Koncert zespołu Metz w krakowskim klubie Zaścianek był wydarzeniem, które na długo zostanie w pamięci wszystkich obecnych.
Fani noise rocka tłumnie wypełnili klub, by po raz kolejny doświadczyć niesamowitej energii i bezkompromisowego brzmienia kanadyjskiego tria, które od lat niezmiennie porywa publiczność na całym świecie.
Gdy zespół pojawił się na scenie, w powietrzu unosiło się napięcie. Już od pierwszych dźwięków gitarowych riffów było jasne, że Metz przybyli, by roznieść scenę swoją muzyczną mocą. Alex Edkins, lider grupy, prowadził tłum przez wir intensywnych, surowych brzmień. Jego agresywne, pełne emocji partie wokalne idealnie współgrały z nieustępliwymi dźwiękami basu, który nadawał kompozycjom głębi, i precyzyjnymi uderzeniami perkusji, które Hayden Menzies rytmicznie wbijał w serca słuchaczy. Ta trójka muzyków tworzy na scenie coś wyjątkowego – z jednej strony zdyscyplinowanego, z drugiej pełnego emocji i niekontrolowanej energii.
Setlista była dokładnie przemyślana, by dać fanom przegląd twórczości zespołu – od najstarszych, kultowych już utworów („Headache”), przez kompozycje z najnowszych płyt („Light Your Way Home”), po rzadziej grane perełki, które wprawiły publiczność w stan czystego, muzycznego uniesienia. Każdy utwór spotykał się z głośnym aplauzem, a energia bijąca od zespołu sprawiała, że nawet najbardziej zacięci fani znajdowali się w stanie bliskim ekstazy. Metz pokazali, że noise rock w ich wykonaniu to coś więcej niż dźwięk – to pulsujące, niemal fizycznie odczuwalne doświadczenie, które rezonuje z każdym uderzeniem basu i każdą gitarową solówką.
Organizatorem koncert było Live Nation Polska.
W tle unosił się jednak cień nadchodzącej przerwy – obecna trasa koncertowa jest bowiem ostatnią na dłuższy czas, zanim zespół zdecyduje, co dalej. Ta decyzja wywołała mieszane emocje wśród fanów, którzy choć wdzięczni za ten intensywny występ, nie kryli smutku, że METZ zamierza na jakiś czas wycofać się ze sceny.
Wieczór zakończył się emocjonującym bisem („Wet Blanket”), a każdy uczestnik koncertu opuszczał klub z poczuciem, że był świadkiem czegoś wyjątkowego. METZ pozostawił po sobie niezatarte wspomnienie i przypomniał, dlaczego jest jednym z najważniejszych zespołów noise rocka, nawet jeśli na ich kolejny koncert trzeba będzie poczekać nieco dłużej.