Alicia Keys w Krakowie: relacja z koncertu niekwestionowanej gwiazdy R&B w Tauron Arenie

Alicia Keys w Krakowie: relacja z koncertu niekwestionowanej gwiazdy R&B w Tauron Arenie

Długo, bo niemal dziesięć lat Alicia Keys kazała czekać na siebie polskim fanom. Piętnastokrotna zdobywczyni prestiżowej nagrody Grammy, urodzona w Nowym Jorku artystka przyjechała do Krakowa w ramach trasy "The Alicia + KEYS World Tour".

Koncert amerykanki poprzedzony był występem urodzonej w Zairze, mieszkającej od wielu lat w Belgii piosenkarki Lous and The Yakuza.

Równo o godzinie 21 światła Tauron Areny zostały przyciemnione, a ogromny, umieszczony za efektowną, ale nie nazbyt dużą sceną telebim się rozstąpił. W promieniach białego światła pojawiła się postać tej, na którą czekali wszyscy zgromadzeni w krakowskiej arenie. Na otwarcie Alicia zaprezentowała piosenkę z najnowszego swojego albumu zatytułowaną "Nat King Cole". Od razu zaprosiła, spoczywającą na przygotowanych krzesłach publiczność do powstania i podejścia pod scenę. Nie musiała dwa razy prosić. W ciągu kilkunastu sekund grzeczny, siedzący koncert zmienił się pulsującą życiem festiwalową arenę. Po pierwszym, trwającym niemal 50 minut secie, w którym piosenkarka zaprezentowała takie utwory jak m.in. "You Don't Know My Name", "Time Machine" czy "So Done", scenę okryła czarna kotara, a uwagę publiczności przykuwały poruszające się na niej cienie muzyków. Po chwili Alicia pojawiła się na niewielkiej, usytuowanej wśród publiczności scenie B, gdzie zaprezentowała, można śmiało powiedzieć, że DJ-ejski set. Zaproponowała słuchaczom zremiksowane wersje takich piosenek jak, chociażby "Skydive", "Is It Insane"oraz"Only You". Polscy fani mogli usłyszeć też "City of Gods (Part II)", "Empire State of Mind",  w którym artystka w pewnym momencie nazwę swojego rodzinnego miasta zamieniła, ku uciesze zgromadzonych, Krakowem.

Nie mogło oczywiście zabraknąć też takich hitów jak "No One", "Girl on Fire" czy zagranych na bis -"Like You'll Never See Me Again" i "If I Ain't Got You".

Amerykanka w umiejętny sposób dozowała energię przeplatając pulsujące dzikim beatem numery tymi spokojniejszymi ,okraszonymi wyrafinowanymi dźwiękami fortepianu utworami. Trwające równo dwie godziny show musiało się spodobać krakowskiej publiczności, co była zresztą widać i słychać.

Komentarze: