Premiera albumu jest zaplanowana na 15 listopada. Już teraz można posłuchać dwóch nowych utworów, „Lowdown (Part i)” oraz „Lowdown (Part ii)”.
Michael Kiwanuka z przyjemnością ogłasza szczegóły nadchodzącego albumu „Small Changes”. Krążek, który ukaże się 15 listopada, to wyczekiwany następca trzeciego albumu artysty, „KIWANUKA”. Wydawnictwo ukazało się w 2019 roku, było nominowane do Grammy i zdobyło Mercury Prize.
Współproducentami „Small Changes” są Danger Mouse i Inflo, czyli ta sama ekipa, która stworzyła świetnie przyjęte albumy „KIWANUKA” oraz „Love & Hate”. Najnowsze wydawnictwo było nagrywane głównie w Londynie i Los Angeles.
W momencie ogłoszenia Michael Kiwanuka zaprezentował utwory „Lowdown (part i)” i „Lowdown (part ii)”. Wcześniej artysta udostępnił piosenkę „Floating Parade”. W nagraniach, poza Danger Mouse’em i Inflo, udział wzięli także artyści z listy życzeń Kiwanuki – Pino Palladino (D’Angelo, John Mayer, Beyoncé) oraz Jimmy Jam z legendarnego duetu kompozytorsko-producenckiego Jam and Lewis (Janet Jackson, Prince, SOS Band).
„Lowdown (part i)” to nisko zawieszony, mocno zorientowany wokół basu utwór gitarowo-soulowy. Natomiast „Lowdown (part ii)” rozbrzmiewa nastrojową, nasączoną smyczkami psychodelą oraz rozbudowanym solo gitarowym, które stało się emblematyczne dla Michaela Kiwanuki na dwóch ostatnich płytach.
To bardzo wyczekiwany powrót jednego z najbardziej utalentowanych brytyjskich songwriterów, wokalistów i gitarzystów.
Latem tego roku Michael Kiwanuka koncertował na festiwalach w Europie. Odwiedził między innymi Polskę, gdzie wystąpił na Open’er Festivalu, jak również przyjął pierwszą w karierze (!) platynową płytę za album „Love & Hate”. W październiku artysta wyjedzie do Stanów Zjednoczonych na wspólną trasę koncertową z Brittany Howard. Niedługo potem zostaną ogłoszone daty koncertów w Wielkiej Brytanii i Europie.
Michael Kiwanuka – „Small Changes” – lista utworów:
1. Floating Parade
2. Small Changes
3. One And Only
4. Rebel Soul
5. Lowdown (part i)
6. Lowdown (part ii)
7. Follow your Dreams
8. Live For Your Love
9. Stay By My Side
10. The Rest Of Me
11. Four Long Years
Tworzenie płyty „Small Changes”
Pięć lat po premierze nominowanego do Grammy i Brit oraz nagrodzonego Mercury Prize albumu „KIWANUKA”, Michael Kiwanuka powraca z albumem, który umocni jego status jako artysty definiującego swoje pokolenie. Na „Small Changes” Kiwanuka ponownie nawiązał współpracę producencką z Brianem „Danger Mouse’em” Burtonem (Gorillaz, Black Keys, Gnarls Barkley) oraz Inflo (Sault, Adele, Cleo Sol). Kontynuuje tym samym współpracę, która rozpoczęła się w 2016 roku w postaci bestsellerowego albumu „Love & Hate”.
Perspektywa wydania albumu po tak oszałamiającym sukcesie mogłaby przytłoczyć wielu twórców. Kiwanuka opowiada jednak o swoich nowych utworach w taki sposób, jakby po prostu „odbierał je” z przestrzeni. Zmiany, jakie zaszły w jego życiu – narodziny dwójki dzieci i przeprowadzka z rodzinnego Londynu – mogły być dla niektórych muzyków rozpraszające. W przypadku Kiwanuki jest zupełnie odwrotnie. Gdy pojawia się któryś z tych tematów, Michael cytuje swojego przyjaciela-artystę: – Powiedział mi, że dzieci dodają ci skrzydeł. Wtedy nie wiedziałem, co miał na myśli, ale teraz całkowicie go rozumiem.
Zmiany u Kiwanuki słychać już na pierwszym singlu i utworze otwierającym całość jednocześnie. W „Floating Parade” słyszymy smyczki oraz klawisze w zwolnionym tempie, które przebijają się przez funkową linię basową. Kiwanuka, pisząc ten utwór, miał na celu skomponowanie „prostej piosenki o ucieczce, zarówno dla siebie samego, jak i dla wszystkich, którzy jej potrzebują”. Tytuł powstał w głowie artysty, gdy ten zobaczył „tłum ludzi na ulicy, zatraconych we wspólnym świętowaniu. W czasach wielu lęków, pomyślałem, że potrzebujemy takich miejsc. Unosząca się i płynąca platforma, która daje ci relaks nawet, gdy znajdujesz się w ciężkim momencie swojego życia”.
Kolejne utwory z albumu „Small Changes” również zdają się rozgrywać w beztroskiej atmosferze zaprzeczenia grawitacji. Album powstawał najpierw w RAK Studios w Londynie, później w Los Angeles, a część nagrań odbyła się w studiu Danger Mouse’a w Connecticut wiosną 2024. W trakcie tych sesji Kiwanuka szybko poddał się podejściu Inflo, że pierwszy instynkt jest zazwyczaj najlepszy: – W pewnym sensie jestem kompletnym zaprzeczeniem takiego sposobu działania, bo zazwyczaj muszę najpierw dotrzeć do momentu, w którym uwierzę w siebie, a trochę mi z tym schodzi. Maksymą Inflo natomiast jest to, że moment, w którym zaczynasz w siebie wątpić, musisz odłożyć narzędzia i zrobić sobie przerwę.
Jednym z pierwszych beneficjentów tego nowego podejścia okazał się znakomity tytułowy utwór „Small Changes”. Danger Mouse i Inflo to słynni kolekcjonerzy płyt winylowych. Dlatego bardzo często w pracy z nimi inspiracja przychodzi ze słuchania innych wydawnictw. Rozmowa o Gene Clarku nakłoniła Danger Mouse’a do wykopania ze swojej kolekcji wydanego w 1974 roku albumu solowego muzyka The Byrds, „No Other”. – Cała ta płyta zauroczyła mnie z miejsca. Emocje, melodie, aranżacje. I choć nie wyłapiesz tego podobieństwa, słuchając utworu „Small Changes”, proces czerpania inspiracji z twórczości innych artystów polega na szukaniu punktów wyjścia, sposobów na zaskoczenie samego siebie na polu kreatywności – tłumaczy Kiwanuka.
Gdy Inflo dorzucił swoje partie zagrane na modelu gitary Fender Rhodes, piosenka otrzymała błyszczący, soulowy, introspekcyjny sznyt. Rozmowy pomiędzy Danger Mouse’em a Kiwanuką o kierunku tytułowego utworu oraz przedostatniego na płycie „The Rest of Me” miały doprowadzić do „stworzenia albumu, który wykracza poza wszelkie wyobrażenia o tym, co jest i co nie jest fajne”. Innymi słowy: – Nie pozwoliliśmy sobie na to, aby zamartwiać się za mocno tym, co może wyjść kiczowato, a co nie. Celowaliśmy w materiał, który mógłby trafić na albumy Billa Withersa lub Sadé – opowiada Kiwanuka. Szczególnie to drugie nazwisko odcisnęło piętno na „The Rest of Me”. Kiwanuka pamięta, że w młodości często spędzał popołudnia w samochodzie swojej ciotki, która „praktycznie nie wyjmowała ‘Diamond Life’ z odtwarzacza”.
Z podobnego źródła pięknych wspomnień czerpie „Follow Your Dreams” – kolejna piosenka, w której Michael Kiwanuka wydobywa swoje wewnętrzne głosy zwątpienia i zamienia je w uniwersalne uczucia: – Brian i ja spędziliśmy wiele godzin rozmawiając o micie, że artyści są zakładnikami losowych momentów inspiracji. Tak naprawdę, im więcej czytasz o swoich ulubionych songwriterach – od Damona Albarna do Joni Mitchell – zdajesz sobie coraz bardziej sprawę, że wszyscy mają punkt wspólny: zakasają rękawy i biorą się do roboty. Ciężka praca to olbrzymia część tego, co sprawia, że muzyka staje się wielka. Dlatego, jeśli to konieczne, budzisz się w środku nocy i pracujesz do momentu, w którym zaczynasz być zadowolony z efektów. Dokładnie tak, jak robili twoi muzyczni bohaterowie. Gdy sobie to uświadamiasz, dodaje to wiele mocy.
Ciężka praca to jedno, ale nie można pominąć roli czystego przypadku. Niemal każdy wielki album ma ważne momenty, które powstały w wyniku zbiegów okoliczności. W trakcie nagrań w RAK w Londynie, Kiwanuka i Inflo wypatrzyli w studiu Fendera Strata z lat 50., który należał do nieżyjącego już właściciela RAK, Mickie’ego Mosta. Zainspirowało to Inflo do poszukania identycznego modelu. – W swojej książce „Marr’s Guitars”, Johny Marr opowiada o pięknym momencie, gdy dotykasz gitary po raz pierwszy. Dzieje się magia, tak jakby w instrumencie czekała piosenka gotowa do wydobycia przez odpowiednią osobę – wspomina Kiwanuka. Gdy Michael podłączył do wzmacniacza ten konkretny model Strata, starał się „zagrać coś podobnego do tego, co John Frusciante zrobił na ‘Under The Bridge’”. Kolejny raz piosenka stała się tym, czym miała się stać – w tym przypadku mowa o „One And Only”. To prawdopodobnie najbardziej czułe wyzwanie na całej płycie: – To tak naprawdę po prostu obietnica, że ogarnę własne sprawy, abym mógł być możliwie najlepszym mężem dla swojej żony.
Bezwarunkowa miłość to motyw kolejnych dwóch piosenek. „Stay By My Side” to wyznanie, którego Kiwanuka nie miał prawa w pełni wyrazić na poprzednich albumach. Delikatna perkusja i niebiańskie smyczki oraz chórki mogą skojarzyć się z nieśmiertelnymi aranżacjami Charlesa Stepneya z końcówki lat 60. dla Rotary Connection i Ramseya Lewisa. Kiwanuka śpiewa: „Fale kłębiące się w burzach, nie zostawiłbym cię dla niczego” – brzmi w tym momencie jak człowiek, który może porzucić kreatywność dla odnalezienia swojego prawdziwego „ja” w rodzinie, która go dopełnia.
Miłość opisana w „Live For You” może być przyziemna lub niebiańska. Kiwanuka dorastał, chodząc do kościoła i wyjaśnia: – To zawsze gdzieś w tobie zostaje – idea wszechogarniającej miłości. Ciągle przypominasz sobie, że jesteś tylko człowiekiem i będziesz ranił osoby, które kochasz, a one będą ranić ciebie. Więc to taki rodzaj notatki dla samego siebie. Przypomnienie, że należy dążyć do miłosierdzia, które sam chciałbyś otrzymać.
Nie po raz pierwszy kojący wokal Kiwanuki z miejsca wprawia w odpowiedni nastrój i nadaje odpowiednią emocjonalną temperaturę. Skutek to jedne z najbardziej przejmujących kawałków w jego dotychczasowym repertuarze. Dalekie echa Air i Sebastiena Telliera brzmią na fortepianowym motywie w wykonaniu Inflo w utworze „Rebel Soul”. Kiwanuka zapytany o ten utwór wspomina także wielką miłość do wokalu Beth Gibbons, czy to w Portishead czy solowo. Zarówno tu, jak i na „Lowdown (part i)”, Kiwanuka miał okazję do współpracy z wymarzonymi muzykami: legendarnym basistą Pino Palladino (D’Angelo, John Mayer, Beyoncé) oraz Jimmym Jamem z legendarnego duetu kompozytorsko-producenckiego Jam and Lewis (Janet Jackson, Prince, SOS Band).
Dla Kiwanuki, sesje nagraniowe w Stanach były niczym linia w piasku, świadectwo przebytej od 2010 roku drogi, kiedy wówczas początkujący artysta nagrywał album „Home Again”. – Najbardziej niesamowite jest, że wszystko potoczyło się tak naturalnie. Przede wszystkim Jimmy Jam i Inflo się przyjaźnią, więc gdy Jimmy był w mieście, to Inflo po prostu się do niego odezwał z pytaniem: „Chcesz do nas wpaść i pograć trochę na Hammondach?” – wspomina Kiwanuka. Praca z idolami nie onieśmieliła go, więc to w tych utworach słyszymy jedne z najwybitniejszych momentów całego albumu „Small Changes”. Kiwanuka oddaje hołd uwielbianym klasykom Afro-rocka z lat 70., szczególnie takim wykonawcom jak chociażby Amanaz z Zambii i nastoletniej sensacji z Nigerii – Ofege: – Gdy słuchasz Amanaz, masz wrażenie jakby ktoś w latach 70. w Afryce próbował zrobić odpowiedź na The Velvet Underground. Ta energia pokazuje, gdzie powinna znaleźć się energia piosenki – w tym przypadku to powrót do tego okresu w twoim życiu, w którym byłeś leniem i jedynym twoim zainteresowaniem było wycofywanie się z oczekiwań, jakie świat miał wobec ciebie.
Sedno sprawy jest takie jak zawsze: dążenie do stworzenia albumu, który wykracza poza swój czas. Coś, co brzmi nie jakby zostało napisane, a wydobyte z najgłębszych zakamarków pamięci. Utwory na „Small Change” mają ten efekt i pozostawiają słuchacza z drapaniem się w głowę i zastanawianiem się: jak do tego doszło? W przypadku utworu kończącego album, Kiwanuka wspomina wieczory w Connecticut. Cała ekipa zasłuchiwała się w Mazzy Star i eksperymentowała z rytmem 6/8, który zainspirował kultowe „Fade Into You”. I nagle, niczym ostatnie myśli dnia, które łączą się z pierwszymi nocnymi snami, coś wzbiło się w powietrze w tej zawieszonej przestrzeni. Zanim Kiwanuka się zorientował, soulowa, poruszająca kołysanka dla duszy „Four Long Years” była gotowa. Pioenka o rozdzieleniu, która jest bardzo surowa i ciężko nie zastanowić się, z jakiego miejsca ją wydobyto. Człowiek, który ją napisał, wcale nie jest w tej kwestii mądrzejszy.
To jednak nie jest problem. Wręcz przeciwnie: to właśnie powód, dla którego Michael Kiwanuka stara się zawsze mieć gitarę w zasięgu. Przez lata instrument stał się dla niego swojego rodzaju „emocjonalnym dyskiem twardym”. Jako 15-latek, artysta chciał wejść do środka świętych utworów: „Wish You Were Here”, „Ain’t No Sunshine” i „My Sweet Lord”. Te piosenki-świątynie utorowały mu ścieżkę do dorosłego „ja”. Od tamtego czasu zmieniło się wszystko i nic. – Wciąż poszukuję kolejnych piosenek, które wywołają we mnie podobne reakcje – mówi Michael. Jeśli Kiwanuka, urodzony headliner festiwali, odłoży na chwilę swoją skromność i pozwoli sobie usłyszeć to, co my słyszymy, gdy włączymy album „Small Changes”, z pewnością odnajdzie to, czego szuka.
Premiera „Small Changes” jest zaplanowana na 15 listopada 2024.
www.michaelkiwanuka.com