. Swoje miejsce w setliście miała też znaczna reprezentacja albumu „Kundel”. Raduje też, że „Długość dźwięku samotności” nie straciło nic ze swojej ponadczasowości. Tego dnia przypomniałem sobie, że o sile OFF-a decyduje też liczba spotkanych znajomych. Udało się w miłym gronie porozmawiać o premierach płytowych, tych nowszych i tych starszych, o przyszłości branży koncertowej i po prostu o życiu.

Powiedzieć, że Błażej Król skradł serce uczestników drugiego dnia OFF Country Club, to tak jakby nic nie powiedzieć. Ten muzyk, filozof i gawędziarz to urodzony showman, który pod fasadą nieustannego rozproszenia, przesyła analizy otaczającego nas świata w sposób bardziej prawdziwy niż niejeden serwis informacyjny. Korzystając z lokalizacji pobliskiego lotniska, Król raz za razem pozdrawiał przelatujące samoloty swojskim „panie pilocie, dziura w samolocie!”. Serce publiki skradł natomiast uroczym „spodobaliście mi się, zabrałbym was do domu”. Jak go nie pokochać? Szczególnie że koncertowe wykonanie „Te smaki i zapachy” to prawdziwa petarda. Kapiszonów i niewypałów nie stwierdzono. Frekwencja dopisała też podczas koncertu Brodki, która – co stwierdzam ze smutkiem – nie zagrała najlepszego koncertu w karierze. Teoretycznie wszystko było na miejscu, ale nie przekonują mnie zarówno aranże, jak i materiał zapisany na „Brut”, najnowszym longpleju artystki. Kciuk w górę za wykonanie „Kropki i kreski”!

Ostatni festiwalowy dzień rozpoczął się dla mnie od świetnego dj setu, który przygotował Śląski Program Kosmiczny. Później na głównej scenie wyjątkowa rocznica. Wykonanie albumu „Smolik” — w tym roku minęła 20 lat od premiery — uświetnił Andrzej Smolik, zapraszając na scenę znamienitych gości. „50 tysięcy 881” wykonane zostało razem z Arturem Rojkiem, „T. Time” wsparła Novika, a „Alili” – Larry Ugwu. Świetne przeżycie dla fanów albumu! Dodatkowo pojawiła się też Y z Bokki. Później delikatna wymiana pokoleniowa i punktualnie o 21 swoje show rozpoczął Quebonafide. Dało się zauważyć, że entuzjaści rapu Kuby Grabowskiego zjawili się licznie. Raper promował najnowszy album, ale publika domagała się również sprawdzonych hitów – „Madagaskar” i „C'est La Vie”. Nie zabrakło pozdrowień dla Sokoła i Natalii Szroeder.

OFF Country Club w Katowicach okazał się wydarzeniem przyjemnym. Uczestnicy, w tym i ja, mogli poczuć namiastkę koncertowego lata i dodać do kolekcji wspomnień związanych z Doliną Trzech Stawów kilka dodatkowych chwil. Minione miesiące pokazały, że może mieć to zbawienny wpływ.

Wszyscy z nadzieją wyczekujemy powrotu OFF Festival w 2022 roku w pełni chwały. Już teraz organizatorzy potwierdzili, że wydarzenie odbędzie się w Dolinie Trzech Stawów w dniach od 5 do 7 sierpnia 2022 roku. Line-up uświetni Iggy Pop oraz zestaw równie rewelacyjnych wykonawców, w tym Bikini Kill, Yves Tumor & Its Band, The Armed, Squid i Natalie Bergman. A to nie koniec niespodzianek. Czekam!

Komentarze: