Kult trzeba kochać. Za to, co śpiewają. Za to jak grają i za to, że przez tyle lat potrafią przyciągać na koncerty coraz to nowe pokolenia.
Z takim widokiem, rozentuzjazmowanej publiczności, miałam okazję spotkać się na występie grupy w klubie Studio w Krakowie. Był to końcowy etap trasy 2020, jak mówił Kazik Staszewski.
Ten niezwykły koncert odbył się w niespokojnym czasie. Czasie wojny, który Polaków dotyka w szczególny sposób, bo dotyczy Ukrainy, naszego najbliższego sąsiada. Już na początku występu Kazik mówił o swoich dylematach. Zastanawiał się, czy to stosowne w takim momencie, żeby dawać koncert. Ale doszedł do wniosku, wraz z kolegami z zespołu, że zadedykują koncert walczącej Ukrainie. Tym bardziej, że impreza ta była przekładana pięciokrotnie.
Temat Ukrainy przewijał się podczas całego przedstawienia, bo tak należałoby nazwać to, co było nam dane słuchać i oglądać. Każdy kawałek był umiejętnie wpleciony w całość. Perfekcyjnie dobrane wizualizacje, pojawiające się za plecami muzyków, potęgowały wrażenie.
Tyle lat tworzenia… uzbierało się utworów. I było bite trzy godziny grania. I cały przekrój – od najstarszych do najnowszych. I te kultowe. Był więc „Baranek”, brawurowo wykonany „Prosto”. Nie mogło zabraknąć „Wolności” ze zdjęciami naszych rodzimych propagandzistów w tle. Z entuzjazmem przywitana „Krew Boga”. Mogliśmy usłyszeć piękny kawałek „Chcę miłości” ze szczególnym zaangażowaniem emocjonalnym Kazika. Przy „Notorycznej narzeczonej” publika szalała, tak jak przy „Wódce” czy „Kurwach wędrowniczkach”. „Do Ani” mogliśmy usłyszeć w aranżacji jazzowej.
Kulminacyjnym momentem była „Arahja”, fenomenalnie wykonana przez muzyków, czego przejawem było głośne „super” Kazika na koniec. „Krew jak śnieg” wywarł ogromne wrażenie. Niesamowitym momentem stało się wykonanie piosenki „Polska”, podczas którego Kazik trzymał w rękach rozwiniętą flagę Ukrainy. Trzeba również odnotować, że zamiast piosenki Rosjanina Włodzimierza Wysockiego, usłyszeliśmy bardzo skoczną ukraińską piosenkę.
Niesamowite wrażenie zrobiła na mnie piosenka „4 jeźdźców”, niezwykle dojmująca, refleksyjna, z pozytywnym przesłaniem. Do tego przepiękne obrazy, przewijające się z tyłu. Zaskoczyło mnie to, że podczas wykonywania utworu „Piosenka młodych wioślarzy”, jednego z najstarszych z repertuaru Kultu, słyszałam wokół siebie młodzież, śpiewającą razem z artystami. Zresztą można to powiedzieć również o pozostałych utworach. To pokrzepiające, że tacy młodzi ludzie słuchają przesłania, jakie ma do przekazania Kazik Staszewski z zespołem. Każde zdanie w jego (i nie tylko jego) tekstach jest ważne i niesie za sobą jakąś tezę, apel.
Przy „Bruklińskiej radzie Żydów” trwała zabawa na całego. Tradycji stało się zadość, gdy muzycy wyszli na bis, żeby wykonać jeszcze kilka piosenek.
Kult w składzie: Kazik Staszewski – śpiew, Piotr Morawiec – gitary, Ireneusz Wereński – gitara basowa, Tomasz Goehs – perkusja, instrumenty perkusyjne, Janusz Zdunek – trąbka, Wojciech Jabłoński – gitary, Jarosław Ważny – puzon, Mariusz Godzina – saksofony, Konrad Wantrych – instrumenty klawiszowe, porwał za sobą publiczność. Muszę nazwać ten koncert wyjątkowym. Zostanie w mojej pamięci na zawsze. A wszystko to mogliśmy przeżywać w anturażu kultowego klubu Studio, który niezmiennie nie schodzi z poziomu, goszcząc znakomitych wykonawców, za co niżej podpisana serdecznie dziękuje.