Nie ma lepszego sposobu na świętowanie rocznicy istnienia rockowego zespołu, niż wyruszenie z tej okazji w okolicznościową trasę koncertową. Z tego samego założenia wyszli muzycy zespołu Perfect, którzy na swe 35-lecie postanowili po raz kolejny spotkać się ze swymi fanami w całej Polsce. Wraz z nadejściem wiosny rozpoczęta w lutym w Warszawie trasa nabiera tempa. W miniony weekend lokomotywa z napisem Perfect zajechała do Poznania.
Mimo faktu, iż ostatniej niedzieli w stolicy Wielkopolski na wiele sposobów można było świętować początek wiosny – wystarczy przypomnieć, że tego samego dnia odbywały się choćby takie eventy, jak koncert kanadyjskiego gwiazdora, Garou czy hitowy mecz pomiędzy Lechem Poznań a Legią Warszawa – Poznań Congress Center, jedna z hal Międzynarodowych Targów Poznańskich, wypełniła się po brzegi. Fani nie musieli, na szczęście, długo czekać na swych idoli – po krótkim filmie edukacyjnym, poświęconym bezpieczeństwu pożarowemu, szacowni jubilaci pojawili się na scenie.
Jakby na przekór dopiero co zakończonej projekcji, zespół Perfect od pierwszych minut koncertu dał na scenie prawdziwego ognia. Klasyczne, rockandrollowe hity, takie jak „Lokomotywa z ogłoszenia” czy „Bla bla bla”, niezmiennie, jak przed trzydziestu kilku laty, świetnie sprawdzają się na rozgrzanie publiczności. W pewnym momencie, tuż po zakończeniu piosenki „Raz po raz”, zachwycony ilością obecnych fanów Grzegorz Markowski nie omieszkał skomentować: „a myślałem, że pójdziecie na Garou! Kochamy was za to, że tu jesteście!”.
Jak przystało na rocznicowy koncert, w setliście musiało znaleźć się miejsce zarówno dla starszych utworów, jak i najnowszych hitów Perfectu. Nie mogło zatem zabraknąć takich klasyków, jak „Pepe wróć”, „Idź precz” czy „Niewiele ci mogę dać”, ale i utworów z ostatniej płyty, „DaDaDam”: „Wszystko ma swój czas” i „Odnawiam dusze”. Jak zwykle, w trakcie tej ostatniej piosenki w tle na telebimie wyświetlony był teledysk opowiadający historię małego, zagubionego pieska, który za każdym razem wzbudza wzruszenie wśród zgromadzonej publiczności.
Gościem specjalnym w trakcie koncertu był Ryszard Sygitowicz – jeden z założycieli zespołu. Tym razem zagrał z zespołem kilka utworów, a ponadto wziął udział w gitarowym pojedynku. Rockowo-bluesowy jamming z udziałem Sygitowicza oraz Dariusza Kozakiewicza i Jacka Krzaklewskiego, przy akompaniamencie basisty Piotra Urbanka i perkusisty Piotra Szkudelskiego, wzbudził entuzjazm nie tylko fanów, ale i samego Grzegorza Markowskiego. Powracający po krótkiej przerwie na scenę wokalista Perfectu skomentował z wyraźnym podziwem: „pojedynek muzyczny jest najpiękniejszym pojedynkiem, jaki można sobie wyobrazić”. Nie wypada się nie zgodzić.
Gdy koncert nieuchronnie zbliżał się do końca, pojawiły się największe przeboje grupy – każdy odśpiewany wespół z chórem w postaci publiczności. Słowa nieśmiertelnych utworów, takich jak „Nie płacz Ewka”, „Autobiografia”, czy „Chcemy być sobą” wciąż poruszają i, mimo upływających dekad, nie tracą na aktualności. Muzycy Perfectu wciąż są świetni, wciąż są, zgodnie ze słowami własnego hymnu, „Niepokonani”. I, miejmy nadzieję, że wciąż dalecy od myśli o zejściu ze sceny: nadal poruszają tłumy, w czym na polskiej scenie muzycznej nie mają sobie równych. Parafrazując słowa innej z ich piosenek – w koło wciąż jest wesoło. I oby tak pozostało – najlepiej przez kolejne 35 lat!