Autobiografia Kazika Staszewskiego

Autobiografia Kazika Staszewskiego

7 października ukaże się autobiografia Kazika Staszewskiego pt.: "Idę tam gdzie idę", której współautorem jest Rafał Księżyk.

Artysta w tej szczerej rozmowie daleki jest od powagi instytucji narodowej kultury, odkrywa słabości i wybryki, mówi o kulisach branży muzycznej, używkach i pustce. Wszystko co zostało przez niego zaśpiewane o miłości, przyjaźni, religii, polityce, zwątpieniu i nadziei, tu nabiera krwi, ciała i humoru.

„Zawsze sobie mówiłem, że pewne historie pozwolę opublikować dopiero po mojej śmierci, ale niekoniecznie muszę się tego trzymać”. - zaznacza Kazik na początku  rozmowy.

Zobaczyłem, że w Ogrodzie Saskim na górce chłopaki bawią się w wojnę. Nie znałem ich, jacyś 
z miasta przyszli. Wziąłem pistolet, zszedłem do nich. „Słuchajcie też bym się chciał z wami pobawić w wojnę”. „Pistolet masz?” „Mam. Pewnie”. „No dobra. Jak się nazywasz?”. A ja przez długi czas wstydziłem się swojego imienia. Kazik. Dziwne imię. Powiedziałem, że nazywam się Wiktor. Strzelamy się, ganiamy po parku, jeden z nich wywalił do mnie serię. „Wiktor zabity!” - krzyczy. W ferworze walki zdążyłem już zapomnieć, co mówiłem i biegnę dalej. „Kurwo – krzyczą – zabity jesteś!”.

Trwa na scenie nieprzerwanie od 36 lat. Z Kultem, KNŻ i jako Kazik stworzył utwory, które weszły do kanonu polskiej piosenki odmieniając go raz na zawsze. W autobiografii „Idę tam gdzie idę” Kazimierz Staszewski daleki jest jednak od powagi instytucji narodowej kultury. Odkrywa swe słabości i wybryki. Mówi o kulisach branży muzycznej, 
o używkach i o pustce. Wszystko, co słyszeliście od niego o miłości, przyjaźni, religii, polityce, zwątpieniu i nadziei, tu nabiera krwi, ciała i humoru.

Muzycy ProFormy i KNŻ mają inne źródła utrzymania, w Kulcie żyją tylko z tego, co zarobią 
w zespole. Nabrali kredytów, prawie wszyscy i tak sobie myślę, z jednej strony bardziej altruistycznie: Boże święty, 
co będzie, jak umrę czy zachoruję, a oni zostaną z tymi kredytami?, 
a z drugiej bardziej egoistycznie: Co będzie, jak ten czy ów przestanie mi odpowiadać jako kolega czy muzyk?. Takie rzeczy mogą się zdarzyć, a tu sytuacja niemalże jak z sakramentu małżeństwa.
Do tego doprowadziła ta trzydziestoletnia historia, że ten mój najukochańszy twór i projekt najważniejszy dla mnie muzycznie, jest też miejscem, gdzie znajdują się moje lęki

Dostajemy historię życia codziennego i niecodziennego w Polsce ostatniego półwiecza. Dzieciństwo w śródmieściu PRL'owskiej Warszawy. Eksplozja punk rocka. Stan Wojenny oczami Świadków Jehowy. Drapieżny czas transformacji. Internetowe jatki i polityczne podziały nowego wieku. Ale też cienie wojny i komunizmu, a także współczesny, walący się świat New Jersey i Teneryfy.

W zeszłym roku spotkaliśmy się z Kukizem na koncercie na Śląsku, była rozmowa o okręgach jednomandatowych,  „Musisz mi pomóc, żeby ruszyć całą ławą!” Mówił tonem jednocześnie nieznoszącym sprzeciwu i błagalnym, rodzaj prośby stawiającej mnie w takiej sytuacji, że kiedy odmówię, okażę się chujem, któremu wszystko jedno. Odpowiedziałem, że nie palę się do takiej działalności i jestem ignorantem w kwestii tychże okręgów. No i dostałem odpowiedź: „Tak, tak monarchia. Jedź ty na swoją Teneryfę. Podskakuj sobie na scenie, gdy ja się biorę za sprawy ważne dla Polski”.

Rzecz opowiedziana z perspektywy równie odrębnej, jak jej bohater, a równocześnie traktująca  o doświadczeniu kilku generacji Polaków równie uniwersalnie, jak jego piosenki.

Rafał Księżyk. Dziennikarz i krytyk muzyczny, redaktor naczelny magazynu „Playboy”. Jest współautorem bestsellerowych autobiografii muzyków: „Desperado”, Tomasza Stańki (2010), „Kryzys w Babilonie”, Roberta Brylewskiego (2012) i „AD/HD”, Tymona Tymańskiego (2013) oraz autorem eseju „23 cięcia dla Williama S. Burroughsa” (2013).



Komentarze: