Przy okazji Metalmanii mieliśmy okazję porozmawiać z Peterem z Vadera. O inspiracjach, planach i obchodach 25-lecia zespołu opowiadał Izie Godzisz!
Podczas tegorocznej Metalmanii Vader zagrał materiał z pierwszej płyty "The Ultimate Incantation", która obchodzi swoje w tym roku 25-lecie. Czy to miała być niespodzianka dla fanów zgromadzonych w Spodku?
Peter: Absolutnie nie. Zapowiadałem to, a dzień wcześniej w Krośnie zagraliśmy pierwszą płytę w całości, od początku do końca. Niestety, na Metalmanii nie mieliśmy tyle czasu, by zagrać ją w całości. Wielka szkoda.
Vader jest jedynym polskim wykonawcą, który zagrał 31 lat temu podczas pierwszej edycji Metalmanii i który zagrał teraz, podczas tegorocznej imprezy. W sumie wystąpiliście siedmiokrotnie na tym festiwalu. Którą edycję najbardziej zapamiętałeś? Coś się wydarzyło, masz jakieś szczególne wspomnienia?
Peter: Wiadomo, że najważniejszy dla mnie był pierwszy występ. Na dużej prawdziwej scenie, przed olbrzymią publicznością. Przygotowywaliśmy się do tego koncertu, przeżywaliśmy go i cieszyliśmy się bardzo. Wyjazd na drugi koniec Polski, na poważną imprezę, gdzie grało mnóstwo innych zespołów, sesje zdjęciowe…to było to. Pamiętam doskonały występ Kata. Były też śmieszne sytuacje, które dziś sobie wspominam, chodząc za sceną czy po garderobach Spodka. Oczywiście inne Metalmanie także pamiętam, może nie z takimi szczegółami, bo grając wiele koncertów, z czasem wspomnienia się mieszają i tracą. Jednak ten pierwszy koncert jest zawsze najważniejszy.
Byłeś uczestnikiem Metalmanii, jako wykonawca. A jako fan, po tej drugiej stronie?
Peter: Oczywiście, byłem kilkakrotnie. Pamiętam doskonale trzecią edycję festiwalu, w 1987 roku, kiedy to przerwano z powodu zadymy pod sceną koncert Kreatora. No i powiew zachodu rok wcześniej, a to za sprawą koncertów niemieckich zespołów i amerykańskiego bandu Overkill. Jestem wykonawcą i jestem fanem. Słucham muzyki, uczestniczą w koncertach, potrafię słuchać.
Bez inspiracji ciężko tworzyć, grać, utrzymywać poziom. Tobie to się udaje od wielu lat. Co obecnie cię inspiruje.
Peter: Życie i wszystko, co się z tym pojęciem wiąże, co go definiuje jest dla mnie inspiracją. Styl, który się przez te lata ukształtował była dla mnie marzeniem. Niczego nie zakładam, że będzie tak czy tak. Spontaniczność ma chyba największe, wręcz decydujące znaczenie. Tworzę tak, jak czuję, a odbiorca decyduje, czy mu się to podoba czy nie.
Co sądzisz o wielkim powrocie czarnej płyty. Winylowe szaleństwo trwa już od jakiegoś czasu. Czy winyle i kasety staną się najważniejszym fizycznym nośnikiem muzyki?
Peter: Zbieram płyty winylowe i bardzo się cieszę z ich powrotu. Kiedyś nie było mnie na nie stać, były bardzo drogie. Dla mnie czarny krążek jest bardziej autentyczny. Jego użycie to cały rytuał. Wyciągasz płytę, oczyszczasz ją, czujesz w ręce, potem włączasz i naprawdę słuchasz. O to właśnie chodzi. Natomiast powrót do kaset jest hipsterką, uważam kasetę za gadżet. Chociaż być może słuchanie muzyki z kaset też ma swój urok. Jeśli ktoś zbiera kasety i jest to jego pasja, to czemu nie.
Wróćmy na chwilę do lat 80-tych. Czy potrafisz wyjaśnić fenomen muzyki metalowej w tamtym czasie. Co wpłynęło twoim zdaniem na popularność tego gatunku?
Peter: Naturalna potrzeba takiej Muzyki. Nie wiem jak inaczej to wyjaśnić. Na mnie osobiście Heavy Metal wywarł wrażenie swoją bezkompromisowością i masą zawartych w nim emocji. Porywał Cię w inny wymiar. Beznadzieja i szarość codzienności przestawał istnieć , kiedy włączałeś płytę. No i koncerty! Jestem pewien, że to właśnie koncerty i ich nuklearna energia była powodem popularności stylu. To była elitarna Sztuka dla wybrańców - jakimi się poczuwaliśmy. Taki zakazany owoc dodający pewności siebie. Tak przynajmniej było w moim przypadku...
Muzyka metalowa ze wszystkimi swoimi odmianami przeżywa prawdziwy renesans w ostatnim czasie. Po dość chudych latach drugiej połowy lat 90-tych i latach po 2000 roku nadszedł naprawdę dobry czas. Młodzi ludzie chodzą na koncerty, dobre płyty nagrywają zespoły, które 30 lat temu były na topie, itp. Skąd zatem taki dobry czas dla ciężkiego grania?
Peter: Powrót tej potrzeby, o jakiej wspomniałem wyżej. Metal zawsze dodawał otuchy, wyrywał z nudy i doczepiał skrzydła. XXI wiek to powolna degeneracja - moim skromnym zdaniem - i samego stylu i elitarności. Metal stał się równie populary jak Madonna. Wiele kapel powstało nie dla buntu czy przekazu, a po prostu dla samej sławy. Styl tak się rozrósł, że przestał w ogóle brzmieć jak Metal! Nie wszystkim to się podoba a część młodej generacji zaczęła wracać do Tradycji lat 80 tych czy 90 tych. I dobrze! Nie zgodzę się natomiast, że "druga połowa lat 90 tych to były lata chude:... Z Vader wydaliśmy w latch 1995-99 trzy autorskie płyty, z których każda jest dziś uważana za klasyk w dyskografii ("De Profundis" , „Black to the Blind" i „Litany"). W tych latach w Extremie Metalu powstały naprawdę dobre płyty.
Wspomniałam już, że pierwsza płyta Vadera będzie miała w listopadzie swoje 25 urodziny. Jak planujesz świętować tą piękną rocznicę?
Peter: Wypiję „ciecz" za Metal i dobry początek ;) A poważnie, to chcemy przypomnieć ten materiał w różnej formie. Niespodziewanym sukcesem było zagranie całej płyty na MDF w USA w tym roku. Do tej pory zrobiliśmy to jeszcze raz na dzień przed Metalmanią w „Iron Pubie" w Krośnie. Zainteresowanie jest bardzo duże, stąd pomysł, by w 2018 roku zagrać - tak dla oddechu po promocji ostatniej płyty - właśnie „The Ultimate.." w całości w szerszym wymiarze. Zaczynamy w grudniu w serii klubowych występów w Polsce. Potem styczniowa trasa z Kreator w Europie południowej, kontynuacja klubówek w Polsce i wreszcie trasa z Testament i Annihilator w UK i krajach Nordyckich. Będzie drugi tom albumu pt. „Dark Ages" jako kontynuacja „Ery Chaosu" wydanej wraz z reedycjami demosów. Będzie też sporo reprintów koszulek, plakatów itp. Niestety, nie udało się nam dogadać z Earache Rec. na reedycję oryginalnego wydania płyty z 1992 roku... Upamiętnimy to jednak w innej formie. O szczegółach wkrótce...