Faith No More zagrali w Krakowie

Faith No More zagrali w Krakowie

8 czerwca krakowska Arena gościła po raz pierwszy amerykańską formację Faith No More. Kilka tysięcy fanów było świadkami bardzo dobrego koncertu i na pewno niewielu znajdzie się takich, którym występ nie przypadł do gustu. Zapraszamy do obejrzenia galerii zdjęć z wydarzenia.

Przez 90 minut FnM zaprezentował 19 utworów , w tym 5 kompozycji z nowej, wydanej po 18 latach płyty  „Sol Invictus”. Od kilkunastu dni  band promuje właśnie tą płytę i z pewnością wiele osób wyczekiwało, jak nowy materiał  zaprezentuje się na żywo. A prezentuje się świetnie, co niezmiernie cieszy, gdyż nowa płyta nie zachwyca, ba! niektórych zagorzałych fanów podłamała czy, jak niektórzy twierdzą  poirytowała.

Niespójność, chaotyczność, brak klimatu to najczęstsze zarzuty i nie sposób się z tymi opiniami nie zgodzić. Dlatego bardzo cieszy, że zagrane nowe utwory tak dobrze wkomponowały się w greatest hits, bo śmiało tak można określić pozostały repertuar. 

Show rozpoczął mocny pochodzący z nowej płyty „Motherfucker” i gdyby tylko od razu ktoś podkręcił gałkę z mocą, byłby to idealny początek koncertu. Takiego utworu nie da się po prostu słuchać cicho, a tak właśnie było. Aż 11 kolejnych utworów zagranych tego wieczoru pochodziło z wcześniejszych płyt, w tym aż 4 z ulubionej przeze mnie  „Angel Dust”.

Nie zabrakło oczywiście największych hitów, jak „Epic” czy „Easy”, podczas których zgromadzona publiczność nie oszczędziła gardeł. Nowe repertuar pojawił się w drugiej części koncertu, a tytułowy ”Sol Invictus” FnM zagrał na bis. Set listę zamykał „We Care a Lot” i jestem przekonana, że zdecydowana większość fanów była usatysfakcjonowana wszystkim, co usłyszeli i zobaczyli. 

Kolejny raz Faith No More udowadnia, że jest bandem profesjonalnym, doświadczonym i kochanym przez rzesze wiernych fanów. Doskonała forma Mike Patona robi swoje. Na pewno był to koncert, na którym należało być. I nie tylko dla doskonałych dźwięków, ale także po to, by zobaczyć najbrzydszą scenografię czy też oprawę wizualną koncertu. Tutaj zdecydowanie Faith No More jest bezkonkurencyjny!

Komentarze: