Na przystawkę filmowe kompozycje Ennio Morricone, do tego szczypta klasyki doprawiona największymi przebojami.
Na deser wspólne śpiewanie pod sceną. To przepis na doskonale podany koncert włoskiego tria Il Volo. Zespół młodych wokalistów już po raz czwarty porwał polską publiczność. Niesamowita atmosfera na widowni i entuzjazm w kontakcie Włochów z fanami sprawiły, że był to koncert, który na długo pozostanie w pamięci wszystkich.
Polscy fani na kolejny przyjazd Il Volo do Polski czekali ponad tysiąc dni. We wrześniu 2019 roku trio zaśpiewało w Gliwicach. Zespół od tego czasu nie tylko rozwinął się muzycznie i zyskał nowych fanów.
- Wraz ze wzrostem popularności rozwija się także sam zespół. Chłopaki zawsze czuli się dobrze na scenie, ale w tej chwili widać ten progres. Kilka lat minęło, kiedy robiliśmy ich pierwszy show, a przecież zmienia się także technika. Ten koncert jest zdecydowanie najbardziej rozbudowany, „grają” już pewne elementy, jak światło i scenografia, których wcześniej nie było. Zespół ma wszystko dużo lepiej poukładane niż na początku. Rosną w siłę, są coraz dojrzalsi i przez to fajniejsi – powiedział Marek Kurzawa z agencji Prestige MJM, która po raz czwarty zorganizowała koncert Il Volo w Polsce
Już po pierwszych trzech utworach fani mogli się zorientować jaki charakter będzie miał koncert. Na przywitanie z polską publicznością zespół zaprezentował kompozycję Ennio Morricone z ostatniej płyty poświęconej temu twórcy - „The Ecstasy of Gold” z filmu „Dobry, zły i brzydki”. Zaraz po tym zabrzmiała aria „Nessun Dorma” z opery Turandot Giacomo Pucciniego oraz jeden z największych przebojów tria – „Il Modo”. Było już wiadomo, że łódzki wieczór będzie ekskluzywnym koktajlem złożonym z utworów z nowej płyty, klasyki oraz największych przebojów. Czymże jednak byłby ten polski koncert bez zabawnych polskich fraz wtrącanych zwłaszcza przez Ignazia. Jego „kocham cię” i „panie panowie” rozśmieszały do łez. Tym razem jednak cała trojka niemal bezbłędnie nauczyła się mówić „dziękuję”, a w pewnym momencie publiczność usłyszała nawet „dziękuję Lawandowski”!
To jednak muzyka wybrzmiała najpiękniej na łódzkim koncercie. Wielkim entuzjazmem cieszyły się zwłaszcza solowe popisy wokalistów oraz duety. Polska publiaczność poraz pierwszy usłyszała niezwykle emocjonalne „All By Myself” z repertuaru Celine Dion, które fantastycznie zaśpiewał Ignazio Boschetto, z kolei Piero Barone w pełni ujawnił swoje operowe możliwości w arii „E Lucean Le Stelle” z Tosci Pucciniego, a duet Gianluci Ginoble i Ignazio w utworze „Hallelujah” pokazał świetne zgranie tych dwóch głosów.
Współbrzmienie trzech głosów Piero, Ignazia i Ginaluci by, które przez 12 lat na scenie
Polscy fani Il Volo jak zwykle wykazali się kreatywnością i po raz kolejny podjęli się zorganizowania akcji koncertowej. Czerwone serca rozłożone zostały na krzesłach na płycie Atlas Areny tuż przed koncertem, a powędrowały w górę na utworze „Your Lovr”. Zespół ma bardzo oddanych fanów.