Nasza fotorelacja: Soundedit '21 - Dzień trzeci

Nasza fotorelacja: Soundedit '21 - Dzień trzeci

Trzeci dzień festiwalu Soundedit '21 rozpoczął się nagle, znienacka…bez zapowiedzi.

Na scenę wkroczyło trzech pogodnych chłopaków : Jarek, Romek i Marcin. Jarek i Romek na gitarach, Marcin na perkusji a śpiewał Jarek. Ze sceny powiało świeżością, młodością i spontanicznością. Ich muzyka to połączenie rocka i pop-u. Było wyczuwalne wyraźne brzmienie zespołów z lat 70 – tych i 80 – tych. Zespół wykonał wiele bardzo rytmicznych, dynamicznych kawałków i przeplatał to utworami nostalgicznymi, może nawet lekko ckliwymi, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Przyjemnie się tego słuchało.

Potem przenieśliśmy się do drugiej sali, aby obejrzeć Blokowisko. To grupa złożona również z trzech muzyków, z których wokalista gra również na gitarze, jest klawiszowiec, zawiadujący także całą elektroniką i drugi klawiszowiec, a także basista. Najkrócej ich muzykę nazwałabym eksperymentem. To nieco dziwna mieszanka hip – hopu, puncka i muzyki elektronicznej. Miejscami było ciekawie ale publiczności raczej nie porwali.

Trzeci z kolei pojawił się Oxford Drama. W zasadzie to duet w składzie Małgorzata Dryjańska i Marcin Mrówka (obydwoje grający doskonale na gitarach, a Małgorzata śpiewa). Jednak tutaj zostali wzmocnieni klawiszami, perkusją i jeszcze jedna gitarą. Ich występ był imponujący. Wokalistka obdarzona jest przepięknym eterycznym głosem. Sami siebie określają jako zespół elektropopowy. Byłam zaskoczona niezwykłą dojrzałością muzyczną tych młodych ludzi.

Potem przyszła kolej na Morświna. I to był dopiero szok! Marcin Świetlicki recytował, czy też wygłaszał monologi, Paulina Owczarek nowatorsko grała na saksofonie barytonowym a Małgorzata Tekla Tekieli urządzała ekwilibrystykę na basie i robiła to doskonale, dając z siebie WSZYSTKO. Byłam pod wielkim wrażeniem prawdziwych protestsongów, które wykonali.

I wreszcie ostatnia w tym bloku była Wolska. To pop, jakiego wiele wokół i głos, który nie wyróżnia się niczym szczególnym wśród dziesiątek tego typu głosów. Młodziutką wokalistkę można pochwalić jednak za dobry francuski i grę na skrzypcach.

W dalszej kolejności odbyła się Gala wręczenia Człowieka ze Złotym Uchem. Tegoroczna edycja miała kilku laureatów. Nagrodę odebrał duet Skalpel, który będzie można obejrzeć i posłuchać w ostatnim dniu festiwalu. Za całokształt dokonań muzycznych nagrodę tę odebrał również Tomek Lipiński, którego nikomu nie trzeba przedstawiać. Wokalista zapowiedział koniec kariery. Z tym większą radością publiczność powitała go na scenie.

Jego koncert to był „gwóźdź programu”. Usłyszeliśmy wiele kultowych kompozycji w perfekcyjnym wykonaniu Tomka Lipińskiego i jego zespołu. Ten wokalista, autor tekstów, kompozytor, gitarzysta i współtwórca kilku zespołów, ma tak bogaty repertuar, że mógłby nim obdzielić kilka osób. W oczach wielu fanów widać było uwielbienie. Tomek Lipiński, jak zawsze zaangażowany i tym razem nie omieszkał zrecenzować krótko i boleśnie obecnej rzeczywistości. Aż dziw bierze, jak te teksty dalej są aktualne, jakby pisane dzisiaj. Pojawił się także utwór nowy, co daje nadzieję, że muzyk nie rozstaje się ze sceną definitywnie. Przy tej okazji na scenie pojawiła się piękna dziewczyna, zajmująca się ruchem scenicznym, która, jak zapowiedział Tomek, wystąpiła w teledysku do tej właśnie kompozycji. Jej zmysłowy taniec idealnie współgrał z dźwiękami. Muzycy zagrali brawurowo. Nie trzeba zapewniać o profesjonalizmie Tomka Lipińskiego. Ale pozostali nie ustępowali mu w niczym (świetne bongosy, wybuchowa perkusja, elektryzujące gitary i świetne klawisze). Trudno było się rozstać…

Zwieńczeniem wieczoru był występ Baascha, producenta, kompozytora i wokalisty, który wraz z zespołem solidnie wykonał muzykę alternatywną w nurtach indie popu i synth popu.

Podsumowując, trzeci dzień ze swoją różnorodnością dostarczył wielu niebywałych emocji.

Komentarze: