22 maja na deskach warszawskiego klubu Progresja odbywała się prawdziwa muzyczna uczta dla fanów black metalu. Legendarny zespół z Grecji, Rotting Christ, zagrał tam pierwszy z "polskich" koncertów przewidzianych na trwającej właśnie trasie.
Mroczna grupa ze słonecznej Hellady ma w Polsce liczne grono fanów, którzy nie mogli się doczekać wizyty swoich ulubieńców w naszym kraju. Dlatego też już od wczesnych godzin popołudniowych gromadzili się w Progresji, by wprowadzić się w odpowiedni nastrój i zająć najlepsze miejsca.
Zanim jednak na scenie pojawiła się gwiazda wieczoru, publiczność miała okazję zobaczyć dwa zespoły z Polski - Atropos i Empheris. Po nich na scenie pojawił się jeszcze jeden support - grupa Varathron, podobnie jak Rotting Christ pochodząca z Grecji. Szczególnie zapadał w pamięć wokalista tego zespołu, Stefan - występujący w demonicznym make-upie i bardzo sugestywnie podkreślający mrok swych utworów całą osobowością.
Ci, na których wszyscy czekali, czyli Rotting Christ, na scenie pojawili się tuż przed 22-gą. W trwającym mniej więcej półtorej godziny secie zaprezentowali swe najważniejsze utwory z 28 lat działalności. Nie mogło zabraknąć m.in. "King of a Stellar War", "Grandis Spiritus Diavolos" czy wreszcie zagranego już w bisie - ku wielkiej uciesze zgromadzonych - "Non Serviam". Po raz kolejny okazało się, że Rotting Christ, choć pochodzi z kraju zgoła nie kojarzącego się z black metalem, jest jednym z najlepszych przedstawicieli tej odmiany muzyki. Miejmy zatem nadzieję, że nie każą swym fanom długo czekać na kolejny przyjazd.