Nasza fotorelacja: Soundedit '21 – Dzień pierwszy!
A miało być tak pięknie….Byłam podekscytowana, kiedy dowiedziałam się, że organizatorzy tegorocznego Międzynarodowego Festiwalu Producentów Muzycznych Soundedit, postanowili „wziąć na warsztat” utwory z powstałej 50 lat temu płyty The Doors „L. A. Woman”. Jeśli do tego dodać fakt, że mieli to wykonywać nieźli artyści, oczekiwałam „fajerwerków”. Niestety czułam mały niedosyt.
Koncert nazywał się L@Woman Gra The Doors. Muzykom „przewodniczył” na scenie wybitny multiinstrumentalista, kompozytor i producent, Marcin Zabrocki. Niewątpliwą gwiazdą koncertu była, pochodząca z Łodzi, Elżbieta Mielczarek. Kolejnym uczestnikiem był jeden z najpopularniejszych obecnie muzyków, Tomasz Organek. Z bardzo dobrej strony zaprezentował się rock and roll'owy wokalista i gitarzysta Jakub Stankiewicz. Nieco zaskakującym uczestnikiem wydarzenia był dla mnie Waluś z grupy WaluśKraksaKryzys. Wymienionym artystom towarzyszyło jeszcze dwóch znakomitych gitarzystów, perkusista i prawdziwa „wisienka na torcie” – Antoni „Ziut” Gralak, trębacz, kompozytor i producent muzyczny.
Wybrzmiały kultowe piosenki, zaprezentowane przez wokalistów, którzy pojawiali się na scenie pojedynczo a także w innych konfiguracjach. Trzeba tu zaznaczyć, że nie były to proste covery, ale w większości swobodne interpretacje. Czasem, moim zdaniem, zbyt swobodne, bo przyznam, że niektórych utworów nie mogłam rozpoznać. A przecież znam je doskonale.
Każdy z artystów śpiewał to, co do niego najlepiej „pasowało”. Tak więc Elżbieta Mielczarek doskonale wypadła w utworach bluesowych, z tym swoim niskim, głębokim głosem. Nieźle wypadł bardzo dynamiczny i rytmiczny Tomasz Organek. Zaś Jakub Stankiewicz pokazał prawdziwy pazur rockendrollowca. Waluś, bardzo pozytywnie nakręcony i zaangażowany, nie czuł się jednak chyba za pewnie wśród pozostałych artystów.
Całość oceniam na trójkę z plusem w pięciostopniowej skali. Były momenty, gdy było naprawdę kapitalnie, gdy kołysałam się w rytm bluesa wyśpiewywanego przez Mielczarek, czasami z ostrymi „zgrzytami” gitarowymi, czy niesamowite rockowe kawałki wykonywane przez Stankiewicza. A trąbka Gralaka to prawdziwy majstersztyk, wzbogacający brzmienie całości.
Wykonana została cała płyta a nawet znalazło się miejsce na bis.
W drugiej części pierwszego dnia festiwalu mieliśmy okazję podziwiać łódzki kultowy Jezabel Jazz. Pewnie dla łodzian tak…Kilka pierwszych dźwięków, wykonanych na gitarze przez wokalistę zespołu, Tomasza „Mecha” Wojciechowskiego a potem prawdziwy ogień perkusisty Adama Najmana (syna basisty Krzysztofa Najmana), wzbudził moje duże zainteresowanie. Jednak wokal nie zachwycił mnie.
Czekamy zatem na drugi dzień z gwiazdami.