50 Cent w Krakowie. Jeden z największych żyjących raperów pokazał, że dalej króluje na scenie

50 Cent w Krakowie. Jeden z największych żyjących raperów pokazał, że dalej króluje na scenie

Koncert Curtisa Jamesa Jacksona III, czyli 50 Centa, był prawdziwym świętem dla fanów hip-hopu.

Zjawili się zarówno ci, którzy dorastali przy hitach artysty, takich jak „In da Club”, „P.I.M.P.” czy „Candy Shop”, jak i młodsi miłośnicy rapów, którzy przecież bawią się przy muzyce twórców zainspirowanych przez Fifty’ego. Sprawiło to, że krakowska Tauron Arena zamieniła się w wydarzenie łączące kilka pokoleń entuzjastów hip-hopu, przy czym to właśnie 50 Cent był tam najważniejszy.

Zresztą muzyczny dorobek artysty jest ogromny. Album „Get Rich or Die Tryin” jest przecież oceniany przez magazyn Rolling Stone, jako jedno z najważniejszych wydawnictw w muzyce rozrywkowej. Nic dziwnego, że przy tych hitach doskonale bawili się wszyscy uczestnicy koncertu. Świetnie wypadło też „Ayo Technology”, podczas którego na telebimie pojawił się również Justin Timberlake. Podkreślić należy, że 50 Cent przygotował bardzo widowiskową oprawę wydarzenia. Nie zabrakło prawdziwych instrumentów (była również solówka na gitarze!), tancerek, konfetti, a nawet pirotechniki.

50 Cent zagrał ponad 40 utworów – każdy z nich wykorzystywał inną oprawę na telebimie, nawiązując oczywiście do teledysków artysty lub tekstów utworów. Na rozwój Fifty’ego w znaczny sposób wpłynęła też opieka, którą otrzymał od innych raperów z West Coast, w tym Dr Dre i Eminema. To właśnie „Crack a Bottle” z repertuaru Slim Shady’ego rozpoczęło bisy. Ze sceny wybrzmiało też „Window Shopper”, „No Romeo No Juliet”, „Hate Being Sober” i „”Just a Lil Bit”. Punktem kulminacyjnym było natomiast wykonania „Gangsta’s Paradise” Coolio, które zadedykowano zmarłemu właśnie niedawno muzykowi.

Jestem przekonany, że koncert zadowolił zarówno fanów artysty, jak i widzów, którzy przyszli po prostu dobrze spędzić czas. Wykonawczo nie można nic zarzucić Fifty’emu, który jest niezwykle autentyczny w obranej stylistyce. Warto było!

Komentarze: