![](http://wyspa.fm/image/2/468/60/5//uploads/advertise/armia_468x60_wyspa-647a6f52f1caf.jpg)
Róbrege powróciło!
Podobnie, jak w innych przypadkach, z przyczyn oczywistych, zmuszeni byliśmy czekać aż dwa lata na to wydarzenie. To bardzo udany powrót. Festiwal odbył się w nowym anturażu (Klub Palladium) i wróciła na niego rodzinna atmosfera. Na scenie pojawiły się siostry Brylewskie, które dziękowały wszystkim, którzy pomogli w zorganizowniu tegorocznej edycji oraz zapraszały i zachęcały do wspólnej zabawy. Obok nich nie mogło zabraknąć jednego z twórców Róbrege, niestety jedynego żyjącego (w ubiegłym roku pożegnaliśmy Pawła Kelnera Rozwadowskiego), Sławomira Rogowskiego. Pojawił się również przedstawiciel prezydenta Warszawy, Kamil Dąbrowa, witający wszystkich gości.
Początek był niewiadomą…Mało osób na widowni…A na scenie nowopowstała formacja Seven Rivers & Kapitan Kivi. I tu prawdziwa niespodzianka. Dwa pokolenia muzyków, tych z dużym doświadczeniem i tych młodszych, zaprezentowały się naprawdę obiecująco. To było prawdziwe jamajskie brzmienie reggae a wokalista Kajetan Pochroń vel Kapitan Kivi to uosobienie reggae. Doskonale wyczuwa i wczuwa się w rytmy reggae i świetnie je interpretuje. Miejmy nadzieję, że wypłyną na szersze wody.
Z kolei następna festiwalowa propozycja nieco mnie rozczarowała. The Beat Rootz grali nieco monotonnie, bez werwy. Mimo międzynarodowego składu doświadczonych muzyków z Wielkiej Brytanii, Polski a także wokalisty pochodzącego z Mauritiusa, występ ten był najsłabszym punktem programu.
Po przerwie widownia znacznie się powiększyła. A dlaczego? Bo wszyscy wiedzieli, że w tym momencie pojawi się Lech Janerka z zespołem. Nie zawiódł. Jak zawsze. Utwory zaprezentowane przez muzyków stanowiły przekrój twórczości niezwykłego, nieszablonowego, charakterystycznego kompozytora i tekściarza. Zachwycona publika śpiewała razem z Janerką, którego wielka charyzma biła ze sceny.
Potem wystąpiła gwiazda: Brinsley Forde & Aswad Expperience. To była prawdziwa, półtoragodzinna uczta dla fanów reagge. Artysta, wraz z licznymi muzykami, grającymi na wielu różnych instrumentach (mnie najbardziej zachwyciły instrumenty dęte). W skład tej grupy wchodziły też trzy uśmiechnięte dziewczyny w chórkach. Usłyszeliśmy mnóstwo kompozycji, tym bardziej, że wszystko odbyło się bez przerw.
Zwieńczeniem całości był występ weterana Darka Malejonka z Maleo Live Dub Act. Mieliśmy przyjemność usłyszeć cudowne dźwięki reggae przechodzące w dub. Trzeba podkreślić niezwykły profesjonalizm muzyków zgromadzonych wokół Darka Malejonka. Cała sala dosłownie falowała w rytm muzyki.
Dodać należy, że, jak zwykle, festiwalowi towarzyszyły prace Natalii Żychskiej, współtworzącej kiedyś z Robertem Brylewskim. W foyer mogliśmy także obejrzeć stare zdjęcia muzyków, prezentowane w formir kolaży na multimedialnym ekranie.
Wspólnej zabawie nie było końca. Żeby dopełnić całości oceny, muszę dodać kilka słów in minus. Wiem, że to festiwal poświęcony głównie muzyce reggae, ale przecież zarówno Robert Brylewski, jak i różni wykonawcy, związani kiedyś z festiwalem, wykonywały tu różnorodną muzykę i mnie tu tego zabrakło. Poza Lechem Janerką, słyszeliśmy wyłącznie rytmy reggae, co mimo wysokiego poziomu artystycznego, chwilami stawało się nużące a występ gwiazdy był za długi o co najmniej pół godziny. Niemniej jednak wszyscy czekamy na następną odsłonę Róbrege, na nowe gwiazdy i na obiecujących debiutantów. Organizatorzy i fani mają nadzieję na cykliczność festiwalu.