Urodzony w Niemczech, ale mieszkający na co dzień w Londynie Sebastian Schub podzielił się ze światem debiutanckim singlem „Sing Like Madonna”.
Piosenka ujrzała światło dzienne dzięki Island EMI Label Group / Capitol Records.
Jak na debiutanta, Sebastian ma już spore doświadczenie muzyczne. Wychowywany przez matkę w Hamburgu przeniósł się do Londynu w wieku kilkunastu lat. Artysta dorastał zachęcany do pełnego zaangażowania się w jakiekolwiek twórcze przedsięwzięcie, ponieważ właśnie w tym kierunku dryfowały jego zainteresowania. Schub nauczył się grać kilka ulubionych piosenek i wykonywał je w rozmaitych zakątkach Londynu i Dublina, sprawdzając, które utwory działają w konkretnych miejscach i na konkretnych ludzi.
Jego pierwszą sceną była ulica, ale z czasem Sebastian odkrył Spiritual Bar w Camden. Odbywały się tam spotkania z open-mic, które wcześniej odegrały ważną rolę w karierach takich artystów jak Michael Kiwanuka i Jade Bird. Bar był wylęgarnią znakomitych młodych artystów i songwriterów, znajdując się jednocześnie całkowicie poza radarem przemysłu muzycznego.
Występy w Spiritual były dla Sebastiana krokiem na drodze do kariery. Niestety, pojawił się pewien problem. – Desperacko chciałem tam grać, ale właściciel rezerwował tylko artystów, którzy grali własne piosenki. Nadal pamiętam, jak kończyłem pisać piosenkę na pięć minut przed pierwszym występem, ponieważ nie miałem wystarczająco dużo materiału, by wypełnić trzydziestominutowy slot – wspomina artysta. – Ten bar był dla mnie świetną szkołą. Publiczność zawsze reagowała szybko i bezpośrednio. Często była brutalna. Najpierw była chwila ciszy, a po niej następowała paplanina i pijacki bełkot. Przedłużanie tych chwil ciszy stało się dla mnie w pewnym sensie życiową misją – dodaje.
– Mógłbym powołać się na wielu sławnych artystów, ale nikt nie ukształtował mnie bardziej niż muzycy, których spotkałem w Camden. To dzięki nim jestem dziś tym, kim jestem jako artysta. Uczyłem się i studiowałem ich piosenki, miałem obsesję na punkcie ich tekstów i ubóstwiałem ich ponad wszelką miarę – mówi o początkach swojej kariery Schub.
Aspiracje Sebastiana kierują go w stronę największych scen, a umiejętności potwierdzają, że jest gotów osiągnąć cele. Jako multiinstrumentalista z głębokim, barytonowym wokalem, zdobył już spore grono fanów swoim klasycznym podejściem do koncertowania.
O swoim singlu Schub mówi w następujący sposób: - Napisałem „Sing Like Madonna” poprzedniego lata w mojej piwnicy. W tym czasie byłem zajęty koncertowaniem, występowałem kilka razy w tygodniu. Byłem coraz bardziej przygnębiony i rozczarowany pogonią za marzeniem. Piosenki narodziły się z pragnienia, by coś znaczyć, by móc pozostawić po sobie ślad.
Współproducentem „Sing Like Madonna” jest Steve Fitzmaurice (Glen Hansard, Sam Smith). Utwór został nagrany w RAK Studios w Londynie. Dzięki bliskiemu kręgowi przyjaciół składającemu się prawie wyłącznie z aktorów i twórców, których poznał przez lata, Sebastian dawno nauczył się, jak ważne jest zwracanie uwagi na detale, niezależnie od tego, czy stoi się na scenie z gitarą, czy też znajduje na planie filmowym. Niuanse mogą mieć ogromny wpływ na percepcję publiczności, ale chodzi przede wszystkim o ciężką pracę, pasję, determinację i wrodzone naturalne zdolności.
Droga Sebastiana do wydania pierwszego singla była już bardzo długa i kręta, ale jego podróż dopiero się rozpoczyna.