Zespół Il Divo oddał hołd Carlosowi Marinowi - swemu nieodżałowanemu koledze najpiękniej jak umiał: śpiewając hity, które razem z nim wykonywał przez 17 lat.
Koncert pełen wzruszeń i wspomnień o zmarłym wokaliście dostarczył fanom w Warszawie niezapomnianych muzycznych doznań. Kolejna taka szansa nadarzy się już 5 listopada – Il Divo powróci do Polski i zaśpiewa w TAURON Arenie Kraków.
Ten koncert miał wyglądać zupełnie inaczej. Jeszcze pod koniec ubiegłego roku zespół planował zaprezentować podczas zapowiadanej trasy najnowszy album „For Once In My Live: A Celebration of Motion”. Nagła śmierć Carlosa Marina, charyzmatycznego wokalisty o głosie barytona, przekreśliła jednak te zamierzenia i postawiła pod znakiem zapytania nie tylko najbliższy tour, ale także całą działalność Il Divo. Wokaliści opowiadali o swoich rozterkach podczas warszawskiego koncertu. Stwierdzili też, że obecnie to najtrudniejsza trasa, jaką kiedykolwiek mieli.
- Carlos gdziekolwiek śpiewał, nie pozostał niezauważony. Miał silną osobowość, rozmach i wielkie serce. Nie będzie drugiego takiego śpiewaka, a bycie tu dziś wieczorem to nasz sposób na powiedzenie: dziękujemy ci Carlos – powiedział w imieniu zespołu David Miller. Urs Buhler i Sebastien Izambard przyznali, że po nagłym odejściu kolegi pozostała trójka nie wiedziała co robić: czy trzymać się zaplanowanych koncertów czy mają sobie zrobić dłuższą przerwę, aby przepracować cały ból i emocje. – Dostaliśmy jednak tak wiele wsparcia od fanów na całym świecie, że zdecydowaliśmy, iż poświęcimy ten czas pamięci naszego przyjaciela – powiedział Urs. Wokaliści przyznali, że pierwszym pomysłem było, by występowali jako trio, ale ich zespół jest jednak stworzony do śpiewania w czwórkę. Rozpoczęli więc poszukiwania czwartego głosu – kogoś, kto pomógłby im zachować dotychczasowe brzmienie. Ich wybór padł na Stevena LaBrie, utalentowanego barytona, laureata wielu operowych nagród z bogatym teatralnym doświadczeniem. Nowy śpiewak dołączył do Ursa, Davida i Sebastiena na całej tegorocznej trasie, którą postanowiono poświęcić pamięci zmarłego Carlosa. Na koncertach w Europie i w USA Il Divo występuje w ramach Greatest Hits Tour i przedstawia najpiękniejsze covery w tak ukochanych przez fanów interpretacjach.
Podczas warszawskiego wieczoru przepięknie zabrzmiały same hity. Niezwykle przejmująco cała czwórka zaśpiewała „Adagio”, ale już hity „My Girl” i „Ain’t No Mountain High Enough” rozruszały publiczność na tyle, że ta powstała ze swoich miejsc, a niektórzy fani podeszli nawet pod samą scenę. Chwilę później zrobiło się magicznie i to nie tylko za sprawą dymu. Tuż przed „Hallelujah” na scenę wniesiono cztery krzesła, na których usiedli Urs, Sebastien i David. Jedno - wymownie oświetlone - pozostało puste. Ten widok jeszcze bardziej wzruszył fanki. Publiczność czekała także na sprawdzone przeboje: „Regresa a mi” z repertuaru Toni Braxton, „I Will Always Love You” – Whitney Huston, „My Heart Will Go On” Celine Dion i na zakończenie „Time to Say Goodbye”. Polska widownia zachęcona przez zespół podeszła pod koniec koncertu pod scenę, wręczała śpiewakom zdjęcia i bilety do podpisu. Artyści otrzymali od fanklubu róże i polską flagę. Przyjęciem publiczności byli najwyraźniej wzruszeni i zaskoczeni. Przyznali nawet, że podczas europejskiej trasy tyle osób pod sceną jeszcze nie było!
- Miłość polskich fanów do Il Divo jest niesamowita. Gdy zaczynaliśmy promować zespół w 2012 roku początki były trudne i na koncercie było niespełna trzy tysiące osób, ale później ta popularność narastała i możemy powiedzieć, że Il Divo świętuje w Polsce sukcesy. W rezultacie mamy już nie tylko jeden koncert, ale dwa. Już 5 listopada zespół wystąpi w TAURON Arenie Kraków. Tam spodziewamy się dziewięciu tysięcy fanów Il Divo. Warto przychodzić na te koncerty, bo to jest wspaniała muzyka na żywo, wielkie widowisko i fantastyczni śpiewacy – powiedział Janusz Stefański z agencji Prestige MJM tuż po występie Il Divo w Warszawie. Bilety na krakowski koncert jeszcze są dostępne i kupić je można na www.biletserwis.pl.