TOP10 Zagranicznych Albumów 2011 wg Wyspa.Fm!

TOP10 Zagranicznych Albumów 2011 wg Wyspa.Fm!

Kolejne zestawienie! Prezentujemy Top 10 Zagranicznych Albumów 2011 według Wyspa.Fm. Zestawienie przygotował nasz niezawodny admin i dziennikarz social media - Adam Golenia.

Podobnie jak w przypadku TOP10 polskich płyt kolejność potraktujcie z lekkim przymrużeniem oka, chociaż wydaje mi się, że pierwsza trójka to zdecydowani faworyci.

TOP 10 ZAGRANICZNYCH ALBUMÓW 2011 WG WYSPA.FM:

1. Tom Waits - "Bad as Me"

Świetna płyta, nagrana zresztą przy współudziale fantastycznych muzyków, takich jak Charlie Musselwhite, Marc Ribot, Keith Richards, Flea, czy Les Claypool. Utwory od spokojnych ballad do dużo żywszych i poszarpanych rytmów, wszystkie jednak w niepowtarzalnym, waitsowskim klimacie. No i jego głos! Ktoś kiedyś powiedział o nim: "Alikwoty jego głosu mogą otoczyć każdą nutę w sposób, w jaki tworzy się strup wokół rany". Ktoś inny stwierdził, że z pewnością Waits nigdy nie zaśpiewa jak Whitney Houston, ale Whitney Houston nigdy nie będzie tak świetną wokalistką jak on. Pozycja obowiązkowa!

2. Steven Wilson - "Grace for Drowning"

Znakomity, dwupłytowy album nagrany przez człowieka o nieprawdopodobnej muzykalności. Wycieczka w świat dźwięków od ambientu, przez muzykę filmową, aż po rock progresywny. Rozbudowane kompozycje o skomplikowanej rytmice. Słuchając tej płyty nie można się nudzić. Dodatkowym smaczkiem dla nas jest fakt, że trasę promującą ten album Steven Wilson rozpoczął właśnie w Polsce - dwoma wspaniałymi koncertami w Poznaniu i w Krakowie.

3. PJ Harvey - "Let England Shake"

PJ Harvey to dla mnie klasa sama w sobie i każdą kolejną jej płytę, niemal z założenia mógłbym wpisać do takiego zestawienia TOP10 danego roku. Nawet poprzednia "White Chalk", tak różna od jej wcześniejszych dokonań, która mocno zaskoczyła wielu fanów, nie zmieniła mojego nastawienia, a może nawet utwierdziła mnie w przekonaniu, że PJ Harvey to genialna artystka. "Let England Shake" muzycznie wydaje się lżejsza, jednak już teksty nie napawają optymizmem. No cóż, nie jest to zestaw wakacyjnych hitów…  Za to z pewnością jest to kolejny świetny album w wykonaniu znakomitej PJ Harvey.

4. Wilco - "The Whole Love"

Kolejny album na wysokim poziomie w wykonaniu tej grupy. Szkoda tylko, że ich muzyka wciąż tak słabo znana jest w Polsce. Pewnie właśnie dlatego ich europejska trasa koncertowa ominęła nasz kraj. Myślę, że wielu ludzi odstrasza od Wilco przypisywana im często etykietka "alt-country". Niesłusznie. Posłuchajcie tylko takich utworów jak "Art of Almost", "I Might", "Dawned on Me" czy świetnego i przyjemnie sączącego się przez 12 minut "One Sunday Morning", a szybko przekonacie się, że ich muzyka daleka jest od poczynań Dolly Parton.  Nie na darmo w określeniu "alt-country" obok tradycyjnego country czai się też troszeczkę alternatywy.

5. Kate Bush - "50 Words for Snow"

Spokojny, wyciszony album, świetny na długie, zimowe wieczory, co sugeruje jego tytuł. Po poprzednim albumie, na którym Kate Bush umieściła nowe wersje swoich starych utworów, wielu powątpiewało nieco w formę artystki, byli też jednak i tacy, którzy cierpliwie czekali na nowe kompozycje, wierząc, że to właśnie w nich Kate Bush w pełni zaprezentuje swoje umiejętności. Myślę, że się nie zawiedli.

6. Björk -  "Biophilia"

Artystka z Islandii tworzy muzykę, która nie wszystkim przypada do gustu, ale prawie każda jej płyta to ważne dzieło. W przypadku "Biophilii" to nie tylko dzieło muzyczne, bo przecież połączone z multimedialnymi aplikacjami. Björk  śmiało wkracza w świat nowych technologii, ale i sama muzyka z jej albumu świetnie się broni, chociaż trzeba posłuchać go kilka razy zanim doceni się jego kunszt.

7. Anna Calvi - "Anna Calvi"

W przypadku tego muzycznego debiutu mam trochę mieszane uczucia.  Pierwszy kontakt z twórczością Anna Calvi wywołał u mnie spory entuzjazm, po przesłuchaniu całej płyty trochę mi ten zapał przeszedł, sam nie jestem pewien dlaczego. Sądzę jednak, że album powinien się znaleźć w tym zestawieniu. Muzycznie zwraca uwagę silny głos Anny i  jej znakomita gra na gitarze, chociaż nie nadużywa swoich umiejętności. Dla mnie dodatkowym smaczkiem, jeśli chodzi o instrumentarium na płycie, jest wykorzystanie fisharmonii, w jej przenośnej wersji, często wykorzystywanej w indyjskiej muzyce. Anna Calvi świetnie brzmi również na koncertach, czego mieliśmy okazję doświadczyć na Off Festivalu.

8. M83 - "HurryUp,We'reDreaming"

Kolejna płyta w dorobku M83 zebrała w większości przypadków świetne recenzje. Patrząc na entuzjazm fanów na katowickim koncercie tej grupy w ramach "Ars Cameralis" jestem przekonany, że spodobała się też słuchaczom. Muzycznie grupa czerpie wiele z lat 80., dodając do rocka syntezatorowe ściany dźwięku. W połączeniu z tekstami skupiającymi się wokół tematu snów tworzy to całość świetnie nadającą się do oderwania od rzeczywistości. I to chyba też w dużej mierze przesądza o popularności muzyki tej grupy.

9. Radiohead - "The King of Limbs"

Ten album wzbudził sporo kontrowersji wśród fanów - począwszy od czasu jego trwania (jest to najkrótszy album w historii zespołu), co dla jednych stanowiło spore rozczarowanie, a dla innych miało być idealnym dopasowaniem do potrzeb współczesnych słuchaczy, aż po warstwę muzyczną. Wielu narzekało, że płyta nie przynosi rewolucji, że wszystko jest już fanom Radiohead znane… Mimo tych narzekań sporo było też pochwał, a najwięcej zebrał chyba utwór "Codex". Jakkolwiek nie patrzeć na tę płytę, myślę że powinna się tutaj znaleźć.

10. Adele - "21"

Muszę wyznać, że nie jest to moja ulubiona muzyka, ale sama liczba sprzedanych płyt, a także fakt, że album pozostaje w czołówce notowań po roku od jego wydania każe wspomnieć o nim w tym zestawieniu. Zresztą, obiektywnie na to patrząc, jest to bardzo dobra i dojrzała płyta, a sama Adele jest niezwykle utalentowaną artystką. Miejmy nadzieję, że problemy zdrowotne nie zepsują jej kariery.

Komentarze: