Mrocznie, Mroczniej, Behemoth - relacja z koncertu w Krakowie

Mrocznie, Mroczniej, Behemoth - relacja z koncertu w Krakowie

9 października 2014 w krakowskim klubie "Fabryka" odbył się koncert gdańskiej gwiazdy najcięższego grania. Behemoth jak zawsze olśnił swoich fanów mrokiem i fantastyczną muzyką z najnowszej płyty "The Satanist".

Występ Darskiego z zespołem poprzedziły trzy supporty. Jako pierwsi zagrali muzycy polskiej kapeli Mord'a Stigmata z Bochni. Zaprezentowane kompozycje nie były zbyt wyszukane, chwilami wiało od nich monotonią, jednakże dzięki iskierkom muzycznej świeżości poziom zespołu określiłbym jako przyzwoity. Szkoda, że nie dane nam było zobaczyć perkusisty, którego spowijały chmury dymu. A może miała otaczać go aura tajemnicy? Kto wie.

Drugi support niestety zaniżał poziom koncertu. Piosenki zagrane przez Merkabah brzmiały jak kakofonia z pomieszaniem i poplątaniem. Muzycy zdaje się chcieli stworzyć skomplikowaną muzykę, ale efekt nie powalał. Wszystko brzmiało tak jakby linia melodyczna każdego instrumentu została skomponowana osobno, a potem za wszelką cenę połączona w jeden utwór. Na przyszłość - nie dziękuję.

Tuż przed headlinerem wystąpił szwedzki Tribulation, pokazując dobitnie, jak w Skandynawii tworzy się dobry metal. Zespół zagrał energiczny, żywiołowy death, bawił się swoją muzyką, a publikę rozgrzewał do czerwoności. Nazwę kapeli koniecznie należy zapamiętać, gdyż na pewno jeszcze o nich usłyszymy. Pozostaje mi tylko skierować jedną radę do Jonathana, gitarzysty zespołu - zbyt ozdobne wcięcia dekoltu mogą powodować problemy z rozpoznaniem płci.

Headlinera koncertu, Behemotha, przedstawiać nikomu nie trzeba. Znają go fani muzyki death metalowej na całym świecie, nienawidzą kółka różańcowe i skrajne środowiska katolickie, słyszała o nich większość bywalców portali plotkarskich. Przed występem gwiazdy wieczoru klub zaczął pękać w szwach. A potem Darski z zespołem zatrząsł sceną "Fabryki" pokazując na co stać owianych legendą muzyków.

A stać na wiele. Z roku na rok koncerty Behemotha mają coraz mroczniejsze i coraz bardziej kontrowersyjne scenariusze, ich kunszt muzyczny z każdą płytą rośnie. Setlista koncertu nie miała ani jednego słabego punktu - prezentowane kompozycje powalały na kolana, zarówno te starsze, jak i nowsze. Bezkompromisowe w formie i treści widowisko, które zaprezentował Nergal, włączając modlitwy po Ora Pro Nobis Lucifer czy plucie sztuczną krwią w trakcie Chant For Ezkaton 2000, w połączeniu z doborem utworów, sprawiało wrażenie spójnie opowiadanej historii.

Gdańska gwiazda wpadła, pozamiatała i poszła. Niby grali półtorej godziny - lecz przy takim zespole jak Behemoth to tylko jakby krótka chwila. Jak zawsze po każdym ich koncercie pozostał niedosyt, że tak krótko.​

Komentarze: