Nasza fotorelacja: Katie Melua we Wrocławiu!

Nasza fotorelacja: Katie Melua we Wrocławiu!

Katie Melua to artystka, która w Polsce cieszy się niesłabnącą popularnością. Właśnie w naszym kraju, występami w Warszawie, Gdyni i Wrocławiu, postanowiła rozpocząć trasę promującą swój najnowszy album „Love & Money”. Zapraszamy do zapoznania się z naszym fotoreportażem z ostatniego z tych koncertów!

* * *

Polacy lubią piosenki, które już słyszeli – stąd nad Wisłą nie ustaje popularność kilku artystów, którzy kilkanaście (albo i kilkadziesiąt) lat temu nagrali jeden hit, a w naszym narodzie miłość do nich nie słabnie. Tak właśnie jest z Katie Meluą, która 20 lat po słynnej piosence o rowerach wciąż jest w stanie wyprzedać trzy koncerty w naszym kraju. Nie ukrywajmy – większość osób poszła pewnie z ciekawości zobaczyć, co ma do zaoferowania Gruzinka, którą kojarzą jeszcze z czasów szkolnych, ale na szczęście, wiele z nich przed koncertem zapoznało się z repertuarem Katie z ostatnich dwóch dekad (a jest z czym – artystka ma już bowiem na koncie 9 płyt studyjnych!).

Katie do zaoferowania ma bardzo wiele – dwie godziny w jej towarzystwie przepełnione były czarem, kojącym wokalem i otulającymi melodiami. Cudowne nagłośnienie na Hali Stulecia we Wrocławiu pozwoliło w pełni docenić wokal artystki, który z biegiem lat nie stracił ani trochę ze swojej świeżości, zarazem zyskując bogactwo i głębie barwy. Katie na scenie czuje się bardzo swobodnie, a jednocześnie wciąż bije od niej skromność, zupełnie jakby nie sprzedała milionów płyt – a to zalotnie zapozuje dla fotografa, a to przeprosi, że jest nieprzygotowana, ale ktoś krzyknął „Spider’s Web”, więc ona zagra chociaż fragment, skoro publiczność tak ładnie prosi.

Pięknym uzupełnieniem autobiograficznych utworów były zapowiedzi artystki pomiędzy poszczególnymi numerami, wprowadzające nas w jej świat – dzieciństwo w Gruzji tuż po upadku ZSRR, opowieści o silnych kobietach z jej rodziny, które są dla niej inspiracją, czy pewien obiad rodzinny, po którym postanowiła dokonać przewartościowania swojego życia. Każda ta historia stawała się integralną częścią utworu i wprowadzała widzów do świata Katie.

Setlista koncertu w dużej mierze opierała się na utworach z ostatnich dwóch płyt artystki, ale nie zabrakło też utworów z wcześniejszych wydawnictw, a nawet z debiutu (poza słynnymi „rowerami”, czyli „Nine Million Bicycles”, pojawił się też utwór „Tiger In The Night”). Katie zagrała też trzy covery, w tym piękną wersję hitowego utworu grupy Black, „Wonderful Life”.

Nie da się ukryć, że Melua jest artystką bardzo oszczędną w środkach – zarówno scenografia, jak i wizualizacje były dosyć skromne, a sama wokalistka nie zawracała sobie też głowy przebieraniem się czy choreografią. Tylko ona, jej gitary, zespół (w którego składzie znajduje się też jej brat) i historie, które opowiada swoim kojącym głosem. Katie jest żywym dowodem na to, że nie trzeba wiele, by oczarować i porwać publiczność, bo dobre utwory, szczere teksty i nietuzinkowy, czysty wokal są w stanie zastąpić wszelkie dymy, bajery i sztuczne gęsi.

korekta: Mateusz M. Godoń

Komentarze: