Nasza relacja: Soundedit 2022 - Dzień trzeci

Nasza relacja: Soundedit 2022 - Dzień trzeci

W trzecim dniu festiwalu Soundedit 2022 Organizatorzy postawili na różnorodność. W zasadzie dla każdego znalazło się coś, co zaspokajało jego gusty muzyczne.

Pierwszy wykonawca, zespół Crime & The City Solution, powinien znaleźć się, moim zdaniem, trochę później w programie. Publiczność pewnie jeszcze wtedy nie dotarła na miejsce w całości a ich muzyka, określana jako postpunkowa, zasługiwała na szczególną uwagę. Jednak określając grupę tylko w ten sposób, nie oddaje się w pełni tego, co robią. Bo to zdecydowanie więcej niż tylko postpunk.

Ich twórczość należy opisać jako mroczną, tajemniczą, głęboką. Mogliśmy usłyszeć całe bogactwo kompozycji. Od psychodelicznych, poprzez rockowe a nawet folkowe nuty aż do agresywnych wręcz riffów gitarowych i uderzeń w smyczkiem w struny skrzypiec. I to właśnie ten instrument jest wyróżnikiem tego zespołu. W taką muzykę świetnie wpasował się vokal. Nad wszystkim unosił się duch Nicka Cave`a.

Jako kolejny wystąpił Barry Adamson. To przede wszystkim kompozytor, także filmowy. W sobotę zaprezentował się łódzkiej publiczności również jako wokalista. Jego muzyka to solidne rockowe kompozycje. Szkoda tylko, że tylko głos był na żywo. Ale publiczność i tak świetnie się bawiła przy dynamicznych dźwiękach.

Tenże sam Barry Adamson, jako producent muzyczny stał się pierwszym bohaterem gali rozdania nagród Człowieka ze Złotym Uchem za wybitne dokonania w dziedzinie produkcji muzycznej. Galę prowadził znakomity dziennikarz muzyczny Piotr Metz a urozmaicały ją materiały filmowe, ukazujące dokonania wszystkich laureatów a także życzenia dla nich od wykonawców, których nagrywali.

Nie wszyscy mogli przybyć na galę. I tak, kolejny laureat powyższej nagrody, wieloletni perkusista Pink Floyd, Nick Mason, odebrał ją już w maju z rąk twórcy festiwalu Soundedit Macieja Werka, co zostało udokumentowane na taśmie filmowej.

Na żywo nagrody odebrali jedni z najlepszych polskich producentów muzycznych, Leszek Kamiński oraz Piotr Madziar, dla których jest to przede wszystkim wielka pasja.

Po gali nastąpiła część dalsza koncertu. Na małej scenie pojawił się duet Anieli, wzbogacony nieco szerszym składem. To młody zespół, ale jego członkowie są bardzo dobrze znani. Usłyszeliśmy utwory z ich debiutanckiej płyty „Blask”. Patrycja Prykowska obdarzona bardzo mocnym, wyrazistym głosem przekazywała pięknie wszystkie emocje zawarte w tekstach. Piotr Krawczyk zaś, wtórujący wokalistce na gitarze, prezentował utwory taneczne, bardziej spokojne, liryczne i rytmiczne. Przyjemnie się tego słuchało.

Potem nie było już tak spokojnie, bowiem na dużą scenę trafił duet Leftfield. Maciej Werk przedstawił ich jako przedstawicieli techno. Myślę jednak, że to nie określa w pełni tego wszystkiego, co mogliśmy usłyszeć.

Muzycy fenomenalnie posługiwali się elektroniką, tworząc kapitalne, „pulsujące” kawałki, niezwykle taneczne, elektryzujące. Publiczność przeżywała prawdziwy trans. Widać było, że duet uwielbia to co robi i doskonale się przy tym bawi. Niektóre numery były wręcz oszałamiające, inne niepokojące. Wszystko to dopełnione było wizualizacjami, które stanowiły kropkę na i. Grali długo a publiczność nie chciała końca, więc był bis. Też długi.

Po tych ekscytujących chwilach na małą scenę weszła debiutantka Ania Leon. Promowała swoją pierwszą płytę „Łezki”. Wraz z dwoma kolegami akompaniujący jej na instrumentach klawiszowych, elektronicznych i dętych, wykonała bardzo poprawnie swoje kawałki. To przede wszystkim elektronika zawarta w muzyce house, pop, ale były też utwory mroczne, tajemnicze. Młoda wokalistka wykonała głównie swoje utwory, ale usłyszałam też np. ciekawą interpretację piosenki Krzysztofa Zalewskiego „Niemiłość”. Ania Leon czuje tę muzykę i ma duży potencjał.

Na koniec trzeciego dnia a zarazem całego festiwalu wystąpił zespół Bokka. Jak zawsze zamaskowany, w składzie wokalistka, gitarzysta, basista, perkusista i klawiszowiec zaprezentowali swój repertuar w bardzo profesjonalny sposób. Świetny klimat muzyki elektronicznej, połączonej z pop i alternatywą dało doskonały wynik. Wokalistka dysponuje bardzo ciekawym, głębokim, mocnym głosem, który był jakby trochę zmodyfikowany elektronicznie, co moim zdaniem wzbogaciło cały efekt i potęgowało efekt tajemniczości. To była dobra puenta dla festiwalu.

Może tegoroczna edycja Soundedit nie obfitowała w obecność wielkich gwiazd światowego formatu, ale organizatorzy dostarczyli wielu niezapomnianych wrażeń publiczności dzięki prawdziwemu bogactwu twórców z bardzo różnych „bajek” muzycznych.

Ze swojej strony pragniemy podziękować Organizatorom za te piękne chwile, w których dzięki ich uprzejmości mogliśmy przeżywać.

Komentarze: