Zaparz herbatę z miodem, wskocz pod koc i odpal nowy singiel Natalii pt. „Saska”.
Po tym jak „Wracam do siebie” wdarło się spektakularnie na wiele tygodni do największych rozgłośni radiowych, a także na stałe zagościło na naszych prywatnych playlistach, Natalia wypuszcza kawałek idealny na tę przedziwną i piękną jesień. Niby nostalgia, ale w jakich pięknych okolicznościach!
- Mimo, że „Saska” niesie za sobą lekką tęsknotę i sentymentalizm – mówi Natalia – to chciałam, żeby jednak dawała ludziom więcej poczucia zgody na to, co jest teraz.
Znacie to uczucie, kiedy po pewnym czasie od rozstania spotykacie przypadkowo bliską osobę, która z czasem staje się Wam coraz bardziej obca?
- Zdarza się, i to zupełnie normalne, że wspomnienia, miejsca, czy ludzie zabierają nas w przeszłość, której nie ma już sensu na nowo otwierać – opowiada artystka. – Najważniejsze jest, żeby być świadomym, że pewne relacje mają swoją datę zużycia i należy podchodzić do nich z dystansem. „Saska” opowiada właśnie taką historię. Pewne miejsca i zwyczaje, które niosą za sobą Wasze love story, nie są już takie same, skoro pewien etap w życiu się zakończył.
„Saska” powstała przy współpracy z Kubą Krupskim, Moniką Mimi Wydrzyńską i Lanberry, z którymi Natalia pracowała również nad utworem „Wracam do siebie”. Do piosenki powstał klip kręcony metodą mastershoot – w Warszawie, na Saskiej Kępie, w pewien rześki poranek.