DEEP PURPLE, WROCŁAW 30/07/2013

DEEP PURPLE, WROCŁAW 30/07/2013

30 lipca 2013 w Hali Stulecia we Wrocławiu odbył się jedyny w Polsce koncert kultowego zespołu hard rockowego Deep Purple, poprzedzony supportem w wykonaniu zagłębiowskiej grupy Kruk.

O tym, że koncert jest wielkim wydarzeniem, świadczyły ogromne korki na wrocławskich drogach dojazdowych do Hali Stulecia, których niestety nie dało się uniknąć. Na szczęście udało nam się zdążyć na koncert Kruka. Chłopcy byli idealnym wyborem na grupę supportującą. W końcu swoje inspiracje muzyczne czerpali w twórczości takich gigantów rocka, jak właśnie Deep Purple, Led Zeppelin czy Black Sabbath. Mimo, iż Panowie pochodzą z pobliskiej Dąbrowy Górniczej, nigdy wcześniej nie słyszałam ich muzyki. Jednak po ich wczorajszym występie nie mogę doczekać się najbliższego koncertu. Kruki spisały się genialnie i z sukcesem wprowadziły widownię w klimat rockowego, mocnego uderzenia. Ja dosłuchałam się nawet podobieństwa do mojego ukochanego Nightwisha. Zachwycające solówki gitarzysty, Piotra Brzychcego, ciekawy głos Andrzeja Kwiatkowskiego i naprawdę świetny występ maskują mały defekt w postaci niezbyt poprawnej angielszczyzny w wykonaniu wokalisty. To była niezła gratka dla fanów dobrego, rockowego brzmienia, a to przecież była dopiero rozgrzewka.

Koncert gwiazdy wieczoru zaczął się tuż po 21.00 i od razu gruchnął porządną dawką ciężkiego grania. Stylu grania Panów z Wielkiej Brytanii nie trzeba chyba nikomu przedstawiać, ale dla ścisłości przypomnę, iż Deep Purple oprócz hard rocka i heavy metalu, w swoje utwory wkomponowuje również elementy rocka progresywnego, blues rocka, popu, czy muzyki poważnej. Mimo iż zespół istnieje na scenie muzycznej już od 45 lat, ich gra ciągle powala na kolana. Po zamknięciu oczu ma się wrażenie jakby na scenie grali młodzi muzycy. Głos Ian’a Gillan’a nadal zachwyca, a solówki gitarowe Steve’a Morse’a, czy perkusyjne Ian Anderson’a Paice są fenomenalne. Do tego idealnie dopasowują się tak dobrze znane fanom zespołu, zachwycające dźwięki, które z instrumentów klawiszowych wydobywa Don Airey, będące wizytówką kapeli. I dopiero gdy otworzymy z powrotem oczy, zdajemy sobie sprawę, że to grają starsi panowie. Tak potrafią tylko mistrzowie. Oczywiście, w górnych partiach wokal Gillan’a czasami już nie wyrabiał, ale mimo tego wciąż brzmi świetnie. Oprócz szybkich, głośnych kawałków, usłyszeliśmy oczywiście przepiękne, urzekające ballady okraszone nutką pieprzu wydobywającą się z gitary elektrycznej, czy perkusji. Muzycy zaserwowali nam oprócz największych hitów, takich jak: „Smoke on the Water”, „Hush” czy „Black Night”, również utwory z ich najnowszego krążka wydanego w kwietniu br. zatytułowanego Now What?!: „All the Time in the World”, „Hell to Pay” oraz „Above and Beyond”.

Cóż można powiedzieć… Purpurowi Panowie, podobnie jak ich muzyka, nie starzeją się. Możliwe, że jest to zasługa nazwy zespołu, która oznacza odmianę LSD, krążącą po Stanach Zjednoczonych w czasie, gdy muzycy odnosili tam pierwsze sukcesy… Jeśli tak, to oby dawała im tyle sił i werwy jeszcze przez długie lata.
 

Komentarze: