Po raz 14-ty ruszył Międzynarodowy Festiwal Producentów Muzycznych Soundedit.
Pierwszy dzień zgromadził łódzkich artystów, witanych gromko przez wierną publiczność.
Wszystkich przywitał dyrektor festiwalu Maciej Werk zapraszając na cały festiwal i przedstawiając pierwszego wykonawcę.
Okazał się nim wymykający się wszelkim klasyfikacjom zespół Salvezza. Muzycy przebrani w barokowe stroje łączą nuty z tamtej epoki z zupełnie współczesnymi. Specyficzne brzmienie uzyskują dzięki instrumentom takim jak wiolonczela czy klawisze imitujące klawesyn. Wokalista obdarzony niskim głosem idealnie wpasowywał się w chwilami mroczny klimat. Łagodziła to miejscami wokalistka, która wystąpiła z zespołem.
L. Stadt to druga formacja pierwszego dnia. Przyznam, że słuchając wcześniej ich twórczości, spodziewałam się czegoś innego… Muzycy zaprezentowali nowy projekt oparty na twórczości dawnego łódzkiego poety, który przeżył koszmar getta a potem wyemigrował do Izraela. Wokalista grający też na klawiszach wraz z całym zespołem dali niezwykle emocjonalny występ. Przy czym decydujące znaczenie miało tu instrumentarium. Perkusja, bębny i mocna gitara w połączeniu z klawiszami tworzyły mieszankę wybuchową, niezwykle dynamiczną i energetyzującą. Ale było też dużo momentów refleksyjnych, stonowanych. Wokal jest piękny, wyrazisty, mocny. Odebrałam ten występ jako zamkniętą całość w której nic nie brakowało. Publika była pod wrażeniem.
Mona Polaski. To muzycy reprezentujący postpunk, elementy nowofalowe a wszystko to w łódzkich klimatach. Instrumenty klawiszowe, gitary, perkusja i wokal to wszystko co potrzebne aby stworzyć formację z perspektywami.
Duża scena dosłownie wybuchła dźwiękami grupy Cool Kids of Death. Grali najdłuższy koncert wieczoru. I to jak! Mimo małego problemu z gitarą na początku, wszystko poszło jak po maśle. Kolejne kawałki z prędkością karabinu maszynowego wystrzeliwały w stronę słuchaczy. Doskonałe teksty zawierające sprzeciw i trafnie określające rzeczywistość to potężne atuty zespołu. Muzycy dali z siebie wszystko. Klub Wytwórnia drżał w posadach a publiczność szalała w transie. Prawdziwy bunt wokalisty na scenie udzielał się wszystkim. Działo się! Należy podkreślić, że muzycy nie występują na co dzień. W wyjątkowych momentach odwieszają niebyt, żeby przypomnieć o sobie i swojej energii. Należy docenić fakt pojawienia się Cool Kids of Death na Soundedit, bo na razie nic nie zapowiada kolejnych koncertów grupy.
Pierwszy dzień festiwalu Soundedit zakończył zespół Psychocukier ze swoją rockową, psychodeliczną muzyką. Muzycy w okularach, noszący wąsy, wyglądali jak starzy rockendrollowcy i tak też zagrali. Zaczęło się z przytupem. Czekamy na dzień drugi.