Olav Dowkes (Bokassa): "Nieustanny brak funduszy to coś, przez co każdy zespół musi przejść w początkowym etapie swej działalności"

Olav Dowkes (Bokassa): "Nieustanny brak funduszy to coś, przez co każdy zespół musi przejść w początkowym etapie swej działalności"

Już jutro po raz dwunasty wystąpi w Polsce legendarna Metallica! Fanów, którzy wybiorą się na PGE Narodowy, przed występem kwartetu z San Francisco rozgrzewać będą zespoły ze Skandynawii – Ghost i Bokassa. O ile ten pierwszy jest w Polsce znany i lubiany, o tyle drugi przyjedzie do naszego kraju dopiero po raz pierwszy i znajduje się na początku drogi do serc fanów znad Wisły. By to ułatwić, kilka dni temu porozmawialiśmy z jednym z członków Bokassy, Olavem Dowkesem. Zapraszamy do lektury!

Rozmowę w imieniu wyspa.fm przeprowadził Mateusz M. Godoń.


MATEUSZ: Pomijając fakt, że występujecie aktualnie jako support Metalliki podczas europejskiej trasy tego zespołu, większość ludzi wie niewiele na temat Bokassy. Czy możesz pokrótce przedstawić was polskiej publiczności?

OLAV: Jasne! Bokassa to ciężkie trio prosto z Trondheim w Norwegii. W naszej muzyce chodzi przede wszystkim o granie głośnych, szybkich I chwytliwych piosenek wypełnionych riffami, hookami i mocnymi bębnami!

MATEUSZ: Na swym Facebookowym fanpage’u sami określacie się jako „Kings Of Stonerpunk”. To nie jest zbyt często spotykana mieszanka gatunków, więc czy mógłbyś wyjaśnić, czym właściwie z waszego punktu widzenia jest stonerpunk i czemu koronowaliście się na jego władców?

OLAV: Stonerpunk jest czymś, co łączy riffy i rytmy stoner rocka z szybkością i agresją spotykaną w muzyce punk i hardcore. Ogłosiliśmy się jego królami, ponieważ jesteśmy pierwszym, jedynym i najlepszym stonerpunkowym zespołem, jaki istnieje – a poprzez wykreowanie tego gatunku, mocno wbiliśmy nasz sztandar w jego grunt i objęliśmy nad nim rządy! (śmiech)

MATEUSZ: Czy potrafisz wskazać jakieś konkretne zespoły, które sprawiły, że obraliście właśnie taki kierunek w muzyce?

OLAV: Ciężko by było! To raczej spore grono zespołów wywodzących się z różnych gatunków, których słuchanie sprawiło, że znaleźliśmy się właśnie w tym miejscu, w którym jesteśmy.

MATEUSZ: Nazwa zespołu jest nieco kontrowersyjna. Skąd przyszedł wam do głów ten szalony pomysł, by nawiązywała do nazwiska afrykańskiego dyktatora uważanego za kanibala?

OLAV: Ponieważ nasze teksty często dotyczą okrucieństw i makabrycznych tematów, takich jak kulty, ludobójstwa i niesprawiedliwość, czuliśmy, że nazwanie się po tak kontrowersyjnej postaci z historii jest całkiem sensowne. Bokassa był także osobą, o której się często nie słyszy, więc nasze nazwanie się po nim rzuca światło na część historii, której nie należy zapominać ani lekceważyć.

MATEUSZ: Jakie były największe trudności, z jakimi musieliście się zmierzyć rozpoczynając karierę muzyczną?

OLAV: Zarobki! (śmiech) Myślę, że nieustanny brak funduszy to coś, przez co każdy zespół musi przejść w początkowym etapie swej działalności. Płacenie za własne wydatki związane z wielogodzinnymi podróżami, odbywanymi tylko po to, by zagrać 30-minutowy set na drugim końcu kraju, jest częścią bycia w undergroundowym zespole.

MATEUSZ: Z tej perspektywy wydaje się, że naprawdę ciężko jest młodemu artyście utrzymać się z muzyki.

OLAV: Niestety tak, ale na szczęście mamy też inne źródła dochodów.

MATEUSZ: Muszę zadać pytanie dotyczące kwestii, która z pewnością w ostatnich dniach zastanawia wiele osób na całym świecie: jakim cudem tak świeży zespół, jak wy, wylądował w trasie z potężną Metallicą?

OLAV: Lars usłyszał gdzieś naszą muzykę i puścił jedną z piosenek w swoim radiowym show. Następnie zaprosił nas na imprezę, kiedy wraz z zespołem był w zeszłym roku w Oslo. Musieliśmy mu się spodobać, bo jakieś 2 miesiące później zadzwonił do nas management Metalliki z pytaniem, czy zechcielibyśmy tego lata ruszyć z nimi w trasę po Europie. Wciąż nie możemy w to uwierzyć – od dnia, gdy Lars po raz pierwszy puścił nasz utwór, wszystko co się wokół nas dzieje wydaje się absolutnie surrealistyczne!

MATEUSZ: Minęło już kilka tygodni, odkąd wasza wielka przygoda u boku Metalliki rozpoczęła się w Lizbonie, więc z całą pewnością pozbieraliście już sporo zabawnych anegdot zza kulis. Czy mógłbyś się z nami podzielić choć jedną z nich?

OLAV: To prawda, że jest co opowiadać, ale… obawiam się, że to jeszcze nie jest właściwy moment, by się dzielić tak pikantnymi szczegółami trasy (śmiech).

MATEUSZ: Niedawno opublikowaliście swój drugi album zatytułowany „Crimson Riders”. Czytałem, że piosenki, jakie się na nim znalazły, były właściwie skończone pod koniec zeszłego roku – co w takim razie sprawiło, że zdecydowaliście się odłożyć premierę tego materiału aż do czerwca?

OLAV: Tak naprawdę złożyło się na to wiele różnych powodów. Jeden był taki, że przygotowanie mixu zajęło dużo czasu, innym jest długie oczekiwanie na wytłoczenie winyli. Poza tym, zawsze trzeba przemyśleć, kiedy jest najlepszy czas na premierę.

MATEUSZ: Które piosenki z tego materiału są Twoimi ulubionymi i dlaczego?

OLAV: Chyba „Mouthbreathers Inc.” oraz „Vultures”. Oba są singlami, choć znacząco różnią się od siebie. Szczególnie lubię „Vultures” – naprawdę fajnie mi się gra ten kawałek na żywo.

MATEUSZ: Po zakończeniu trasy u boku Metalliki macie w planach rozpocząć własną trasę po Europie, w ramach której ponownie zawitacie do Warszawy. Jak zachęciłbyś fana ciężkich brzmień z Polski do tego, by w listopadzie wpaść na wasz koncert do klubu Hybrydy?

OLAV: Powiem tak: Bokassa to zespół, któremu bardzo zależy na dawaniu świetnych występów na żywo. Traktujemy każde show poważnie i nie chcemy niczego więcej, niż zabawiać publiczność i sprawić, by świetnie się bawili podczas naszych koncertów!

MATEUSZ: Dzięki za rozmowę!

Komentarze: