Warriors Of The Road World Tour czyli Saxon w Progresji (relacja)

Warriors Of The Road World Tour czyli Saxon w Progresji (relacja)

W ostatnią sobotę, 15 listopada, Warszawa na jeden wieczór stała się prawdziwą Mekką polskich fanów heavy metalu. Oto bowiem w stołecznym klubie Progresja wystąpiła prawdziwa legenda gatunku – brytyjski zespół Saxon – i to w towarzystwie równie zacnych, choć mniej znanych zespołów zza oceanu – Skid Row i Halcyon Way.

Mimo średnio sprzyjających warunków pogodowych, liczni fani już od wczesnych godzin popołudniowych gromadzili się u bram klubu w wyczekiwaniu na koncert. Niektórzy mieli nawet szczęście spotkać przechadzające się w pobliżu gwiazdy wieczoru – wszystkie zespoły szybko pojawiły się bowiem w okolicach Progresji. Muzycy chętnie pozowali do wspólnych fotek z fanami i rozdawali autografy. Dochodziło nawet do dość zabawnych sytuacji – kilkoro oczekujących na koncert osób dyskutowało na temat Skid Row, nie zdając sobie sprawy, że tuż obok stoją niektórzy z członków zespołu…

Szybko po otwarciu bram Progresja zaczęła się wypełniać. Nie było wiele czasu na konsumpcję piwa czy przeglądanie asortymentu sklepiku z merchem – punktualnie o 19:20 światła na scenie zgasły i pojawił się Halcyon Way. Pochodząca z Atlanty grupa, która właśnie wydała swój czwarty album zatytułowany „Conquer”, doskonale rozgrzała publiczność przed występami kolejnych zespołów. Notabene, wokalista Steve Braun zarówno pod względem wyglądu, jak i barwy głosu czy umiejętności wokalnych przypomina nieco Sebastiana Bacha – byłego wokalistę Skid Row, który to zespół już po krótkiej przerwie technicznej po zejściu Halcyon Way pojawił się na scenie.

Nie będzie chyba przesadą stwierdzić, że całkiem sporo osób zjawiło się tego dnia w Proximie właśnie głównie dla występu Skid Row. Zespół wystąpił w Polsce już po raz drugi w tym roku (ten pierwszy był na Festiwalu Woodstock). Pomimo, że set ograniczony był do zaledwie dziesięciu utworów, Skid Row  zdołał zaprezentować swoje najlepsze przeboje, na czele z nieśmiertelnymi „Slave To The Grind”, „18 And Life” i „Youth Gone Wild”. Nie zabrakło także utworów z dwóch ostatnio wydanych EP-ek, opatrzonych wspólnym tytułem „United World Rebellion”. Fani mogli przekonać się, że mimo upływu lat Dave „The Snake” Sabo, który pierwsze kroki w świecie muzyki stawiał wraz z Jonem Bon Jovi – z gry w zespole Bon Jovi „wyleczył” go dopiero znakomity Richie Sambora – nadal jest świetnym gitarzystą. Warto nadmienić, że podobnie jak Sambora, także i Sabo ma polskie korzenie, o czym nie omieszkał wspomnieć w trakcie koncertu gitarzysta zespołu – Johnny Sollinger. Z kolei wydaje się, że sam Sollinger już na dobre wpasował się w zespół i zyskał sympatię fanów, którzy przez długie lata nie mogli przeboleć rozstania Skid Row z fenomenalnym Sebastianem Bachem. Choć aktualny wokalista nie dysponuje tak szeroką skalą głosu jak popularny „Baz”, to jednak dzięki swej charyzmie i przyjaznej, bezpośredniej postawie w stosunku do fanów potrafi porwać publiczność – co też uczynił w Warszawie. Aplauz wzbudzali także inni członkowie grupy – w szczególności przypominający trochę starego pirata drugi gitarzysta Scotti Hill i doskonale się trzymający mimo upływu lat basista Rachel Bolan – obok Snake’a jedyni, którzy pozostają w zespole od początku jego istnienia.

Jeszcze nie przebrzmiały echa koncertu Skid Row, jeszcze nie opadły emocje po ostatnich dźwiękach „Youth Gone Wild”, a już na scenie pojawiła się największa gwiazda wieczoru – Saxon. Zespół, który trwającą trasą „Warriors Of The Road World Tour” świętuje 35 rocznicę wydania swej debiutanckiej płyty, od pierwszych sekund warszawskiego występu udowadniał, czemu zawdzięcza swój legendarny status. W zawierającej ponad dwadzieścia utworów setliście znalazły się chyba wszystkie utwory, jakie mogli wymarzyć sobie fani grupy. Otwierający występ kawałek „Motorcycle Man” spowodował prawdziwe szaleństwo publiczności, które uspokoiło się dopiero w okolicach połowy koncertu – wraz z początkiem znaczącej dla polskich fanów, bo opowiadającej o upadku bloku komunistycznego ballady „Red Star Falling”. Nie zabrakło utworów uznawanych za największe przeboje Saxona – w tym „Suzie Hold On”, „747 (Strangers In The Night)”, „And the Bands Played On”, „Princess of the Night” czy pochodzącej z ostatniego albumu grupy piosenki „Sacrifice”. Gitarowe popisy Douga Scarrata i Paula Quinna przez cały koncert spotykały się z entuzjastycznym przyjęciem ze strony publiczności – podobnie jak pełna ekspresji gra basisty Nibbsa Cartera czy perkusisty Nigela Glocklera. Nikt jednak nie mógł równać się z Peterem Byfordem – znanym także jako „Biff” wokaliście będącym prawdziwym gigantem nie tylko wśród brytyjskich przedstawicieli heavy metalu. Mimo upływu lat, mający na swym koncie już siódmy krzyżyk Biff nadal miażdży swym głosem wielu młodszych kolegów. Ma także znakomity kontakt z publicznością, co udowodnił szczególnie na koniec koncertu. Oto po zakończeniu bisu, w trakcie którego Saxon odegrał kolejno trzy wielkie hity – „Wheels Of Steel”, „Crusader” i „Denim And Leather”, zgromadzeni fani zaczęli skandować tytuł kolejnej ważnej piosenki w dorobku zespołu – „Broken Heroes” – która to generalnie nie pojawia się w setliście podczas trwającej trasy. Biff spojrzał na kolegów, którzy po krótkiej chwili zgodzili się zagrać dla polskiej publiczności wymarzoną przez nią piosenkę. W jej trakcie na scenie pojawiła się polska flaga z nawiązującymi do tytułu utworu wypisanymi nazwiskami kilkunastu bohaterów, którzy poświęcili swe życie w obronie Polski – jak choćby Tadeusz Kościuszko, Witold Pilecki czy Józef Poniatowski. Biff najpierw podniósł flagę, pokazał całej publiczności, po czym – podpisaną przez siebie – zwrócił właścicielowi. Drobny gest, a pełen szacunku i doskonale podkreślający nastrój kończącej występ piosenki.

Miejmy nadzieję, że ten moment zapisze się w pamięci nie tylko fanów, ale także samego zespołu, dzięki czemu przy okazji kolejnej trasy ponownie zawita on do naszego kraju. Zresztą, podobnie jak oba supporty (w szczególności Skid Row) Saxon został bardzo gorąco przyjęty – za co też warszawska publiczność usłyszała podziękowania od wokalistów poszczególnych kapel. Mając to na uwadze, następnych koncertów Saxona i Skid Row w Polsce możemy chyba być pewni.

Komentarze: