Kumplują się z MGMT i mają szansę zrobić równie wielką karierę, jak ich koledzy. Nowojorska załoga Bear Hands wydaje drugi album o tytule "Distraction". Płyta ukaże się w Polsce 11 sierpnia nakładem Warner Music Poland.
Pochodzący z Brooklynu kwartet Bear Hands to: Dillon Rau, Val Loper, Ted Feldman i TJ Orscher. Próbując stworzyć wiarygodny opis tego, co tworzą, trzeba wymienić alternatywny rock, punka, post punka, hard core'a i odrobinę popu. Pomysł na zespół narodził się w czasie, gdy jego członkowie, konkretnie Rau i Feldman, studiowali na Wesleyan University. Kumplami Dillona byli Andrew VanWyngarden oraz Ben Goldwasser z MGMT.
Ted i Dillon, dwie główne postacie Bear Hands, różnią się od siebie kompletnie. Feldman świetnie czyta nuty i zna teorię muzyki. Zaczynał od gry na wiolonczeli. Rau nie ma o nutach pojęcia i jest – jak sam mówi – podsuwaczem pomysłów. To on zaproponował dwóch pozostałych muzyków, czyli Vala i TJ-a. A w zasadzie namówił ich podstępnie do dołączenia do Bear Hands. Jednemu mówił, że drugi już wyraził zgodę na bycie członkiem formacji i w ten sposób wymusił ich zainteresowanie dołączeniem do składu. Działo się to w 2006 roku.
Cztery lata później na rynek trafiła wydana przez niezależną wytwórnię debiutancka płyta "Burning Bush Supper Club". Muzycy Bear Hands dali na niej wyraz temu, przez co wówczas przechodzili, a przechodzili między innymi przez okres intensywnego picia, narkotyzowania się oraz gapienia godzinami w telewizor, w którym pokazywano rozmaite reality shows.
Minęły kolejne cztery lata. Bear Hands wyciągnęli wnioski z popełnionych błędów. Postanowili zabrać się do pracy na poważnie i sfinansować kolejny album z własnej kieszeni. Ted wziął na siebie produkcję oraz reżyserię teledysków. Efektem jest "Distraction", płyta z 11 kawałkami, które nagrano w domu rodziców Feldmana. W piosenkach słychać przeróżne wpływy, od nowojorskiego hard core'a po Nicka Cave'a, Talking Heads i Vampire Weekend.
Album "Distraction" będzie mieć premierę w Polsce 11 sierpnia 2014 roku.