KISS zafundowali nam najbardziej wybuchowe wydarzenie tego roku!
Zespół zgotował w Łodzi nie tylko muzyczną, rock&rollową ucztę, ale i prawdziwą bombę pirotechniczną! Fajerwerki i ogień buchały ze sceny co kilka sekund, wokalista Paul Stanley latał na tyrolce nad publicznością, a gitarzysta Gene Simmons pluł sztuczną krwią. To wszystko skąpane w najdzikszych dźwiękach muzyki KISS: uwielbianych “I Was Made For Lovin’ You”, “Shout It Out Loud” i wiele więcej. Był to ostatni koncert zespołu w Polsce, grupa ogłosiła bowiem koniec kariery. Łódzka publika jeszcze długo nie dojdzie do siebie po tym ognistym wieczorze!
Takiego koncertu Łódź jeszcze nie widziała! Od sekundy, w której KISS pojawiło się na scenie, amerykański rock&roll rozkwitł w Atlas Arenie w najlepszej postaci. Zespół znany ze swoich mrocznych stroi: ciężkich zbroi, butów na ogromnych platformach i malowanych na twarzy, diabolicznych masek, tak też zaprezentował się polskiej publiczności. Już na sam ich widok fani oszaleli z zachwytu, nie wiedząc, że to ledwie przedsmak szaleństwa, które zaraz będzie miało miejsce na arenie.
Koncertowa bomba pirotechniczna
Wybuchy, płomienie, poprzebierani fani, zniszczone gitary i rock&roll - tak właśnie wyglądał ten piątkowy wieczór w Atlas Arenie. Od samego rana do hali 16 tirów zwiozło 200 kg suchego lodu, 43 butle z gazem do pokazów pirotechnicznych czy 120-sto metrową linę do tyrolki Paula Stanleya - a to tylko część materiałów potrzebnych, aby stworzyć wybuchowy show z piekła rodem. Publiczność zgromadzona przy scenie sama wie, że było gorąco i to dosłownie! Ogień, który co chwilę pojawiał się na scenie buchał gorącem na odległość kilku metrów!
KISS od samego początku rozpoczęli koncert z przytupem. Muzycy w rytm pierwszych dźwięków “Detroit Rock City” pojawili na ogromnych platformach, które spod wysokości samego sufitu zjechały z nimi na poziom sceny. Potem było tylko lepiej!
Otoczeni wybuchami fajerwerków z dosłownie każdej strony zagrali swoje największe hity, a każdy z nich oprócz świetnej muzyki przynosił kolejną, coraz to bardziej abstrakcyjną atrakcję. I tak na “I Love It Loud” Gene Simmons podpalił rękojeść miecza, po czym wdychał ogień do płuc; podczas God of Thunder gitarzysta wysmarował całą twarz w sztucznej krwi, a “I Was Made for Lovin’ You” było numerem, w którym Paul Stanley przejechał na tyrolce nad głowami publiki na platformę na samym końcu hali. Wokalista stamtąd odśpiewał kultowy kawałek, znów wskoczył na tyrolkę i przeleciał na główną scenę. A to wszystko w butach na wysokiej platformie, z gitarą zawieszoną na ramieniu i siedemdziesiątką na karku!
Ostatni koncert KISS w Polsce
Historia kultowej grupy, która od blisko 50 lat podbija scenę rocka na całym świecie dobiega końca. KISS zagrali w Łodzi w ramach swojej ostatniej trasy “END OF THE ROAD TOUR”. Z pożegnalnymi koncertami zespół od ostatnich trzech lat jeździ po całym świecie, a w tym roku czekają go już ostatnie występy z trasy. KISS kończą swoją wybuchową karierę z najgłośniejszym przytupem, jaki tylko był możliwy. Tego, co działo się na Atlas Arenie żaden inny artysta nie jest w stanie zapewnić. Show, które zobaczyliśmy porwało absolutnie wszystkich w objęcia rockowego szaleństwa.
- W naszej historii zrobiliśmy ponad 160 koncertów i można powiedzieć, że każdy z tych elementów, które dzisiaj były wykorzystane, w tych produkcjach się pojawiał. Ale nigdy nie było tak, żeby podczas jednego koncertu wykorzystano wszystkie z nich. Aż do dziś. Praktycznie nie było utworu, który nie byłby opakowany tymi atrakcjami! - komentował Janusz Stefański z Prestige MJM.
Akcja fanowska: publika w maskach KISS
Polscy fani także godnie pożegnali zespół. Wraz z Prestige MJM i Antyradiem przygotowali specjalną akcję koncertową. Podczas kultowego “I Was Made For Lovin’ You” członków KISS jakby przybyło - cała płyta ubrała charakterystyczne maski zespołu! Zamaskowani słuchacze robili piorunujące wrażenie, bawiąc się w najlepsze do uwielbianego hitu. A na zakończenie całego spektaklu, publika utonęła w konfetti, które ulatywało w powietrze w przez cały numer “Rock And Roll All Nite”. Bez wątpienia ta łódzka noc przejdzie do historii. Pozostaje nam tylko mieć nadzieję, że KISS jednak rozmyślą się z planów kończenia kariery i odwiedzą nasz kraj jeszcze raz!