Krzysztof Cugowski zdradza, jak powstała nazwa "Budka Suflera"

Krzysztof Cugowski zdradza, jak powstała nazwa "Budka Suflera"

Jak powstała Budka Suflera? Krzysztof Cugowski zdradza pochodzenie nazwy! „Brzmiało to jak z dupy!”

Krzysztof Cugowski to ikona polskiej muzyki rozrywkowej. 74-letni dzisiaj artysta świętuje w tym roku 55-lecie pracy artystycznej. Najbardziej znany jest oczywiście z działalności w zespole Budka Suflera, którego nazwa to… dzieło przypadku!

Budka Suflera wcale nie miała się tak nazywać, założyciele formacji początkowo chcieli użyć angielskiej wersji – Prompter’s Box. Jednak jak w ogóle wpadli na tak niecodzienną nawę? Krzysztof Cugowski zdradził ten sekret w wywiadzie rzece z Markiem Sierockim Śpiewanie mnie nie męczy, której premiera odbędzie się 25 września:

Za którymś razem umówiliśmy się, że każdy przyniesie jakieś pomysły na nazwę. No i przynieśliśmy, ale nic nam nie pasowało. Po jakichś dwóch miesiącach takiego przynoszenia mówię: „Koniec! Bierzemy słownik angielsko-polski i (…) zdaliśmy się na los... Pach! Prompter’s box! W tamtych czasach i po angielsku brzmiało to jak z dupy! – wspomina Krzysztof Cugowski.

Angielska wersja nazwy jednak długo nie przetrwała i zespół musiał ją zmienić przed pierwszym publicznym występem. Problemem była niechęć instytucji i urzędów w PRL-u do zachodniego języka.

Angielski to był de facto język zakazany. Takie nazwy działały na urzędników i organizatorów jak czerwona płachta na byka. Nie było rady. Jeśli mieliśmy zagrać gdzieś publicznie, jeżeli chcieliśmy występować, musieliśmy zmienić nazwę – tak właśnie pojawiła się Budka Suflera – opowiada Cugowski.

W książce Śpiewanie mnie nie męczy odsłania też kulisy powstania wielu albumów i singli, m.in. płyty Cień wielkiej góry czy hitu Twoje radio.

Pomiędzy wyjazdami do Stanów nagrywaliśmy album Cisza. I okazało się, że ma tylko trzydzieści osiem minut, a był odgórny wymóg fonograficzny, że płyta musi mieć tych minut co najmniej czterdzieści. Siedzimy w studiu, główkujemy, bo przecież brakuje nam dwie i pół minuty – coś trzeba zrobić! No i zrobiliśmy to Twoje radio w... kwadrans. [Andrzej] Mogielnicki błyskawicznie napisał tekst, bo przecież trzeba było się spieszyć! Nagraliśmy i wszystko się zgadzało, a płyta była skończona – opowiada artysta.

W rozmowie z Markiem Sierockim wokalista nie ucieka też od często trudnych i osobistych pytań o jego życie prywatne. Szczerze opowiada o swoich dwóch małżeństwach, trzech synach i nie zawsze łatwych relacjach z przyjaciółmi i współpracownikami z dawnych zespołów i licznych przedsięwzięć artystycznych.

Książka Śpiewanie mnie nie męczy została wydana nakładem Wydawnictwa Harde i wejdzie do sprzedaży 25 września, ale zamówienia można składać już teraz w wybranych księgarniach internetowych, m.in. na www.vivelo.pl.

Komentarze: