Męskie Granie - koncert finałowy w Żywcu - NASZA RELACJA

Męskie Granie - koncert finałowy w Żywcu - NASZA RELACJA

Największy Interaktywny finałowy koncert Męskiego Grania był emitowany w internecie na żywo. Ilość osób, które zdalnie uczestniczyły w tym wydarzeniu przekroczyła pod koniec 200 tysięcy osób!

Niesamowite duety min. O.S.R.T -ego z Kalibrem 44, pierwszy w historii Męskiego Grania wykon bisowy czy O.S.T.R. grający na skrzypcach, to tylko część niespodzianek, jakie miały miejsce w żywieckim Amfiteatrze pod Grojcem.

Koncert w Żywcu był szóstym i zarazem ostatnim miastem odwiedzonym przez Męskie Granie w tym roku. Wcześniejsze występy gwiazd miały miejsce m. in. w Krakowie, Chorzowie, Poznaniu czy też Warszawie.

Amfiteatr szczelnie wypełniony po brzegi publiką oczekiwał na rozpoczęcie festiwalu, który punktualnie o godzinie 17.00 otworzył Piotr Stelmach, redaktor Radiowej Trójki.

Jako pierwsi na scenie zaprezentowali się Modulators – i był to ich pierwszy z dwóch setów tego wieczoru. Trzech niezwykle utalentowanych DJ'ów pokazało, jak dobrze radzą sobie z pokrętłami gramofonów, bitując i skreczując ku uciesze zarówno swojej, jak i żywieckiej publiczności.

Następnie na scenie pojawił się młody zespół The Sunlith Earth, czyli zwycięzcy internetowego głosowania Nowe Męskie Granie. Zaprezentowali swoje autorskie piosenki m.in. „Same Old Story” oraz „There is something in the air”.

Pierwszą kobietą tego niezapomnianego wieczoru była Mela Koteluk, która wykonała utwory ze swojego debiutanckiego albumu. Usłyszeliśmy hity: „Spadochron”, „Dlaczego drzewa nic nie mówią", „Melodię ulotną”. Wspólnie z Czesławem Mozilem zaśpiewali niezwykłą piosenkę „Stale płynne”.
Po melodyjnym i spokojnym secie nadszedł czas na zmianę klimatu i występ legendy polskiego hip-hopu, czyli Kalibra 44. Po wielu latach nieobecności na muzycznej scenie chłopaki pokazali, iż nadal są w formie, przypomnieli kilka klasycznych już utworów tj. „Film” , „Gruby czarny kot” czy „Usłysz mój głos człowieku”.
Cała publiczność rozgrzała się do czerwoności, a wyśpiewując niemal każde słowo wraz z Abradabem i Joką udowodniła, że przez ponad 12 lat nieobecności K44 nie został zatracony w niepamięci fanów.
Fantastycznie wykonany kawałek „Baku baku to jest skład” wraz z dyrektorem artystycznym O.S.T.R-ym tylko potwierdził, jak wiele energii ma nadal w sobie katowicki skład.

Zorak i O.S.T.R to kolejny hip-hopowy zestaw, którym zostaje uraczona publiczność w Żywcu i przed monitorami komputerów. Hip-hop rządzi sceną, ale po tym duecie przychodzi czas na zespół Myslovitz, który ma zaszczyt zaprezentować swoje utwory z nowym wokalistą Michałem Kowalonkiem.  Słyszymy zatem jeden z moich ulubionych kawałków z nowej płyty „1577”- „Prędzej później dalej”, „Telefon” czy też „Koniec lata”. Ze starszych piosenek, napisanych jeszcze przez Artura Rojka, rozbrzmiewają „Chłopcy” i „Sprzedawcy marzeń”.

Tuż po nich wychodzi na scenę Czesław Mozil z zespołem. Po wykonaniu kilku utworów zaprasza na scenę Melę i wspólnie wykonują melancholijny utwór „O szczęściu” napisany przez Czesława do filmu „Baczyński”.

Kolejnym niesamowitym duetem są panowie Michał Urbaniak i O.S.T.R czyli niesamowite połączenie jazzu z hip–hopem. Oboje dali genialny popis swoich umiejętności gry na skrzypcach. Wykonawcy w krótkim wywiadzie tuż po swoim występie, którego udzielili Piotrowi Stelmachowi, przyznali, że nigdy nie miewali prób i nie ćwiczyli przed wspólnym koncertowaniem, dla obojga z nich wszystkie sześć koncertów, które zagrali razem było spełnieniem ich marzeń.
Po niesamowitym duecie przyszedł czas na długo wyczekiwany występ Katarzyny Nosowskiej z zespołem Hey – który na scenie pojawił się w rozbudowanym składzie powiększonym o ośmiu muzyków z instrumentami dętymi. Usłyszeliśmy największe hity zespołu: „Muka” , „Mimo wszystko”, „Faza Dela”, a do wykonania piosenki „Sic!" przyłączyła się Czesław Mozil z jego grupą. To emocjonujące i pełne energii wykonanie szczególnie przypadło do gustu wszystkim zgromadzonym.

Publiczności pod sceną, a w szczególności samą Kasię zaskoczył Ostry, który wkroczył na scenę z ogromnym bukietem kwiatów dla obchodzącej dzień wcześniej urodziny pani Dyrektor Artystycznej MG.
Cała publika i muzycy z tej okazji wyśpiewali gromkie sto lat, co było bardzo miłym i ciepłym gestem ze strony fanów dla artystki.

Na finał zagrał zespół Small Synth Orchestra, który powstał specjalnie na potrzeby festiwalu. Small Synth Orchestra składa się z wielu wybitnych muzyków, instrumentalistów i artystów m.in. Smolika czy Michała "Foxa" Króla.
Przysłowiową wisienką na torcie był wyśpiewany przez dyrektorów artystycznych singiel promujący tegoroczną trasę Męskiego Grania „Jutro jest dziś”.

Cała dwumiesięczna trasa Męskiego Grania, której wyłącznym sponsorem jest marka Żywiec, była fantastycznie zorganizowana, nie brakowało w niej momentów ekscytujących i wzruszających.
Wypełnione po brzegi najlepszymi w Polsce artystami tereny pod sceną tętniły energią życia, radością i tysiącami zdartych gardłem. Dzięki nim przeżyliśmy sześć cudownych koncertów, które na długo zostaną w naszej pamięci. Pozostaje wspominać zakończoną edycję i z niecierpliwością czekać na przyszłoroczną.

Beata Marta Prejs

Komentarze: